Ostatnio wpadłam na stronę Marzycielskiej Poczty i bardzo mi się spodobała proponowana przez nich działalność, więc postanowiłam zaproponować ją także Wam. Rzecz jest bardzo prosta - trzeba pisać listy. Ale nie są to zwykłe listy, tylko szczególne, w które trzeba włożyć kawałek serca, bo listy lecą do chorych dzieciaków i ich rodziców. Poprawiają humor, podnoszą na duchu i dają nadzieję. Większość adresatów nie opuszcza domu, za towarzystwo mają rodziców, rodzeństwo i komputer. Listy są dla nich kontaktem ze światem zewnętrznym.
Sama zamierzam się do tej akcji przyłączyć, bo doskonale wiem jak to jest być chorym dzieckiem i spędzać sporo czasu w szpitalach, na badaniach, wśród lekarzy.
Jeśli chodzi o przepis to mam dla Was takie małe marzenia na drugie śniadanie. Zalega mi w domu krem czekoladowy do kanapek, a że robiłam bułeczki to postanowiłam je nadziać. Są małe, słodkie, z niespodzianką w środku. Poprawią humor pomiędzy zajęciami albo w pracy. No i lepiej zgrzeszyć jedząc domową wersję niż kupować sztuczne rogaliki z czekoladą ;)
Składniki na ok 10 bułeczek:
-30 dag mąki
-2 dag świeżych drożdży
-pół łyżeczki soli
-pół łyżki cukru
-5 dag masła
-190ml mleka
-jajko-jajko do smarowania
-krem czekoladowy albo dżem do nadziania
Drożdże zalewamy letnim mlekiem, dosypujemy cukier. Odstawiamy na kilka minut. W dużej misce mieszamy wszystkie składniki (oprócz jajka do smarowania i nadzienia), wyrabiamy ciasto. Zostawiamy do wyrośnięcia na ok godzinę. Po tym czasie dzielimy ciasto na części, każdą rozwałkowujemy delikatnie, na środek nakładamy nadzienie i zlepiamy dokładnie. Kładziemy na zlepieniu i odstawiamy do wyrośnięcia na 30-40 minut. Pieczemy w 200 stopniach przez ok 25 minut.
***
Jak na razie tydzień mnie zaskakuje, w pozytywny sposób :) Wtorek zapowiadał się okropnie, ale na szczęście z powodu wyborów na wydziale najpierw zostały odwołane jedne zajęcia (trzy godzinne), a potem okazało się, że nie ma także programowania i musieliśmy przyjść tylko na laboratoria z baz danych, które okazały się być bezproblemowe w zaliczeniu ćwiczenia ;)
Dzisiaj obowiązkowy wykład i ćwiczenia, wieczorem lecę na spotkanie studentów do mojego kościoła, a jutro zapowiada się męczący dzień.
W piątek wybieramy się na firmową imprezę z pracy L., bo firma weszła na giełdę. A w sobotę może sushi?
Na moim "koncie" mam już 21 odebranych pocztówek :) Ostatnia przyszła z Brazylii :D
Trzymajcie się!
niedoścignione marzenie..jak dla mnie;)podobają mi się!mało słodkie z pysznym nadzieniem;)ja dziś pocieszam się bułeczką z konfiturą malinową;)
OdpowiedzUsuńPS często nie doceniamy tego co naprawdę ważne,umykają nam proste chwile,a tak dużo moglibyśmy przez to uzyskać.pracuję nad tym,pieczołowicie;)i przyszłość powoli zaczyna rysować się w soczystych barwach.
uściski!
m.
Mmmm, brzmi pysznie :) Może też jakieś zrobię w najbliższym czasie?
UsuńTeż staram doceniać jak najwięcej. Jak na razie idzie całkiem dobrze, świat wtedy wydaje się być o wiele piękniejszy!
Czekolada. Bułeczki. Idealne połączenie :-) Mmmm... zjadłabym takiego cieplutkiego croissanta z gorzką czekoladą w środku. :) No, ale powoli zaczyna się sezon na owoce. Już niedługo truskawki!
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać - truskawki, maliny, jagody!
UsuńOstatnio w moim sklepie osiedlowym mają swoje, własne wypieki i pyszne croissanty :D
Doceniamy to co co mamy dopiero wtedy jak nam czegoś zabraknie albo gdy uświadomimy sobie, że inni o tym marzą...
OdpowiedzUsuńStaram się od jakiegoś czasu zmieniać swoje podejście czyli bardzo cieszyć się tym co jest :).
Inicjatywa świetna! Tak jak i bułeczki ;)
Staram się robić podobnie :) I cieszę się z małych rzeczy.
UsuńTeż kiedyś wysyłałam list do Martynki z poczty marzycielskiej. Świetna sprawa !
OdpowiedzUsuńMuszę usiąść i coś napisać, ale to dość ciężkie, bo ostatnio listów nie piszę.
Usuń:*
OdpowiedzUsuńNiestety najczęściej doceniamy coś dopiero po stracie... Przykre, ale prawdziwe.
OdpowiedzUsuńMam pytanie do bułeczek. Czekolada się nie wylała? Jakiego kremu użyłaś? Ja niedawno robiłam z konfiturą i niestety mimo dokładnego zalepienia, prawie w każdej bułeczce wypłynęła na zewnątrz, więc zastanawiam się jak to jest z czekoladą...
Nie wypłynęło ;) Użyłam kremu Terravita.
Usuńech, a ja mam w szufladzie 7daysa... chyba go wyrzucę do kosza na śmieci ;P
OdpowiedzUsuńOstatnio w moim osiedlowym pieką przepyszne croissanty <3 A 7daysa czasem zjem, ale lubię z automatów na wydziale, bo są chłodne i jest taka fajna zimna czekolada :)
Usuńjak Ty to robisz z tymi pocztówkami? ja też chce ;) a takie bułeczki... mmm aleś mi narobiła ochoty!
OdpowiedzUsuńpostcrossing.com ;) Świetna sprawa :D
UsuńPrzyznam szczerze i z zażenowaniem, że miałabym problem z napisaniem takiego listu. W całym moim życiu napisałam ich mnóstwo, ale w tej sytuacji naprawdę pojawia się pustka.
OdpowiedzUsuńJa na razie zbieram myśli i zastanawiam się w jakiej formie to napisać. Nie jest to proste.
UsuńFaktycznie, akcja godna polecenia, na pewno bliżej się nią zainteresuję.
OdpowiedzUsuńA bułeczki z czekoladowym środkiem uwielbiam! Zwłaszcza o poranku, do kawy:)
Myślę, że warto!
UsuńWidzę, że śniadania masz "zachodnie" ;) Jak widziałam we Francji ludzi siedzących o 8 rano z gazetą/laptopem w kawiarni przy kawie i croissantach to zastanawiałam się jak oni się tym najadają.
Bardzo fajna akcja :) Nie umiem za bardzo pisac listów..., ale może jakbym się tak bardzo postarała, to może i bym sprawila komus radośc.
OdpowiedzUsuńZawsze warto spróbować :) Tym dzieciakom nawet zwykła pocztówka sprawi radość!
UsuńPoscrossing, fajna sprawa ! Może i ja kiedyś spróbuję? ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę miłego jutrzejszego dnia, oby okazał się równie przyjemny jak dzisiejszy :)
Jest to niezła zabawa ;)
UsuńNie-dziękuję!
Ja uwielbiam wszystko co wiążę się z czekoladą, więc sama rozumiesz. Zazwyczaj robi mi się ochota jak wchodzę do ciebie i widzę tą smakowitą czekoladkę;)
OdpowiedzUsuńZAraz zajrzę na tą stronkę i coś napiszę:)
Rozumiem, rozumiem ;)
UsuńOch... sushi bym sama zjadła... :) mniam!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że do mnie wpadała, bo miałam pisać do Ciebie :) rady potrzebuje :) czy kiedyś robiłaś jakieś ciasto z mrożonymi owocami? Marzy mi się tarta z truskawkami... ;D chciałam upiec :) i wolę mrożone niż chemiczne :) wiesz coś na ten temat? :)
Może biszkopt z owocami? Tarta...hmmm...to ja bym zrobiła warstwę serową, na nią truskawki, a na górę galaretkę ;)
UsuńJeśli będę piekła, to ciasto na pewno będzie kruche, bo wolę takie niż biszkopt :) nie przepadam za galaretką... myślałam o jakimś zasmażeniu (tak się robi chyba z jabłkami?), ale nie wiem jak sobie z tym zmrożeniem poradzić :P
UsuńZasmażanie się chyba stosuje po to, żeby jabłka sok puścił i zrobiły się miękkie. Mrożone truskawki, po rozmrożeniu, będą już miękkie i nie wiem czy ich zasmażanie ma sens.
UsuńCiężko mi coś wymyślić, bo jednak krucha tarta najlepsza jest ze świeżymy truskawkami. Ja mrożone używam w takim biszkopcie albo w deserze bezowym ;)
Rogaliki wyglądają smakowicie. :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że tydzień taki udany :)
Dzięki :) No pewnie!
Usuń