Co prawda nie przepadam za chałwą, ale w połączeniu z owocami naprawdę dobrze pasuje. Niestety, dałam trochę za mało gruszek i polecam dodać jeszcze ze dwie ;)
Składniki na blachę ok 30cm:
- 1 i 1/4 szklanki mąki
- pół kostki masła
- 2 łyżki cukru
- szczypta soli
- kilka łyżek kremówki
- 3-4 gruszki (podaję już zwiększoną ilość)
- 2 brzoskwinie
- 150g chałwy
- 5-7 łyżek kremówki
- cukier do oprószenia
Z pierwszej części składników wyrabiamy gładkie ciasto. Kremówki nie trzeba wiele, 3-4 powinny wystarczyć, bo mają pomóc nieco zwilżyć ciasto i usprawnić zagniatanie. Ciasto odstawiamy do lodówki na godzinę.
Piekarnik rozgrzewamy do 200 stopni. Chałwę kruszymy i z dodatkiem kremówki tworzymy spójną masę. Tutaj podobnie, jak w przypadku ciasta, nie trzeba śmietanki dużo - lepiej dodać na początku 3-4 łyżki i potem dodawać do uzyskania spójnej masy, niż ją rozrzedzić.
Ciasto wałkujemy na cienki placek, w miarę okrągły i układamy na blasze (najlepiej spód od tortownicy). Pokrywamy chałwą - najlepiej zrobić to rękoma. A na górę układamy pokrojone owoce. Wszystko oprószamy obficie cukrem, brzegi smarujemy śmietanką i posypujemy cukrem (u mnie trzcinowy) i pieczemy ok 35-40 minut.
***
Tydzień pełen wyzwań nareszcie się skończył. Ufff...Jednak nie oznacza to spokoju, bo czekają nas kolejne 4 intensywne dni. Zaczynamy od rodzinnego spotkania w Krakowie. Ciekawa jestem jakie smakołyki tym razem przyszykują gospodarze? A w niedzielę zupełnie nieplanowana wycieczka na 3 dni. Do napisania!
PS Szykują się pewne zmiany, dlatego proszę stałych czytelników o zostawienie swoich adresów mailowych. Osoby, do których już zdążyłam napisać nie muszą ich zostawiać :)