Jednak dalej dla mnie najważniejsza jest treść. Tym razem z myślą o lekkiej odmianie na Wielkanoc. Zamiast standardowej baby cytrynowej proponuję dla każdego taką o to babeczkę. Z przepisu Nigelli, (z moja inwencją pokrycia) z bitą śmietaną na górze i owocami. Przetestowałam moją nową formę do muffinek i książkę, która leży od grudnia na półce :)
Składniki na 12 małych babeczek lub 8 większych (jak u mnie):
-6 dag masła
-200 g mąki (1 i 1/5 szklanki)
-150 g cukru (3/4 szklanki)
-2 łyżeczki proszku do pieczenia
-1/2 łyżeczki sody
-1/4 łyżeczki soli
-sok z 1 cytryny (ewentualnie skórka starta)
-ok 120 ml mleka
-1 duże jajo (bądź 2 małe)
-oryginalnie jeszcze 150 g malin, ale ja wybrałam kiwi i truskawki do dekoracji
-ok 120ml kremówki
Piekarnik rozgrzewamy do 200 stopni. Masło roztapiamy w rondelku i odstawiamy do przestudzenia. Do dużej miski wsypujemy mąkę, proszek, sodę, sól i cukier. Sok z cytryny wlewamy do pojemnika z miarką, dopełniamy mlekiem do 200 ml (mleko się może ściąć, ale to nie szkodzi), dodajemy jajka i masło. Miksujemy. Wlewamy do sypkich składników i łączymy. Nakładamy do foremek i pieczemy 25 minut, następnie studzimy. Dekorujemy śmietaną i plasterkami owoców.
Przepis jest naprawdę pyszny, a moja forma do babeczek świetnie się sprawdziła. Nie wiem jeszcze jak wyjdą, jeśli upiekę je bez papilotek, ale tym razem wyszły ładne, nie rozlały się i były dobrze dopieczone. Więc jeśli wahacie się czy taką blaszkę sobie kupić - polecam!
***
Mój dzień wagarowicza zrobił się sam. Obudziłam się z opuchniętym gardłem i kaszlem. Rutinacea, do tego jakiś magiczny napój przeciwko grypie i wybrałam się na 8.00 na laborki. Z założenia jedne zajęcia trwają 1,5h, my się umówiliśmy z prowadzącym, że robimy 2 tematy w ciągu 2,5h, ale i tak zazwyczaj zajmuje nam to 1,5 godziny. Za dwa tygodnie ostatnie zajęcia. A jak już siedziałam w domu to posprzątałam, teraz naprawdę zostały już tylko okna do umycia :D
Dzisiaj dzień z L., korki po południu i nauka na jutrzejszą wejściówkę...Na szczęście w sobotę narty i urodziny wujka, więc zobaczę się z Małą K. :)
No i niestety, w weekend przesuwamy zegarki - o godzinę do przodu...
A ja lubię te przesuwanie czasu, bo można się dłużej szwendać po mieście. O mojej godzinie pobudki i tak będzie już jasno, za to wieczór zacznie się dopiero po 19. Teraz dzień będzie się rozciągał w ekspresowym tempie!
OdpowiedzUsuńEfekty zmiany czasu lubię, ale nie lubię zabrania mi godziny ze snu w nocy przesunięcia ;)
UsuńNo niby tracimy, ale ja zawsze kładę się tego i poprzedniego dnia trochę wcześniej spać. Nie ma tragedii :-)
Usuńsmakowicie wyglądają te babeczki! i zdjęcia są bardzo zachęcające :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Babeczki są pycha, nie mogę się doczekać lata, kiedy będę mogła zrobić wersję z malinami.
UsuńNo to wreszcie nie będę się w niedzielę zrywać skoro świt, bo po ostatnim przestawianiu zegarków co niedziela budzę się po piątej.
OdpowiedzUsuńTym razem będzie koło szóstej, tak? Ja na szczęście śpię trochę dłużej ;)
UsuńChociaż jeden mankament będzie - dziś odkryłam, że chwilę przed 6 jest już na tylo widno, że można makijaż przy oknie robić, a po zmianie czasu, znowu o 6 będzie ciemno przez kilka dni.
UsuńCałe szczęście, że ja nie mam takiego problemu ;) Ale to kilka dni tylko, potem znów będzie widno.
UsuńJej jak mi się marzy taki profesjonalny aparat, żeby cykać fotki takie piękne.
OdpowiedzUsuńJeszcze narty? Jaaaa zazdroszczę... mi kolejny rok odpadł. Przez szkołę. Trudno, może na następny rok uda mi się posmigać na stoku.
Jakos nigdy mi nie przeszkadzało w rozkladzie dnia zmiana czasu... zawsze mam tylko problem rano- czy godzina w telefonie zmieni się sama? Czy godzina w telefonie już jest tą właściwą godziną? I z roku na rok ten sam problem ;P
Ja o fotografii mało wiem, więc dla mnie to byłoby marnotrawienie pieniędzy, ale że jest aparat (z i tak średnim obiektywem) to staram się czegoś nauczyć :)
UsuńJeszcze narty, co więcej, zamierzamy sezon zakończyć w poniedziałek Wielkanocny :D wtedy to pewnie getry i polar tylko, ale i tak może być fajnie.
Też mam ten problem xD
Ja w sumie też mało wiem o fotografii. Jak byłam młodsza, to bardzo sie tym jarałam. Dostalam aparat i cykałam różne fotki, które szczerze zostały docenione przez oglądających... juz w późniejszym okresie ;P Mam wrażliwe oko na piękno i wydaje mi się, ze z profesjonalnym aparatem i moim okiem szybko bym stworzyla cos dobrego ;) ależ jestem skromna ;P
UsuńPoniedziałek Wielkanocny?! Łooo matko, dobra jesteś ;D nie no, super :D
Jak ktoś ma chęci i możliwości to na pewno coś dobrego może stworzyć ;)
UsuńMy tak już rodzinnie mamy :D
O raju jakie muffiny !! Dostałam ślinotoku !! :) Zmiana czasu? Zupełnie zapomniałam. A ja akurat mam do pracy w weekend na 6, no nieeee...
OdpowiedzUsuńDzięki ;)
UsuńNo to pamiętaj, bo jeszcze byś do pracy przyszła godzinę za późno!
Ja tam nigdy nie odczuwam zmiany czasu;) Babeczki pysznie wyglądają:)
OdpowiedzUsuńDzięki ;)
UsuńWyglądają przepięknie. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńTruskawki.! <3 ;*
OdpowiedzUsuńKocham Nigellę! :-) Dziś właśnie o niej rozmawialiśmy z K. - mówiłam, że w razie problemów z prezentem dla mnie - każda książka Nigelli będzie strzałem w 10-tkę :)
OdpowiedzUsuńMam tak samo :) Co prawda wiele przepisów jest dla mnie za ciężkich albo trochę w nich sztuczności, jednak uwielbiam je!
UsuńOch, ale przecudowne te babeczki, kiwi, truskawka, wszystkie kolory, intensywnie, och och...
OdpowiedzUsuńA mnie moi uczniowie mile zaskoczyli i ... poszli sobie na wagary hehehe wolne miałam ;P
Dziękuję :)
UsuńCzyli było tak jak chciałaś :D Widziałam gdzieś obrazek z mailem od nauczyciela do uczniów, że gdyby zamierzali iść na wagary to mają dać znać wcześniej :pp
Babeczki wyglądają przepysznie :) takie wiosenne kolory mają :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Takie właśnie miały być! Kiwi i truskawki to bardzo fajne połączenie kulinarne (i smakowo i kolorystycznie).
UsuńTo tak a propos moich babeczek?;p Kusisz kusisz. Chyba muszę się w końcu za nie zabrać, bo coś czuję, że inaczej mi nie przejdzie.
OdpowiedzUsuńJuż się lepiej czujesz?:)
Musisz, musisz :D
UsuńDzisiaj już lepiej, ale nie wiem dalej czy będę na siłach na narty jechać.
Trzymam kciuki, żebyś dała radę:)
UsuńAle pyszności! Mniam! A ja taka głodna właśnie wpadłam do domu:) Bardzo to fajna propozycja zamiast tradycyjnej baby:)
OdpowiedzUsuńNajpierw zjedz, a potem komputer włączaj ;)
UsuńRozważam właśnie takie małe dla każdego. Ale nie wiem czy jednak nie zrobię tradycyjnych, drożdżowych.
Ale pyszności! Mogłabyś podesłać jedną ;p
OdpowiedzUsuńDzięki :) Nie wiem w jakim stanie dotarłaby do Warszawy :pp Ale ja już raz dostałam z Opola blok czekoladowy ;)
UsuńNic nie stoi na przeszkodzie, żebyś zrobiła sama.
Na pewno nie tak pięknie, jak na fotkach ;)
OdpowiedzUsuńA na przeszkodzie stoi moje lenistwo i brak chęci na "pichcenie". Jeść uwielbiam, ale gotować, czy piec, to już nie bardzo ;p
A dla mnie pichcenie to oderwanie się od lenistwa ;)
UsuńAhhh aż mi ślinka leci na te babeczki ; )
OdpowiedzUsuńDajcie mi owoce !
OdpowiedzUsuńŚwietne te babeczki! I jak ładnie udekorowałaś :). Ja odkąd mam foremki to bardzo często próbuję różnych babeczkowych przepisów :).
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu!
Mniam - wyglądają przesmacznie :)
OdpowiedzUsuńPiękne...dziękuję za udział w akcji.
OdpowiedzUsuń