Składniki na jeden blat ciasta 26cm:
-70g gorzkiej czekolady
-1/4 szklanki maślanki
-8 łyżek cukru
-130g mąki
-1,5 łyżki kakao
-0,5 łyżeczki sody
-1/3 łyżeczka proszku do pieczenia
-60g masła
-jajko
-75ml mleka
Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni. W garnuszku roztapiamy czekoladę razem z maślanką i połową cukru, studzimy. Do miski przesiewamy mąkę, kakao, sodę oraz proszek do pieczenia. W dużej misce ucieramy miękkie masło na puszysty, jasny krem. Następnie do masła dodajemy żółtko i resztę cukru, ucieramy dalej. Do maślanej masy wlewamy masę czekoladową i razem miksujemy. Dosypujemy składniki suche na zmianę z mlekiem i mieszamy na gładką masę. Na koniec ubijamy białko z szczyptą soli i delikatnie mieszamy z resztą masy. Przelewamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia i pieczemy ok 25 minut. Otwieramy piekarnik na kilka minut, a następnie wyjmujemy ciasto i studzimy.
Blaty wykonałam trzy, czyli cała procedura x3.
Dwa zdjęcia już z imprezy, babcia chciała usypać "45" z migdałów,
ale ja stwierdziłam, że jak ma być czekoladowo to do końca.
Cyfry wykonałam sama z czekolady :)
Składniki na przełożenie, krem i polewę:
-słoiczek konfitury wiśniowej
-1/4-1/3 szklanki wódki
-350g mascarpone
-1,5 tabliczki gorzkiej czekolady
-450ml kremówki
-1/3 szklanki cukru pudru
-150ml śmietanki kremówki
-250g dowolnej czekolady (u mnie pół na pół gorzka z mleczną)
Zawartość słoiczka przekładamy do garnuszka, dolewamy alkohol i blendujemy. Następnie smarujemy tym blaty. Z racji tego, że piekłam trzy osobne to każdy miał zasklepioną górę, więc nożem zdarłam nieco ciasta i dzięki temu nie miałam problemów z rozsmarowaniem.
Czekoladę (1.5 tabliczki) rozpuszczamy w kąpieli wodnej i studzimy. Wlewamy ją do mascarpone, miksujemy. Śmietanę (450ml) ubijamy z cukrem pudrem na sztywno i mieszamy z masą czekoladową. Wstawiamy na ok. godzinę do lodówki.
Śmietankę (150ml) podgrzewamy w garnuszku, dorzucamy do tego połamaną czekoladę (250g). Mieszamy do uzyskania gładkiej masy, odstawiamy do przestudzenia i zgęstnienia.
Blaty smarujemy "wiśniówką", następnie nakładamy całą masę z mascarpone, a na górę wylewamy zgęstniałą polewę i rozsmarowujemy ją na torcie. Wkładamy do lodówki, najlepiej na całą noc.
Jeśli chodzi o dekoracje to zrobiłam trochę "wiórów" - rozpuściłam czekoladę w kąpieli wodnej, wylałam na folię plastikową i pozwoliłam jej trochę zastygnąć, a następnie ostrym nożem zdzierałam warstwy.
Cyfry również są z czekolady roztopionej w kąpieli wodnej. Pozwoliłam jej trochę zgęstnieć w misce i wylałam na folię robiąc kształt cyferek. Warstwa jest podwójna, żeby były twardsze. I są popaćkane białą czekoladą. Do tego z dołu '5' dorobiłam nóżkę (taki kawałek dodatkowy, jak jest przy świeczkach w kształcie cyfr), przy '4' wystarczyło zrobić ją nieco dłuższą. Wierzch tortu nakroiłam i umieściłam cyfry.
***
Jak się można domyślić weekend minął bardzo dobrze :) Z samego rana w sobotę ruszyliśmy na narty razem z L. i Rodzicielką. Momentami droga była bardzo stresująca, bo na autostradzie była koszmarna mgła, a ja jeszcze nigdy nie prowadziłam w takich warunkach. Pojeździliśmy kilka godzin, słońce grzało i dobrze, że wzięłam cienką kurtkę :) Skoczyliśmy na obiad do restauracji w Wiśle, tuż przed Szczyrkiem. Gdzie mają własny staw rybny i obłędne pstrągi. A do tego jest położona dość wysoko, więc siedzieliśmy na tarasie i mogliśmy patrzeć w dolinę.
U wujków okazało się, że Mała K. jest chora (trzeciego dnia w przedszkolu coś złapała), więc kichała, kaszlała, płakała i marudziła. Ale i tak się przytulała i była mniej rozbrykana niż zawsze. Dostaliśmy piękną "pisankę-wydzierankę". Uwielbiam spędzać czas u wujków. Mieszkają na obrzeżach miasta, przy lesie, więc normalne jest to, że 10 metrów od domu przebiega stado sarn, a bażanty sobie spacerują po drodze.
Niedziela rodzinnie, wspólny obiad z rodzicami, a po obiedzie na rowery. Z racji tego, że po Gliwicach ciężko się na rowerze jeździ, dla samego sportu tym bardziej, więc od lat jeździmy na polach za osiedlem. Od kilku lat biegnie tamtędy autostrada, a droga pomocnicza świetnie się nadaje to uprawiania spotów wszelakich. I z zaskoczeniem dzisiaj stwierdziliśmy, że pojawiają się tłumy ludzi. Rowery, rolki, bieganie, nordic walking czy "biegówki" na kółkach. Cieszę się, że coraz więcej ludzi zaczyna się ruszać i wolą spędzić niedzielne popołudnie z dziećmi na rolkach niż w domu czy w sklepie.
Dzisiaj rozpoczynam tydzień od zumby i wykładów. A na dworze jest tak przyjemnie :)
I tylko nie daje mi spokoju marudzenie mojej rodziny.
Do babci przyłączyła się mama jakiś czas temu, a przedwczoraj wujek.
Że schudłam. Ech...dopóki nic ze mnie nie spada to nie jest źle.
co za rozpusta z tym tortem :)
OdpowiedzUsuńRaz na jakiś czas można ;)
UsuńTort-arcydzieło:)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńSchudłaś? Tyle przepisów nam tutaj serwujesz, że w połączeniu z zumbą myślalam raczej, że trzymasz sie równo ;)
OdpowiedzUsuńKiedyś, w okropną mgłę i w nocy, jechałam do Poznania. Maksymalną prędkość jaką mogłam rozwinąć, to 50 km/h. Nic nie widzialam przed sobą, a droga między lasami. Auta przezde mna wyłaniały się z nikąd. To byla dla mnie najgorsza wyprawa do Pozka.
Ja też mieszkam blisko lasów :D Uwielbiam budzic się w czasie wiosny i lata przy otwartym oknie i słuchac odgłosów lasu...
I ja wczoraj mogłam pojeść torta :D Cmoczek dostal spóźniony tort urodzinowy od cioci. Pychota- czekoladowo smietankowy.
Wiesz, na razie nie mam tendencji do przybierania na wadze, a jeść przecież trzeba. Robię sporo słodkości, ale na weekend, no i nie zjadam ich sama. Obdzielam całą rodzinę ;)
UsuńSama mam wrażenie, że się trzymam równo. Tak jak napisałam, dopóki nic ze mnie nie spada to jest dobrze ;)
No to przede mną nagle wyłaniały się tiry, bo nawet świateł nie było widać.
Kurcze, zazdroszczę takiego mieszkania. Co prawda bardzo lubię centrum miasta, bo mam wszędzie blisko, ale byłoby fajnie w takim miejscu.
Prezentuje się znakomicie;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńWow, wygląda bardzo apetycznie! Zjeść na śniadanie w poniedziałek taki tort to byłby super początek tygodnia... niestety, nie relany;( Nie mam torta;(
OdpowiedzUsuńNiestety, ja także nie mam ;) Zostało już tylko wspomnienie.
UsuńDziękuję!
a ja bym te cyferki schrupała... do kawki.. mniam !
OdpowiedzUsuńNo to trzeba sobie zrobić takie :D
UsuńNo no szacun za taki tort :D
OdpowiedzUsuńI jakie piękne drewienka tam wypatrzyłam w tle ;)
Dziękuję ;)
UsuńKominek u wujków jest tak obłożony. Generalnie cała ściana z kominkiem jest fajnie zrobiona :)
MMM AZ SIE CHCE GO ZJESC PRZEZ MONITOR :)
OdpowiedzUsuńHaha ;) Dzięki!
UsuńMam uraz do Gliwic mimo, że bywam tam co jakiś czas :///
OdpowiedzUsuńA cóż takiego złego jest w tych Gliwicach?
UsuńA to taka ciagnaca sie od lat sprawa ktora sie jeszcze dlugo pociagnie i kazda wyprawa do gliwic powoduje ze szlag mnie trafia ;/
Usuńtort faktycznie wygląda na intensywnie czekoladowy :) w ogóle to podoba mi się ta równie czekoladowa liczba 45 :)
OdpowiedzUsuńWy tu na nartach śmigacie, a u mnie + 15 ! Jest jeszcze śnieg w górach?
W końcu 6 tabliczek czekolady :) + dekoracje. Dzięki!
UsuńW Gliwicach też mamy +15 :) W Wiśle było równie ciepło, ale było nieco śniegu przy drodze. Na stokach nasypali mnóstwo sztucznego i zimowego, więc jest gruba pokrywa (2 metry?). Warstwa do jeżdżenia niestety jest już kiepska, ale też niewiele osób jeszcze jeździ i 99% to dobrzy narciarze, a przy odpowiednich umiejętnościach nie jest to aż tak istotne ;)
jakoś przypadkiem trafiłam na Twojego bloga. a jak zobaczyłam ten tort to aż nie mogłam oczu oderwać! na pewno wykorzystam ten przepis, i to najszybciej jak to będzie możliwe!!! ;) dzięki!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Kaśka
Dziękuję, jest mi bardzo miło :) Polecam gorąco, bo tort jest naprawdę pyszny, dla wielbicieli czekolady idealny!
UsuńMniam, mniam, mniam!
OdpowiedzUsuńA u nas niestety chłodno...niby słoneczko, ale zimno.
Zazdroszczę tych wypadów w góry.
Dzisiaj też jest zimniej, ale od jutra temperatura w górę. Aż do weekendu :)
UsuńU mnie niestety zimno! A ja schowałam wszystkie płaszcze i kurtki zimowe na dno szafy. A tu dziś 0 stopni... w sb w Chorzowie na warsztatach tez okropnie wymarzłam. W Hali było zimniej niż na dworze... brrr
OdpowiedzUsuńTaka pogoda teraz nieciekawa. Mnie dzisiaj rano pogoda też zaskoczyła, bo piękne słońce, a tu zimno. Trzeba na termometry patrzeć ;)
UsuńKasiu, jesteś wielka!!!!!!!! :D
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że Ci się spodoba :)
UsuńUwielbiam czekoladę, uwielbiam torty! Pycha! Nie mogę się oderwać od przepisu!:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Powiem nieskromnie, że mogłabym na niego patrzeć i patrzeć (oraz jeść i jeść), jest naprawdę pyszny.
UsuńWspaniały torcik :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńtort prezentuje sie wspaniale:) i podobaja mi sie te mega czekoladowe smaki:)
OdpowiedzUsuńTaki już miał być i wyszedł bardzo dobry :)
UsuńWygląda wspaniale! Pewnie już nic nie zostało... Szkoda!
OdpowiedzUsuńPysznie u Ciebie:)
Pozdrawiam!
Wygląda pysznie! Pewnie już nic nie zostało - szkoda...
OdpowiedzUsuńPysznie u Ciebie!
Pozdrawiam:)
Zniknęło błyskawicznie :) Dziękuję!
OdpowiedzUsuńno, po prostu rozkosz!!
OdpowiedzUsuńCzysta ;)
Usuńprzy dzisiejszym humorku chetnie bym sie nim obzarla
OdpowiedzUsuń