Jeszcze 5 dni do wiosny :) A jej powiew i ciepło powoli czuć w powietrzu. Pewnie dla większości z Was to okres czasu, kiedy głowę zaprzątają myśli o tym jak odświeżyć swoją garderobę, żeby poczuć się lekko i wiosennie? A ja zastanawiałam się ostatnio jak odświeżyć przepis na pierś z kurczaka, żeby była lekka, smaczna i ciekawa? Wierzcie lub nie, ale z pomocą przyszło mi wykładowe znudzenie i wspomnienie zimy. Z ciekawości zaczęłam sprawdzać ile kosztują parowary, w efekcie rozważam obecnie zakup takowego. Jednak najpierw chcę sprawdzić czy jedzenie na parze jest zjadliwe, bo zawsze mi się kojarzyło z dietetyczną, bezsmakową mieszanką. Jednak czy to nie powiew powietrza sprawia, że coś okazuje się być lekkie i odświeżone? U mnie jednak był to powiew pary, nad którą postanowiłam przygotować kurczaka. Do tego w drodze na uczelnię zahaczyłam o targ, gdzie zaopatrzyłam się w kalarepę i marchewkę. Przyznam się, że gotowana marchewka to jeden ze smaków, którego nie znoszę od dzieciństwa. Jednak nasza wizyta w Szwajcarii nieco zmieniła ten pogląd, bo siostra L. przygotowała przepyszną potrawkę - gotowaną marchewkę z kalarepą w koperkowej zasmażce. A ja zakochałam się w tym smaku i postanowiłam go odtworzyć.
Składniki na 2-3 porcje:
-mały filet z kurczaka (podwójny)
-2-3 ząbki czosnku
-pęczek kopru
-1/4 szklanki bulionu
-śmietana 18% (małe opakowanie)
-3 marchewki
-kalarepa
-masło
-mąka
-sól, pieprz, przyprawy
Kurczaka myjemy, kroimy na kawałki, rozbijamy. Nacieramy solą, pieprzem i czosnkiem (ewentualnie innymi przyprawami, co kto lubi). Parujemy 10-15 minut.
Marchewkę obieramy i kroimy w kostkę, to samo robimy z kalarepą. Zalewamy wodą (tyle, żeby przykryło warzywa), dosypujemy szczyptę soli i cukru, gotujemy do miękkości (15-20 minut). Na patelni roztapiamy masło i dosypujemy trochę mąki. Z warzyw odlewamy wodę i dodajemy zasmażkę, a następnie posiekany koperek (1/2 pęczka), mieszamy.
W bulionie gotujemy resztę kopru, następnie dolewamy śmietanę połączoną z łyżką mąki. Doprawiamy do smaku.
Sosem polewamy mięso, ewentualnie "zapychacz" (u nas kasza) i smacznego :) Oczywiście, w wersji "fit" można przygotować także marchewkę z kalarepą na parze.
***
Czwartek nie był taki zły, głównie dlatego, że nie odbyły się jedne zajęcia (są tylko 3 razy w semestrze, i pierwsze dopiero za 2 tygodnie). Dzisiaj mam angielski, potem muszę pozałatwiać kilka spraw w mieście, popołudniu na zakupy z mamą, a wieczorem na imprezę firmową z pracy L. :)
Jutro ranek z zumbą, a wieczorem wpadamy do rodziców i będziemy robić sushi. W niedzielę zamierzamy wybrać się do kina z L. oraz Z&D.
Z dalszych planów to 15 kwietnia jest maraton zumby w Gliwicach, a w maju jedziemy na Juwenalia do Krakowa, bo gra Apocalyptica!
A wczorajszy wieczór z zapachem domowego chleba, dwóch, pszennych bochenków <3
Mi też potrawy przygotowane na parze kojarza się z dieta. Kiedyś kupiłam sobie garnek do gotowania na parze i przyznam, że dopiero od niedawna ciesze sie smakiem potraw tak robionych. Bardzo mi smakuja. Moge zaszalec sobie z przyprawami ;) A marchewka gotowana pycha. Od zawsze ja lubie, ten jej słodki smak :) Moja sis tak jak ty, od dziecka nie przepadała za gotowana marchewką.
OdpowiedzUsuńJa jutro wybieram się na zakupy w poszukiwaniu butów :D znowu ;P
Jak do tej pory na parze robiłam tylko...kluski specjalnie do tego przeznaczone ;) I chyba raz był brokuł, ale to do sałatki.
UsuńA tu, szok, mięso wyszło naprawdę pyszne. Trzeba tylko dobrze doprawić i nie trzymać za długo, bo się zrobi suche.
Buty mam już wybrane, ale muszę kasę dostać ;) A zakupy to bardziej jedzeniowe.
Ja też nie przepadam za gotowaną marchewką, ba! Nie znoszę jej. Ogólnie marchewkę uwielbiam, ale chrupać surową, natomiast marchewka " na ciepło) mi nie odpowiada. A już najgorszą okropnością jest... zasmażana marchewka łeee :-)
OdpowiedzUsuńUdanego weekednu!
Surowa jest pycha :) I jakoś w połączeniu z kalarepą mi smakowała.
UsuńFajny pomysł z tą marchewką z kalarepką. Marchewę gotowaną lubię bardzo :)
OdpowiedzUsuńA co do parowaru - zachęcam bardzo! Zdecydowanie bardziej lubię przygotowane w nim warzywa. A mięsko, żeby było smaczniejsze przyprawiam i odstawiam do przegryzienia na kilka godzin - dopiero potem paruję :)
Udanego weekendu!
I bardzo smaczny :)
UsuńRozważam, ale i tak pewnie minie trochę czasu zanim się zdecyduję. Z mięsem zrobiłabym podobnie, ale niestety nie miałam czasu - wróciliśmy do domu o 17 i musiałam się pośpieszyć, bo i tak byliśmy głodni.
Następnym razem sobie zamarynujesz je w przyprawach :).
UsuńA powiem Ci, że ja mam parowar taki 3 - poziomowy - jest świetny, ale mam też zwykły garnek do gotowania na parze kupiony w markecie za grosze. I szczerze mówiąc częściej używam garnka :). Jest zdecydowanie poręczniejszy, mniej mycia i sprzątania i nie trzeba go wytaszczać z szafy :D. Parowar wyjmuję wtedy gdy muszę zrobić większe ilości jedzenia :).
Mam nadzieję, że rady się przydadzą :)
A ja używam starego, znanego sposobu - mam garnek, w środku stawiam durszlak i przykrywam pokrywką ;)
UsuńGarnek do gotowania na parze (albo po prostu drugi durszlak :pp) to byłaby na razie najlepsza opcja, bo dałoby się wtedy 2 rzeczy jednocześnie przygotować - mięso i warzywa. Bo jednak czekać aż się mięso zrobi, potem czekać na warzywa to czas wydłuża się dwukrotnie, a i część zdąży się zrobić zimna.
A za rady i opinie zawsze dziękuję ;)
Marchewkę bardzo lubię , tradycyjnie głównie z groszkiem. Muszę sprawdzić wersję z kalarepą :-) Szkoda tylko, że u mnie nie przejdzie jedzenie na parze, ani dzieci, ani mąż nie lubią.
OdpowiedzUsuńA ja tej z groszkiem to nie tknę. Bleee...
UsuńWiesz co, nie czuć aż takiej różnicy (o ile się dobrze doprawi), więc może raz na jakiś czas uda Ci się coś przemycić ;)
Warto spróbować, bo jest zdrowsze.
Niedawno ryż na parze gotowałam, bo jak taki sypki do garnka wrzuciłam, to mimo mieszania przykleił się do dna.
OdpowiedzUsuńSurowa marchewka jest słodziutka, a gotowaną lubię z groszkiem. Czy kalarepa nie robi się miękka później niż marchew?
O, ryż na parze? Ciekawe ;)
UsuńKalarepa robi się szybciej miękka! Może to zaskakujące, ale tak jest :)
Kurczak przygotowany na parze jest po prostu przepyszny! :) Ostatnio zrobiłam właśnie w ten sposób roladki drobiowe z warzywami w środku i to danie zniknęło z talerzy w ekspresowym tempie :)
OdpowiedzUsuńMusiało być pyszne!
UsuńA mnie w tamtym tygodniu też wyszły dwa, cudne bochenki:) Pachniało aż u sąsiadów, a ja polubiłam kuchenne zajęcia, bo to jednak ogromnie relaksuje:)
OdpowiedzUsuńMarchewkę też planuję na sobotę jako jarzynkę do piersi z kurczaka "pod pierzynką":)
Mój jeden poleciał od razu do rodziców na kolację ;)
UsuńUwielbiam taką zabawę!
o super przpeis, sprobuje to zrobic nie wydaje esie trudne xD
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam do mnie jesli masz ochote ;>
Jest prościutki i smaczne ;)
UsuńOch, tak - potrzeba lekkich odświeżających zmian na wiosnę :D
OdpowiedzUsuńDużo słońca i uśmiechu :)
UsuńCycek... to chyba coś co mi się nie znudzi jeśli chodzi o jadłospis.
OdpowiedzUsuńZaproszenie wysłane! Buziak!
Mi również ;) A im więcej sposobów na przyrządzenie tym lepiej. Dzięki ;)
UsuńTakie urozmaicenie to dobra rzecz. Żeby się nie przejadły. Aż żal by było :P
UsuńNo, bo ja mało które mięso tak lubię ;)
UsuńJa osobiście nie przepadam za daniami przygotowanymi na parze.
OdpowiedzUsuńAle może w któryś dzień też się skuszę : )
Też nie przepadałam, a tu się okazało, że wszystko trzeba umieć doprawić :)
Usuń