Zima wciąż daje o sobie znać, a ja już zaczynam planować wypieki na początek kwietnia. Po zeszłorocznych tradycjach chodzi za mną pewna doza ekstrawagancji. Więcej szczegółów będę zdradzać z czasem, ale dzisiaj mam przedsmak "wariacji na temat". Ciasto, które naprawdę bardzo lubię. I na które mnie skusiła Eluśka swoim wpisem z okazji Dnia Kobiet. Mało skomplikowane, dobrze znane, przyjmujące różne formy i kształty, a że moja forma do baby leżała nieużywana to postanowiłam ją wykorzystać. Po powrocie ze stoku w sobotę skoczyłam do sklepu tylko po kakao i mogłam wieczorem popracować w kuchni.
Babka dla pieszych, czyli zebra.
Składniki:
-5 jajek
-1 - 1.5 szklanki cukru (ja dałam jedną i dla mnie jest idealna, ale lubię mało słodkie)
-2,5 szklanki mąki + 2 łyżki
-3/4 szklanki oleju
-szklanka wody gazowanej
-3 łyżeczki proszku do pieczenia
-2 łyżki kakao
Białka i żółtka rozdzielamy. Ubijamy białka na sztywną pianę, pod koniec dosypujemy cukier, a następnie dodajemy żółtka. Delikatnie mieszając dodajemy na zmianę mąkę z proszkiem do pieczenia, olej i wodę. Ciasto dzielimy na dwie części, do jednej dodajemy 2 łyżki mąki, do drugiej 2 łyżki kakao. Mieszamy na gładkie masy.
Formę smarujemy masłem i wysypujemy bułką tartą. Na środek tortownicy, w jedno miejsce w formie do baby, bądź wzdłuż środka formy prostokątnej wylewamy na zmianę trochę białego i brązowego ciasta. Ja zrobiłam 4 warstwy białego i 3 brązowego, bo się trochę zagapiłam, ale im więcej, tym efekt będzie ciekawszy.
Pieczemy ok 55 minut w 180 stopniach.
***
Wspaniały weekend dobiegł końca. W sobotę po wczesnej pobudce wyruszyliśmy na stok, na snowboard. L. bardzo się podobało i muszę przyznać, że jak na pierwszy raz z deską przy nogach poradził sobie naprawdę dobrze :) Już planujemy wykorzystać pod koniec marca wolny czwartek i wybrać się jeszcze raz. O ile wiosna nam nie zabierze śniegu ze stoków.
W niedzielę mogłam się wyspać, a po rodzinnym obiedzie pojechaliśmy na kolejny zumbowy pokaz. Było naprawdę super, był nawet bis :D Energia zumby porywa ludzi. Nasz pokaz składał się z dwóch kawałków w naszej aranżacji tanecznej - Rabiosa oraz Jiggle it. A do tego "Nossa nossa" jako animacja tzn. najpierw nauka kroków dla publiki i tańczyliśmy wszyscy razem. I rozbawili nas panowie ochroniarze robiący nam zdjęcia, chociaż byli inni "oficjalni" fotografowie. Dodam, że cieszyłyśmy się największą uwagą widowni ;)
Pokaz był w centrum handlowym to postanowiłam odwiedzić mój ulubiony sklep i wyszłam z nowymi spodniami (nie ma to jak zakupy z mamą) :) Rurki w kolorze lila, bardzo wiosenne. Mam w planach jeszcze kilka wydatków, ale muszę je rozłożyć w czasie.
Po powrocie wybraliśmy się na spacer z L. do parku niedaleko naszego mieszkania, już nie mogę się doczekać przyrody budzącej się do życia. Wieczór z książką i nową ramówką TVN.
Nadchodzący tydzień zapowiada się dość męcząco i czasochłonnie. Jednak na dobry początek tygodnia wybieram się dzisiaj na 10.00 (pewnie Was tym zaskoczę :pp) na zumbę, a następnie zdobywać obecność na wykładach, gdzie będę uczyć się na jutrzejsze laborki i przemyśleć mój projekt z programowania.
Ja też uczyłam się jeździć na snowboardzie. I poszlo mi całkiem nieźle. Jazda i podnoszenie się rewelacja... Gorzej z wjazdem orczykiem na stok :/ tego opanować już nie mogłam. Chyba mam za słabe nogi. Tak mówił moj czeski instruktor ;P Także przez kilka dni snowboard na plecy i popierniczalam pod gorkę ;P skolei znajomi, którzy chcieli sprawdzić swoich sił na snowboardzie najpierw poszli na orczyk, wjechali bez problemca, ale podnieść się i zjechac już nie mogli się nauczyć. W każdym razie snowboard zastapiłam nartami, ale jeździłam bez kijków.
OdpowiedzUsuńJa dzisiaj skolei ok 10.00 wychodze na siłownie do Pure. Sama. I się przez to stresuję :P
Miłego dnia :)
Ja jeżdżę od 3-4 lat, i tylko na krzesłach ;) Robią się coraz bardziej popularne, więc nie ma problemu, żeby znaleźć sobie fajny stok i się zwyczajnie nie męczyć. Próbowałam się nauczyć wjeżdżać na orczyku, ale to strata czasu dla mnie i dla wielu moich znajomych snowboardzistów, bo więcej się człowiek namęczy wjeżdżając niż sobie pojeździ. A że ja na desce jestem raz czy dwa w sezonie to wybieram stok z krzesłami ;)
UsuńBabki pozazdrościłam i muszę zrobić choćby nie wiem co. I zrobię hehe Póki jeszcze mogę ja potem zjeść :D a Toja Babka i wszytskie potrawy tak zachecajaco wygląda, że normalnie żałuje, że mieszkasz tak daleko bo miałabyś chyba mnie na stałe przyrośniętą do stołu hehe
OdpowiedzUsuńI kurcze ja Wam tej Zumby zazdroszczę. Nie no jak zaszłam w ciąże to się takich fajnych rzeczy dowiaduje i odkrywam, a tu zabronione hehe No niech tylko Bąbelek podrośnie, a mamusia będzie śmigała na Zumbę. Nie daruje. To rodzaj aktywności fizycznej dla mnie jak znalazł.
Pozdrawiam
Dzięki :) Nie jesteś jedyna, którą miałabym w swojej kuchni ciągle. Jeszcze kilka chętnych ;)
UsuńNo to mam nadzieję, że mały pozwoli Ci się rozerwać na tych zajęciach :) U nas teraz wprowadzają zumbę light, dla nieco starszych osób albo z kontuzjami. Myślę, że dla wielu kobiet w ciąży (które wcześniej były aktywne) też się może nadać :D
wow ;-) wygląda rewelacyjnie!
OdpowiedzUsuńKochana na pewno sobie taką zrobię na Wielkanoc ;-)
Dzięki :)
UsuńJest to zawsze odmiana od tradycyjnej drożdżowej.
moja forma na babę również stoi pogrążona w marazmie w kuchennym kącie;)jednak takie,prawdziwe wypieki,jak je nazywam;)zostawiam sobie własnie na okres świąteczny,teraz panuje wielka czystość..powiedzmy;)
OdpowiedzUsuńbabki takowej chyba nigdy nie piekłam na Wielkanoc,a przecież łatwiutka i jaka elegancka;)
PS w tym roku planuję mojego pierwszego mazurka;) i może paschę.
uściski!
Często ubolewam nad tym, że tak rzadko sięgam po bardziej tradycyjne przepisy i forma do baby stoi i odpoczywa, ale czasem zdarza się jej "wielki powrót".
UsuńNa Wielkanoc będzie na pewno coś drożdżowego. I mazurki obowiązkowo :) Niestety, muszę się przyzwyczaić, że nie będzie już babcinego orzechowego...
Baba jest cudna :), jak fajnie Ci wyrosła.
OdpowiedzUsuńGratuluję udanych występów! :)
Dzięki :) Mnie zawsze w tym przepisie "zachwyca" użycie wody gazowanej w tym przepisie.
UsuńOch zumba Cię porwala na całego :D kurczę, muszę też się dać uwieść! Babka już mnie uwiodła! Ależ piękne te pasy! :D
OdpowiedzUsuńPorwała, oj tak :D No to musisz się kiedyś ze mną wybrać! Albo od razu przyjechać na maraton, bo nasze instruktorki organizują - 15 kwietnia.
Usuńmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmm tylko tyle z jezorem na brodzie moge napisac :D
OdpowiedzUsuńHaha :D Ciekawe co Ty dzisiaj smacznego wymyślisz ;)
UsuńO! Klasyczna babka biało-kakaowa to typowe szybkie ciasto :) I smak dzieciństwa, bo moja babcia nadzwyczaj często ją robiła :) Do tego kakao i mmmmmmmm :)
OdpowiedzUsuńAlbo szklanka mleka ;) Najlepsze połączenie.
UsuńRok temu w Wielkanoc pozwoliłam sobie na odrobinę ekstrawagancji i... Goście nie spróbowali nawet,bo jak to? Ogórek, truskawki i jeszcze szpinak do tego? Ohyda! Przez moment było mi przykro, a potem stwierdziłam, że to nawet dobrze, że im się nie podoba, bo dla mnie więcej będzie i zjadłam ze smakiem.
OdpowiedzUsuńA w tym roku tradycyjnie będzie.
Zaszalałaś ;) Aż tak to nie chcę odbiegać od tradycji.
UsuńJa zebrę robię często ALE nigdy mi nie wyszły takie ładne pasy :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;) Tak mi się ładnie rozlało.
UsuńNie ma to jak dobrze zacząć poniedziałek, to reszta jakoś poleci... ;)
OdpowiedzUsuńTa babeczka jest prześliczna i na pewno świetnie smakuje ;P
Przy takim poranku już nie mówię "Jak ja nie lubię poniedziałków" ;)
UsuńSmakowała, bo już cała zniknęła!
Pyszne rozpoczęcie tygodnia:)
OdpowiedzUsuńWczoraj mówiłam do męża, że zjadłabym takie ciasto "zeberkę", a dziś wchodzę do Ciebie i jest:)
Nie po raz pierwszy tak trafiłam w Twój gust ;)
UsuńCieszę się, że Zumba się udała!
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że L sobie radzi.. ;p
My też się bardzo cieszymy :) To świetna sprawa (zarówno zumba jak i deska).
UsuńSuper ! Dobrze jest mieć jakąś pasję. Ja należę do chóru i strasznie jest mi żal, że będę musiała go w tym roku opuścić. Zdobywamy wiele sukcesów, jeździmy na konkursy, fajna sprawa. Będę musiała zaopatrzyć się w masę chusteczek na zakończenie roku ;)
OdpowiedzUsuńA może chór akademicki? Zdarzają się takie ;)
UsuńPożegnanie w klasie maturalnej bywa bardzo rozczulające. Jednak znajomości z tej szkoły mają szansę na przetrwanie!
fajna babka :)
OdpowiedzUsuń