Taki dzień zdarza się raz na cztery lata. I chociaż nosi nazwę 29 lutego, to tak naprawdę przesunięcie w roku przestępnym występuję między 23 a 24 dniem lutego. Co nie zmienia faktu, że musiałam wykorzystać dzisiejszy dzień i coś napisać na blogu, bo kolejna taka szansa dopiero za cztery lata ;) Mam nadzieję, że kolejny taki przepis zdarzy się też dopiero za długi czas.
Pomysł na obiad, bardzo polski i tradycyjny. Myślę, że wielu blogerów kulinarnych nie docenia kuchni polskiej, bo normalne stało się to, że na obiad jemy orientalnie brzmiącą rybę z curry, penne boscaiola, Kaiserschmarrn czy sushi. A polskie przepisy są tak trywialne i oczywiste, że stają się zwyczajnie pomijane. Jednak nie ze względu na "pospolitość" tej potrawy chcę, żeby kolejny taki wpis znalazł się tu za kilka lat. Nie, nie, nie...
Jedynym powodem jest fakt, że ja tego dania po prostu nie lubię. Zajadałam się nim w przedszkolu, a potem mi zbrzydło i nie umiem teraz tego ruszyć. Jednak L. bardzo lubi, więc ostatnio postanowiłam je przygotować. Już raz miałam okazję gotować po ciemku, tym razem jednak musiałam gotować nie używając podstawowego kulinarnego zmysłu - smaku. Na szczęście przepis jest prosty, a L. bardzo smakowała wątróbka z cebulką.
Składniki:
-30 dag wątróbki
-mała cebula
-kilka łyżek masła
-sól
Wątróbkę przed smażeniem można obtoczyć w mące, ja jednak z tego zrezygnowałam i wrzuciłam na rozgrzane masło w głębokiej patelni. Musimy pamiętać, żeby smażyć ją pod przykryciem, bo zaczyna strzelać. A także, że solimy na końcu, bo może stwardnieć. Podsmażamy z obu stron (ok 15 minut to powinno zająć), w tym czasie na oddzielnej patelni szklimy cebulę i dorzucamy do wątróbki. Wszystko razem smażymy kilka minut, solimy i możemy podawać. U mnie z ziemniaczkami i duszoną kapustą.
***
Spotkanie w sprawie niemieckiego się odbyło i przyszło naprawdę mnóstwo ludzi. Zobaczymy co z tego wyjdzie ;)
Dzisiaj rano obudziło mnie piękne słońce, więc szybko się zebrałam i pojechałam do dziadków, bo Mała K. była na dwa dni w Gliwicach. Poszłyśmy na spacer na plac zabaw, huśtałyśmy się razem i przeglądałyśmy w kałużach. Usłyszałam też, że mam bardzo rezolutną...córeczkę ;) Dzisiejsza pogoda i połowa dnia dostarczyły mi dużo uśmiechu!
A jeszcze więcej uśmiechu mam na samą myśl o planach zumbowych z mojej szkoły tańca - w przyszły czwartek będziemy występować z okazji Dnia Kobiet, a w maju będzie organizowany maraton zumby w Gliwicach :D Już nie mogę się doczekać!
Zaraz szybki obiad i uciekam na jedyne w dniu dzisiejszym zajęcia ;)
W dzieciństwie nie lubiłam wątróbki, a teraz mogłabym ją wcinać codziennie;)
OdpowiedzUsuńA ja mam odwrotnie ;) Chociaż, kto wie, może mi się kiedyś zmieni.
UsuńTrafiłaś :-)
OdpowiedzUsuńPrzez lata wątróbka była moja ZMORĄ. Jak najdalej od niej. Teraz nawet lubię i chyba tylko z cebulką ją jestem w stanie zjeść. Już długi czas przymierzam się zrobić ją chociaż z jabłkiem. Zawsze i tak obiera się cebula, a nie jabłko :-)
PS. Swoją droga masz rację, że polska kuchnia na blogach to rzadkość. I w sumie mam problem ze stwierdzeniem czym ta POLSKA KUCHNIA jest :-/
O wersji z jabłkiem nie słyszałam, u mnie w domu jest podawana z cebulką. Może i ja się kiedyś znów przekonam ;)
UsuńCo do polskiej kuchni to wydaje mi się, że ciężko ją zdefiniować, bo szukając regionalnych przepisów można znaleźć ich naprawdę mnóstwo! Nasza kuchnia jest urozmaicona, tylko bardzo tradycyjna. Zazwyczaj mięsna i dość tłusta, ale warto o niej pamiętać.
A tylko znalazłaś regionalne przepisy, czy tez je próbowałaś? Bo ja kojarzę sporo potraw, ale niestety nigdy ich nie jadłem, bo nie ma gdzie. Wszystkie "regionalne karczmy" i tak maja to samo menu. Więc nawet jak coś ugotuję to nie wiem czy smakuje jak powinno :-)
UsuńW Niemczech, Czechach czy Austrii jadłem sporo potraw regionalnych. Reklamują je na każdym kroku. W księgarniach cała masa książek kulinarnych. A będąc na Kaszubach mogłem kupić tylko "Kuchnię Chińską", bo o regionalnej niestety mało kto tam słyszał. Szkoda :-(
Tylko znalazłam, do odtworzenia w domu. Po Polsce za mało jeżdżę, żeby móc próbować i smakować. Co do podobieństwa menu, wiele regionów ma podobne potrawy, ale faktycznie, ciężko znaleźć u nas taką tradycyjną knajpę. Doceniam zawsze odcinki kulinarne z 'Dzień dobry TVN' po Polsce, bo można się naprawdę ciekawych rzeczy dowiedzieć.
UsuńZa granicą to w zwykłym barze przy stacji można zjeść coś niezwykłego, a jak się trafi na dobrego przewodnika na wycieczkach objazdowych to można sobie pojeść. Miałam szczęście w ten sposób próbować kuchni bałkańskiej, szczególnie w Albanii i Macedonii.
łączę się z Tobą i kategorycznie mówię nie;)nie mój smak,od dzieciństwa nie mogę jej przełknąć..;)
OdpowiedzUsuńuściski!
Z tego co wiem to sporo osób podziela nasze zdanie ;)
UsuńJa lubię wątróbkę, ale niezbyt często :-)
OdpowiedzUsuńA mój pies... o matko! Przepada za nią :)
Moje znajome psy lubią np. kotlety, najlepiej ukraść je z widelca ;)
UsuńJa za wątróbką nie przepadam, wole zjeść chleb ze smalcem niż wciskać w siebie na chama wątróbkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Za to chleb ze smalcem uwielbiam ;)
UsuńAni w dzieciństwie, ani teraz nie lubie wątróbki. Aż mnie ciarki przechodzą jak sobie pomyślę o wątróbce :/ choć ziemniaki z cebulka i jabłkiem z wątróbki zjem... samo mięso mnie obrzydza i mi nie smakuje. Za to schaboszczak z ziemniakami i mizerią- mmmm jeden z moich ulubionych polskich obiadów :)
OdpowiedzUsuńAż mam ochotę na takiego schabowego :)
Usuńhehehe niezły numer z tą córeczką . ;p
OdpowiedzUsuńByło to dość zabawne i nie zdarzyło mi się po raz pierwszy ;)
UsuńKasiu ja wątróbkę uwielbiam! Ale od kilku lat, wcześniej znosiłam tylko zapach :).
OdpowiedzUsuńI właśnie lubię smażoną - zdecydowanie bardziej niż duszoną :)
O duszonej nawet nie słyszałam, a zapach...lubię ;) Podobnie miałam z wędlinami, przez lata ich nie jadłam, ale zapach bardzo lubiłam.
UsuńA faktycznie, przecież dziś jedyny taki dzień raz na 4 lata:)
OdpowiedzUsuńZa wątróbką nie przepadam, niestety, ale w tej Twojej wersji wygląda smakowicie:)
Sama się nie skusiłam na nią, więc nie będę także namawiać innych niechętnych do próbowania ;)
UsuńJa od czasów przedszkola nie jem wątróbki,jak koleżanka mi obrzydziła. Tak do tej pory nie miałam wątróbki w ustach.. blee ;/
OdpowiedzUsuńJa podobnie, ale nie wiem dlaczego przestałam. Tak wyszło ;)
UsuńWatrubka zdecydowanie nie dla mnieeeeeeeeeeee.....
OdpowiedzUsuńpodziwiam ludzi ze takie cos jedza yyyyyy :P
Buzka kochana ;*
Wątróbkę wieprzowową uwielbiam, ale taką dobrze wysmażoną, żeby nic z niej nie ciekło. Oczywiście z cebulką. Tyle że ktoś musi mi ją przyrządzić, bo moja pierwsza i ostatnia jak na razie próba samodzielnego jej przygotowania niemal skończyłasię utratą przytomności - nie mogłam pokroić jej na mniejsze kawałki, bo mięso w mojej dłoni miało taką samą temperaturę jak ja i wydawało mi się, że kroję żywą wątrobę. Przeżyłam, zjadłam ze smakiem, ale nigdy więcej takich wrażeń.
OdpowiedzUsuńO rany, straszne doświadczenie. Ja na szczęście miałam przygotowaną od mojej mamy, więc tylko wrzuciłam na patelnie i smażyłam ;)
UsuńNie znosze wątróbki.. tak samo jak kaszanki.. i zapachu gotujacych sie pieczarek hehe :)
OdpowiedzUsuńKaszanki też nie lubię, ale pieczarki bardzo ;)
UsuńNo ja nie przepadam za wątróbką... lubię sos z niej z cebulą ale wątróbki nie za mocno... No taki jeden dzień na 4 lata :)
OdpowiedzUsuńJa jak na razie nic z tego zestawu nie lubię ;)
UsuńA ja wątróbki uwielbiam! Zwłaszcza zasmażane z jabłkami :D Warto je wcześniej zamoczyć w mleku i potrzymać przez godzinę, są wtedy jeszcze pyszniejsze.
OdpowiedzUsuńBędę pamiętać na przyszłość ;)
UsuńJa nawet nie zarejestrowałam, że był 29.. wiedziałam, że jest w tym roku, ale gdy nadszedł to się nie zorientowałam hehe ;) co do wątróbki to sam zapach i widok mnie odpycha.. ale podziwiam, że pomimo tego, iż też nie przepadasz za tym daniem postanowiłaś je przyrzadzic:) czego sie nie robi dla Ukochanego:) pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńO 29 lutym pamiętałam, ale jakoś dziwnie się dzisiaj czuję z myślą - jest JUŻ marzec. Strasznie szybko czas leci.
UsuńZapach nawet lubię, więc nie było to aż takie straszne ;)