Zmiana czasu zawsze dość mocno na mnie wpływa. Mój organizm szybko robi się zmęczony i śpiący, kiedy na dworze jest ciemno, dlatego np. zdarza mi się, że zamiast prowadzić korepetycje o godzinie 17 mam ochotę iść spać i długo nie wstawać. Ciemność ma jednak swoje plusy - można się schować, coś ukryć, no i miasta zawsze ładnie wyglądają w nocy. Co jednak zrobić, jeśli niespodziewanie ciemność zapanuje w kuchni? Przede wszystkim zachować spokój. Najlepiej mieć obok mężczyznę, który wyszuka gdzieś latarkę (albo latareczkę do roweru). Szczęśliwcy mogą się cieszyć, że mają kuchenkę na gaz, i że w kieszeni kurtki znajduje się zapalniczka kupiona do zapalania zniczy, która teraz idealnie się sprawdzi, bo elektryczny zapalacz...
No właśnie? Co z tym elektrycznym zapalaczem? I dlaczego latarka i kuchenka na gaz? Otóż zdarzają się chwilę, kiedy współcześni ludzie wpadają w panikę. Dzieje się to w momencie awarii prądu. Na szczęście jest kuchenka na gaz i elektryczny zapalacz można zastąpić zapalniczką. Ale...zaraz, zaraz! Jak u diabła zrobić teraz obiad? Hmmm...wystarczy się nie zrażać tym, że w okół panują prawie egipskie ciemności i wykonać przepis, który da się zrobić z prawie zamkniętymi oczami ;)
Zdjęć nie będzie, z przyczyn oczywistych - braku światła. A żałuję, bo obiad wyszedł naprawdę pyszny i jak już poświeciliśmy sobie światłem z komórki to wyglądał dość apetycznie. Roladki drobiowe ze szpinakiem.
Składniki na dwie porcje:
-dwie piersi z kurczaka
-1/3 opakowania szpinaku
-trochę fety, bryndzy albo sera z niebieską pleśnią
-czosnek
-ser żółty
-kilka plastrów szynki szwarcwaldzkiej albo parmeńskiej
-sól, pieprz, wykałaczki
Piersi przecinamy w poprzek tworząc spory płat mięsa, który następnie rozbijamy. Szpinak wrzucamy do garnka z odrobiną masła, pod koniec doprawiamy, dodajemy czosnek i fetę bądź inny ser. Mięso nacieramy czosnkiem, solimy, pieprzymy i kładziemy po plasterku sera żółtego. Następnie nakładamy szpinak i rolujemy (albo staramy się spiąć wykałaczkami tę sakiewkę, która mi powstała z mięsa, bo szpinaku zrobiłam ponad 1/2 opakowania), owijamy plastrami szynki i według przepisu powinniśmy piec w 200 stopniach ok pół godziny, ale że mój piekarnik jest elektryczny i nie było szans na współpracę to użyłam głębokiej patelni i podsmażyłam/dusiłam ok 10-15 minut ;)
***
Powiem Wam, że strasznie takie puste są posty bez zdjęć. Tak dla odmiany, bo już kilka osób prosiło, wrzucam samą siebie, zrobione niecały rok temu. Tak mnie L. wystroił :)
Dzisiejszy dzień był bardzo przyjemny i zabawny. Począwszy od programowania modemu GSM i wysyłania SMSów o różnych treściach przy jego pomocy i robieniu wielu innych dziwnych rzeczy z tym związanych, przez "nerdowkie" 1,5h wolnego do zajęć z programowania, gdzie prowadzący popisał białą tablicę permanentnym markerem i obiektem naszych zajęć było czerwone porsche ;)
Po obiedzie przyjechała siostra L. z mężem i wybraliśmy się do mojej ulubionej kawiarni, gdzie przy dobrej kawie i naprawdę pysznych deserach (u mnie latte + sernik w cieście czekoladowym na ciepło) rozmawialiśmy i spędzaliśmy ostatnie wspólne godziny przed ich jutrzejszym powrotem do domu.
Jutro rano zumba :D a tak to weekend jest niezaplanowany, zobaczymy jakie czekoladki nam czas przyniesie ;)
P.S. I zaczyna mnie wkurzać edytor tekstu, koszmarnie duże odstępy ostatnio robi.
Kurde lipa niezła. Ale dobrze, że daliście radę :) Pamiętam jak u mnie ostatnio brakło prądu, odpaliłam kilka świeczek i rozstawiłam je na zakrętkach od słoików, coby pożaru nie wywołać i niczego steryną nie upaćkać :)
OdpowiedzUsuńCo do roladek, to oprócz tej szynki mam dokładnie taki sam przepis :)
Szpinak na masełku podsmażyć, z czosnkiem i przyprawami, zapakować go potem do saszetki z piersi, na to ser feta, wykałaczkami spiąć i smażyć :)
Ps. Ale Cię chłop wystroił. Fiu, fiu! ^^
Nie było wyjścia ;) świeczek nie posiadamy, trzeba będzie to zmienić na takie właśnie wypadki.
OdpowiedzUsuńTak też myślałam, że masz podobny przepis. Szynka nadaje bardzo fajny smak (i zapach w kuchni, który uwielbiam).
Oprócz swoich zapachowych i różnych ozdobnych, odpaliłam dwie z Caritasu, co to najczęściej przed Wigilią sprzedają. One spore są i dały najwięcej światła ;)
OdpowiedzUsuńZainwestujcie w świeczki. Kiedyś na pewno się przydadzą. I wcale nie musi nie być prądu, żeby użyć ich w łazience, podczas kąpieli ;-)
Widziałam ostatnio w ugotowanych jak dziewczyna zawijała piersi w szynkę parmeńską... itd. Ale powiem Ci, ze nigdy nie próbowałam :)
U nas wanna jako wanna (a nie prysznic) jest używana raz na 1,5 miesiąca :pp i zazwyczaj lubię sobie wtedy poczytać. Ale taka kąpiel przy świecach to może być miła odmiana :)
OdpowiedzUsuńTeż to oglądałam i rozbawiło mnie strasznie, że robi danie, na które mam ochotę od pewnego czasu. Tak samo planuję zrobić babeczki czekoladową lawę (u niej czekoladowe founde), ale nigdzie nie mogę znaleźć ceramicznych foremek do małych sufletów. Jak tak dalej pójdzie to zamówię silikonowe ;)
Dość często mi się zdarza, że myślę o jakimś przepisie i kilka dni później np. znajduję go na znanym blogu kulinarnym albo w telewizji.
Mam tak samo. Wannę używam jak mnie naprawdę coś najdzie. Albo sytuacja temu sprzyja :D
OdpowiedzUsuńNa co dzień jest prysznic, prysznic i jeszcze raz prysznic. Ale jak wtedy prądu nie miałam, poszłam się kąpać, postawiłam świeczki na umywalce, na wannie i parapecie... i myślałam, że ,,zejdę'' tak mi dobrze było :) Potem zrobiłam powtórkę. Już we dwójkę. Polecam!
Czekoladowe founde, wyglądało smacznie! Choć nie szczególnie przepadam za słodkościami.
To, aż taka jest różnica pomiędzy ceramicznymi a silikonowymi? Bo nie miałam z żadnymi do czynienia.
Ty chyba masz jakieś umiejętności ,,telepatyczne''. Coś w ten deseń.
U nas to jedno się może kąpać, drugie co najwyżej siedzieć obok opatulone w szlafrok, bo za mało miejsca jest.
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam słodkości. Dzisiaj padło stwierdzenie: "W końcu trzeba na coś umrzeć, więc może tak umrzeć na czekoladę?".
Nie wiem czy jest duża różnica (czy jest jakakolwiek), ale wymyśliłam sobie ceramiczne i teraz szukam. Tak czasem mam, że do danego przepisu chcę mieć konkretnie takie naczynia i potem realizuję go po 2 miesiącach.
Yhy. Ja w domu nie mam dużej wanny. Tym bardziej, że dość wysoka jestem. Ale wanna u mojego D., to jest dopiero wanna!
OdpowiedzUsuńZe słodkosciami mam tak jak z kąpielą w wannie. Musi mnie najść. Najczęściej przed okresem.
Ten tekst też sobie powtarzam z przyjaciółką, paląc papierosa do piwka ;)
Czyli jak sobie coś umyślisz to nie ma zmiłuj?
Ależ jesteś bojowa na tym zdjęciu ;)
OdpowiedzUsuńCrystal, moi wujkowie mają dużą wannę, ale kąpię się w niej tylko Mała K.
OdpowiedzUsuńTak, nie ma zmiłuj, i właśnie znalazłam te foremki ceramiczne :D Właśnie takie jak chciałam, zamówiłam, więc w przyszłym tygodniu będę robić czekoladową lawę!
Kulka, jak mnie ubrał w kamizelkę i hełm to jestem bojowa. Nie dostałam tylko karabinu do ręki.
Mnie się taka narożna z hydromasażem marzy u siebie w domu :) I kominek!
OdpowiedzUsuńHaa! Brawo! Nie na darmo mówi się, że jak ktoś chce znajdzie sposób a jak nie chce znajdzie powód. Chciałaś i znalazłaś... :)
Dobra kucharka Zawsze cos wymysli :P
OdpowiedzUsuńbuziolek
A ja strasznie lubię, gdy nie ma prądu, światła... Wreszcie robi się cicho, przytulnie, klimatycznie. Pali się świeca na stole. I jest czas na rozmowy. Albo straszne historie! :)
OdpowiedzUsuńA i rzeczywiście dla chcącego nic trudnego, jak widać - roladki z szpinakiem robione w takich warunkach?! Podziwiam !!!
I pozdrawiam najserdeczniej! :)
Crystal, u mnie to by było marnotrawstwo pieniędzy :pp Kominek chętnie :D Chociaż oboje z L. wolimy mieszkanie od domu.
OdpowiedzUsuńLesli, nie miałam wyjścia ;)
Aurora, też tak lubię, ale wolę to sobie zaplanować niż zostać przymuszona ;) Jak się okazało całkiem to prosty obiad.
Czekoladowego weekendu!
Miło Cię widzieć :-) I też chcę mieć takie włosy kręcone :-)
OdpowiedzUsuńTeż wczoraj zaczęłam roladki robić, a że w okolicach 20, to tylko farsz (ogórek konserwowy, pieczarki, cebula) zrobiłam, bo sen mnie zmorzył. Dokończę dzisiaj.
Na wypadek blackoutu zawsze w domu mam świeczki.
Taka już jestem pokręcona ;)
OdpowiedzUsuńMy też się zaopatrzymy w najbliższym czasie w zapas świeczek :pp
OO jaka dziewczynka na zdjęciu, niepozorna hehe... masz sliczne włoski :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAż trudno uwierzyć, że nie mam 15 lat, tylko 20 :pp w sklepach zawsze muszę przekonywać dowodem ;)
OdpowiedzUsuńJa akurat bardzo lubię październikową zmianę czasu, gorzej z tą marcową:) Po prostu śpioch ze mnie strraszny:D
OdpowiedzUsuńAle słodko wyglądasz na tym zdjęciu i ten Twój strój! Achh :)
OdpowiedzUsuńTeraz strasznie szybko się dzień kończy.
Ja już nie pamiętam kiedy u mnie ostatnio prądu nie było, ale czasami sama z siebie zapalam świeczki wieczorkiem ;)
kocia_dama, też lubię tę zmianę czasu, bo mamy więcej spania, ale mój organizm mocno na nią reaguje :) Spanie jest wspaniałe, przesypiam więcej niż 1/3 mojego życia na razie.
OdpowiedzUsuńK., dziękuję ;) Zdarza się, że kończę zajęcia i już ciemno na dworze, ale ma to swój urok.
Kurcze, nie pamiętam kiedy ostatnio sama z siebie używałam świeczek.
Urocze zdjęcie a strój - godny zazdrości :))
OdpowiedzUsuńNa mnie zmiana czasu nie działa aż tak, późne wieczory (spędzone w domu) są pozytywne i staram je wykorzystywać, jak mogę ;)
Jak ma się w domu zapaleńca ASG to można się przebierać :)
OdpowiedzUsuńJak już się przyzwyczaję, że się szybciej ściemnia to jest dobrze.
Bo obiad trzeba rano robić a nie po 17 ;P
OdpowiedzUsuńDobrze, że są kuchenki na gaz :D
A cóż to taka Pani Mundurowa z Ciebie była? :) Ślicznie.!
Nie lubię odgrzewać, to po pierwsze. A po drugie zajęcia miałam 8.00-15.00 (z sali wyszłam 15.10), a trzeba jeszcze do domu dotrzeć :pp
OdpowiedzUsuńL. postanowił mnie przebrać w swoje rzeczy do airsoftu :)
O proszę ! Jaka piękna Kasia :) Dodawaj częściej swoje zdjęcia, jesteś śliczna i nie masz się czego wstydzić :) Buziaki !
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim to chcę Wam prezentować jedzenie, a siebie pewnie dodam z czasem ;)
OdpowiedzUsuńDlatego nigdy (nigdy nie mów nigdy) nie będę miała kuchenki elektrycznej. No i gazowe są tańsze - w sensie rachunki za gaz używany tylko do gotowania są śmiesznie niskie (póki co) ;).
OdpowiedzUsuńA sakiewki rewelacyjne! :))
Ale dzięki temu, że prądu zabrakło mogliście zjeść obiad przy świecach ;).
Mimo wszystko gaz jest lepszy, bo jak widać prąd zawodzi ;)
OdpowiedzUsuńBardziej to było przy latareczce i komórkach, ale coś nowego.