Przepis tradycyjny, przywołujący mnóstwo wspomnień z dzieciństwa. Co roku z Rodzicielką i Młodą wykrawałyśmy i smażyłyśmy. Teraz, w swojej kuchni, mogę narobić takie ilości, jakie tylko chcę. Bo zawsze było mi ich za mało ;) Moim zdaniem sekret faworków to minimum składników.
Składniki na duży talerz:
-szklanka mąki
-3 żółtka
-1.5 łyżki gęstej śmietany
-niepełna łyżka octu
-szczypta soli
-smalec/planta do smażenia
-cukier puder do posypania
Zagniatamy wszystkie składniki na gładką masę. Następnie uderzamy kilka minut w ciasto wałkiem, składając je przy tym na pół, aż zaczną się tworzyć pęcherze powietrza. Odstawiamy do lodówki na godzinę. Następnie rozwałkowujemy bardzo cienko, tniemy na paski o szerokości 3-4 cm, a następnie dzielimy na części o długości 10-13cm. Na środku robimy nacięcia, przez które przeciągamy/wywijamy jeden z końców. Smażymy z obu stron na dobrze rozgrzanym tłuszczu (tzn. skwierczy i dość szybko nadaje ładny, złocisty kolor). Ja zazwyczaj wrzucam kawałek ciasta, żeby sprawdzić i odpowiednio zwiększam albo zmniejsza ogień. Odsączamy na papierze śniadaniowym i oprószamy cukrem pudrem.
***
Załatwiłam kartę z ubezpieczeniem Euro26 Sport, bo od września nie mam ubezpieczenia od wypadków, a że zbliżają się ferie to trzeba się było ubezpieczyć od ewentualnych przygód na nartach :) Wracając do domu musiałam zaopatrzyć się w pocztówki i znalazłam świetne kartki z obrazami Gliwic z początku XX wieku.
Ostatnie moje kartki postcrossingowe poleciały do Niemiec, Holandii i Chin. A ja na swoim koncie mam już 11 otrzymanych - 2 z Białorusi, 1 z Ukrainy, 2 z Australii, 1 z Chin, 1 z Niemiec, 1 z Rosji i 3 z Holandii :)
Na 14.00 idę pisać część zadaniową z elektroniki. Ta sesja staje się coraz bardziej upierdliwa, a nasi prowadzący jeszcze bardziej chcą wszystkich uwalić...To pewnie moja kara za to, że poprzednią zamknęłam w ciągu 3 dni...
Z tego wszystkiego nasza choinka wciąż stoi ładnie ubrana, bo nie mamy głowy, żeby ją rozebrać i zaczęła puszczać nowe, zielone gałązki! Więc postoi sobie do wiosny, a potem zawieziemy ją do dziadków do ogrodu :)
A jutro rano zumba! Nawet nie wiecie jakie to jest uzależniające ;)
Ja nigdy nie wiem, kiedy jest tłusty czwartek, zwykle orientuję się po wzmożonej obecności pączków w sklepach.
OdpowiedzUsuńMoja mama i babcia dodają wódki zamiast octu ;).
A ja - rzecz jasna - zgłodniałam.
Życzę szybkiego i pełnego sukcesów końca sesji oraz świetnego wyjazdu (bez wypadków)!
Mnie jakoś tak nachodzi na początku lutego, żeby sprawdzić. Gdybym się sugerowała pączkami, to w tym roku na pewno przegapiłabym ten dzień :pp A tak mogę świętować wcześniej.
UsuńO wódce też słyszałam, ale efekt jest taki sam - ciasto wchłania mniej tłuszczu przy smażeniu.
Nie-dziękuję ;)
To kiedy ten Tłusty Czwartek? To zdecydowanie jeden z najważniejszych dni w roku :D
OdpowiedzUsuńJa przymierzam się do pąków wg receptury mojej kochanej Babci :))
16 lutego :) Taki zestaw - Walentynki + Tłusty Czwartek w ciągu trzech dni.
UsuńPochwal się nimi ;> U mnie niestety nikt pączków nigdy nie piekł (chyba), więc poszukuję najlepszego przepisu w internecie i milionie gazet :)
uwielbiam chrusty, a moja babcia dodaje do nich spirytus zamiast octu. Sa pysze i leciutkie jak piorko
OdpowiedzUsuńI dlatego tak je lubię :) Gorzej, że nie czuje się kalorii, które człowiek zjada :pp
UsuńO tak, to zdecydowanie smak dzieciństwa! Uwielbiam je :)
OdpowiedzUsuńTłusty czwartek to okazja pełna wspomnień, bo można sobie pofolgować i cieszyć się jak dzieci :)
UsuńOj dawno nie smażyłam faworków :-) Jak mi grafik przypasuje to może na Tłusty Czwartek zrobię :-))))
OdpowiedzUsuńZawsze możesz zrobić przed albo po ;) Takie weekendowe.
UsuńUwielbiam i chruściki i pączki:) Zwłaszcza te domowej roboty robione przez moją chrzestną :) Jestem wtedy w stanie zjeść ich naprawdę dużo!!!
OdpowiedzUsuńA sesja naprawdę Ci się przedłuża.. Ja już prawie 2 tygodnie się lenię :P oby ta czerwcowa była równie krótka:)
Bo domowe najlepsze :)
UsuńW czerwcu załatwiłam wszystko w ciągu trzech dni. A teraz bardzo niefortunnie w czasie się rozłożyło wszystko, do tego dwa kolokwia zamiast w semestrze były w sesji, a że część wykładowców bierze sobie teraz urlopy to są odległe terminy między...terminami. U nas są przedmioty, które ciężko zdać "na raz", jak np. musisz umieć całą teorię z dwóch semestrów i do tego jeszcze kilka typów zadań, to lepiej rozłożyć sobie to na dwa podejścia.
Ale w końcu po to są te trzy tygodnie i kilka możliwych terminów, żeby studenci nie musieli się "zarzynać."
Strasznie lubię pączki i chrusty. Pamiętam, że jak byłam mała to zachodziłam do babci i u niej często czy była okazja czy nie to leżały faworki teraz to tylko mogę wracać do wspomnień z tamtych lat.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Akurat w przypadku tłustego czwartku to nie mam wspomnień z babciami, a z moim domem.
UsuńEch, niestety, z czasem pozostają nam tylko wspomnienia. Coś o tym wiem :(
Faworki u-wiel-biam :-)
OdpowiedzUsuńI nad morze zima zawitała mrozem i słońcem - taką lubię. Odrobina śniegu też się znalazła - tak w sam raz.
Każda aktywność fizyczna uzależnia. Nawet nie wiesz, jak trudno było mi zrezygnować z aerobiku...
Dla mnie jest zdecydowanie za mało śniegu ;) Ale mróz też lubię, szczególnie w towarzystwie słońca.
UsuńJednak jest wiele osób, które stronią od sportu i dla nich to najgorsza kara. Ciekawe...
Przyznam Ci się, że w podstawówce i liceum lekcji WF-u szczerze nienawidziłam i unikałam ich, jak tylko się dało, a w pierwszych latach sportowej (!) podstawówki w dniu WF-u potrafiłam dostać nawet czterdziestostopniowej gorączki i do szkoły wtedy nie szłam. Co ciekawe, ta niechęć nie przeszkadzała mi w chodzeniu na siłownię w trzeciej i czwartej klasie liceum, a i teraz chętnie bym sobie poćwiczyła.
UsuńSama mam wiele do zarzucenia lekcjom w-f w szkole i w-fistom, bo nie zawsze były to fajne zajęcia. Myślę, że gdyby ktoś prowadził je w inny sposób i np. była taka zumba albo aerobic dla dziewczyn to o wiele więcej by ćwiczyło niż przy graniu w siatkówkę czy zaliczaniu lekkoatletyki (bo kto chce mieć trzy za skok w dal?). Ja nigdy nie stroniłam od tych zajęć, chociaż mogłabym, bo i tak miałam częściowe zwolnienie z powodu serca, ale zdecydowanie bardziej podoba mi się judo na studiach niż seria bezsensownych zaliczeń w szkole.
Usuńmmm... pyszne chruściki!
OdpowiedzUsuńU mnie dziś było -32 o 4.00 rano! Gdy jechałam na uczelnię koło 8.00, było równo -20. Zima:)
OdpowiedzUsuńChruścik wygląda wspaniale:)
Ostatnio coś na termometr nie patrzę :pp jakoś się oduczyłam. Ubieram się cieplutko i jest dobrze :)
UsuńOjej !! Uwielbiam, uwielbiam chruściki <33
OdpowiedzUsuńNie tylko Ty :D
UsuńGdyby jeszcze nie miały tyle kalorii...
OdpowiedzUsuńale w tłusty czwartek sobie nie odmawiam. Czasem można troszkę zgrzeszyć :p
Wszystko z umiarem i będzie dobrze ;)
UsuńKurcze, może się sama skuszę na tę zumbę, skoro tak chwalisz :)
OdpowiedzUsuńWarto spróbować i przynajmniej zobaczyć :) Mi się bardzo podoba ;)
UsuńMy też nie tańczymy klasycznego poloneza z Pana Tadeusza, tańczymy do ,, poloneza w starym zamku" . ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będzie dobrze, żadna choroba nie może popsuc mi jutrzejszego dnia !
mmmmmm pychotki :*
OdpowiedzUsuń