Na weekend zostawiam Was z ostatnim wpisem związanym z tłustym czwartkiem, z pączkami :) U mnie nadziewanymi konfiturą malinową i bitą śmietaną.
Moje drugie w życiu podejście do pączków. W zeszłym roku po raz pierwszy robiłam pączki i po raz pierwszy przygotowywałam ciasto drożdżowe! Wyszły całkiem niezłe, ale miałam problem z ich usmażeniem. W tym roku wyszły idealne. Puszyste, mięciutkie, idealnie upieczone. Sekretem pączków jest ich wyrastanie i delikatne przełożenie do garnka z tłuszczem, bo jeśli są dobrze wyrośnięte i puszyste to unoszą się na powierzchni i powstaje charakterystyczna jasna obwódka dookoła. Początkującym polecam nadziewanie po usmażeniu, odpowiednią szprycą albo dużą strzykawką. Dzięki temu nie musicie się bawić w zawijanie nadzienia do środka i pączki łatwiej się dosmażą w środku. Zniknęły błyskawicznie, i obawiam się, że po powrocie będzie szykowała się powtórka...dla reszty rodziny.
Składniki na 10-12 sztuk:
-300g mąki (ok 1 i 3/4 szklanki mąki)
-1 dag drożdży świeżych
-125 ml letniego mleka (pół szklanki)
-3 łyżki cukru
-1/4 łyżeczka soli
-1 jajko + 1 żółtko
-5 dag roztopionego masła (1/4 kostki)
-łyżka alkoholu (wódka, rum, spirytus)
-ok litr tłuszczu do smażenia (ja użyłam oleju, ale chyba najlepiej sprawdza się planta)
-cukier puder do oprószenia/zrobienia lukru
-konfitura/czekolada/śmietana do nadziania
Do letniego mleka dodajemy drożdże i łyżkę cukru, mieszamy i zostawiamy na 10-15 minut. Mąkę przesiewamy do dużej miski, dolewamy rozczyn drożdżowy i dodajemy pozostałe składniki. Wyrabiamy elastyczne ciasto, w razie potrzeby dosypać mąki albo dolać mleka. Formujemy kulę i zostawiamy do wyrośnięcia na 1,5 godziny.
Następnie rozwałkowujemy ciasto na placek o grubości 1 cm i wycinamy szklanką lub wykrawaczką (średnica 6-7cm) koła, które układamy w sporych odstępach na ściereczce oprószonej mąką. Zostawiamy w ciepłym miejscu do wyrośnięcia (u mnie trwało to trochę ponad godzinę). Warto zostawić sobie kilka niewielkich kawałków ciasta, które posłużą nam do sprawdzania temperatury tłuszczu. Alkohol w cieście ogranicza wchłanianie tłuszczu. I pamiętajcie, żeby pączki przykryć delikatnie wilgotną ściereczką, żeby nie wyschły.
Tłuszcz rozgrzewamy w garnku (powinno go być tyle, żeby pączki mogły swobodnie pływać) do temperatury 175-180 stopni. Szczęśliwi ci, którzy posiadają kuchenne termometry! Reszta, w tym ja, musi się zadowolić metodą prób i błędów. Wrzucamy kawałek ciasta, smażymy go z obu stron przez ok minutę. Wyciągamy i sprawdzamy dwie rzeczy - czy jest dopieczony w środku i jak wygląda skórka. Jeśli jest spieczony i ciemny, znaczy, że mamy za wysoką temperaturę oleju (w celu obniżenia wrzucamy kawałek surowego, obranego ziemniaka). Przy trzeciej próbie uzyskałam zadowalający efekt, ale pierwszy pączek z partii był trochę za mocno dosmażony, kolejne wyszły o wiele lepiej :)
Pączki smażymy minutę z obu stron, mają się swobodnie unosić. Odsączamy na papierze śniadaniowym i nadziewamy konfiturą bądź bitą śmietaną (z góry, z boku, jak wolicie). Oprószamy cukrem pudrem bądź lukrujemy i podajemy :) Smacznego!
Smacznego tłustego czwartku!
Udanego wypoczynku :-)
OdpowiedzUsuńNie dziękujemy :)
UsuńBita śmietana w pączku? Bardzo smakowite połączenie:)
OdpowiedzUsuńJedno z moich ulubionych :)
UsuńWyglądają bombowo, jak na bombę kaloryczna przystało :-)
OdpowiedzUsuńTrzeba zakasać rękawy i do roboty..
Ale raz na jakiś czas można sobie na taką bombę pozwolić!
UsuńOch, Drezno. ;) Pączków z bitą śmietaną jeszcze nie widziałam. Interesujące. :)
OdpowiedzUsuńPoznałam ten smak w gimnazjum, bo w szkolnym bufecie były. Bita smietana, konfitura i nieco czekolady na wierzchu. Uwielbiałam je przez całe 6 lat (gimnazjum + liceum), a teraz postanowiłam je zrobić :)
Usuńja juz chcę Tłustego Czwartku! ;]
OdpowiedzUsuńMnie raczej ominie, dlatego postanowiłam najeść się zawczasu.
UsuńŚliczne Ci wyszły :). Ja pączków nigdy nie robiłam - jem je w tłusty czwartek i zdarzy się pare razy w roku. Może 5 w ciągu toku wyjdzie ;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dziękuję :) U mnie podobnie, pączki to dość rzadki przysmak u mnie. Ale w tłusty czwartek zazwyczaj zjadam kilka.
UsuńKochana, zajrzyj do mnie;) U mnie znów pączkowo:) Telepatia:)
OdpowiedzUsuńJak teściowa się dowiedziała, że poprzednie zniknęły w ciągu jednego dnia, dziś znów nasmażyła:) Po weekendzie muszę wziąć przepis:)
Twoje także wyglądają super! Masz wielki talent do gotowania, robisz świetne rzeczy:)
Taki okres czasu, pączkowy :)
UsuńZazdroszczę! Jednak jest trochę pracy przy tym, więc pączki to kilka razy w roku mogę zrobić.
Dziękuję ;) Nie wiem czy to talent, może odrobina. Przede wszystkim ogromna frajda i radość :)
ach!co za połączenie smaków;)
OdpowiedzUsuńładne;)ale za pączkami nie przepadam,przeraża mnie ta monstrualna ilość tłuszczu...;)
za to konfiturę malinową wylizałabym całą;)
pozdrawiam!
Jedno z najlepszych!
UsuńMnie również przeraża ta ilość tłuszczu, dlatego je rzadko jem. Co nie zmienia faktu, że je uwielbiam :)
Pączek bardzo apetycznie wyglada naprawde narobilas mi apetytu mniam ;)
OdpowiedzUsuńNo to tłusty czwartek przed Tobą, idealny na zaspokojenie tego apetytu!
Usuńno to widzę, że u Ciebie już tłusty czwartek pełna parą :)
OdpowiedzUsuńNo pewnie :) Jak już pisałam, mogłabym mieć tłusty czwartek w każdy czwartek.
UsuńJak bym lubiala paczki to bym zapewne juz siedziala u ciebie na kanapie hi hihi :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie musisz wydawać kupy pieniędzy na bilety ;)
UsuńBaw sie dobrze i wypoczywaj :)
OdpowiedzUsuńPączki z bitą smietaną- pycha! Bardzo dobre jak dla mnie są jeszcze z nadzieniem różanym.
Jak byłam mała to najbardziej lubiłam ciasto, środek zostawiałam. Mojej siostrze do teraz to zostało ;) Stwierdziła, że mam jej zrobić bez nadzienia, a najlepiej to oponki.
UsuńPączki są dobre, ale człowiek je, je i tyłek rosnie xD
OdpowiedzUsuńDlatego się je je kilka razy w roku ;)
UsuńUwielbiam pączki mogłabym je jeść i jeść i nie mieć nigdy dosyć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Również je uwielbiam i mogłabym zajadać, ale jednak rozsądek bierze górę ;)
UsuńWyglądają super. Nie udaje mi się tak usmażyć, aby wyszła jasna obwódka:(. Gdzie popełniam błąd?
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Może masz za mało tłuszczu? Albo nie są dobrze napuszone? W zeszłym roku też nie miałam obwódki, bo nadziewałam przed smażeniem i pewnie były za ciężkie. Praktyka czyni mistrza ;)
UsuńBawcie się dobrze!
OdpowiedzUsuńKurcze ja jako cukierniczka pączków robić nie umiem ... ehh nie mam do nich ręki... ale Twoje wyglądają pysznościowo :)
OdpowiedzUsuńNie zawsze wszystko wychodzi :) jako cukiernik potrafisz robić wiele innych rzeczy, których ja pewnie nie umiem ;)
UsuńJa chyba nie podołam tym pączkom,szukam jakiegoś przepisu,ale obawiam się,że i tak skończe w pierkarni :))
OdpowiedzUsuńPączki to nie jest prosta sprawa, ale zawsze warto spróbować :)
Usuńmmm jakie pyszniutkie pąki... szkoda ze ja nie mam takiego drygu.. ale ide twoimi sladami sie ucze... :*
OdpowiedzUsuńWarto się uczyć, ja cały czas próbuję nowych rzeczy!
Usuńuwialbiam pączki,a te wyglądają smacznie :)
OdpowiedzUsuń