photo 1_zpsf71e6e78.png photo 2_zpsa04d1f5f.png photo 3_zps76d47384.png

sobota, 28 stycznia 2012

zaśnieżone góry, czyli karpatka

Moja rodzina czasem łapie się za głowę. Znowu ciasto? pytają, babcia prosi "Kasik, wyjdź z tej kuchni, jeszcze się nagotujesz", ale w końcu i tak wszyscy ze smakiem zajadają moje wypieki. W pewnym momencie postanowiłam sobie - jeden wypiek czy słodki deser w tygodniu, najlepiej na weekend. Są tygodnie, kiedy udaje mi się to zrealizować, jednak w czasie sesji wszystko jest ciekawsze niż nauka. W czwartek uporałam się z górą brudnych naczyń, żeby tylko oderwać się od notatek. Jednak nie ma nic przyjemniejszego na sesyjne nerwy niż zabawa z ciastem parzonym, miksowanie masy budyniowej, obserwowanie kształtów jakie przybiera ciasto i zwieńczenie przygotowań, czyli oprószenie ciasta cukrem pudrem. Dobra znajoma napoleonki, karpatka. Nazwę zawdzięcza kształtom jakie przybiera ciasto podczas pieczenia i jest przepyszna, a najtrudniejsze w jej wykonaniu jest nałożenie ciasta na blachę, bo się ciągnie ;)


Składniki na blachę 24x30cm:
-szklanka wody
-12-13 dag masła (ok 2/3 standardowej kostki 200g, albo połowa kostki 250g)
-szklanka mąki pszennej
-5 jajek
-łyżeczka proszku do pieczenia





Masło rozpuszczamy z wodą w garnku i doprowadzamy do wrzenia. Następnie dodajemy mąkę i mieszamy chwilę, aż powstanie gęsta masa. Zostawiamy do wystudzenia. Wbijamy jajka, dodajemy proszek do pieczenia i wszystko miksujemy na gładką masę. Ciasto dzielimy na dwie części. 

Blachę smarujemy tłuszczem i wysypujemy bułką tartą, a następnie rozprowadzamy jedną część ciasta. Warstwa musi być cienka, a samo rozprowadzanie to niezła zabawa ;) Pieczemy w 200 stopniach przez pół godziny. Tak samo pieczemy drugą część.




Masa budyniowa:
-2 opakowania budyniu
-niecały litr mleka
-1.5 kostki masła
-szklanka cukru pudru


Krem można zrobić z przepisu z napoleonki, ale żeby urozmaicić jest też taki :) Robimy budyń według instrukcji na opakowaniu, zazwyczaj daje się 500ml mleka na opakowanie, do kremu postanowiłam dać trochę mniej (420-450ml na opakowanie). Miękkie masło ubijamy z cukrem na puszysty krem, a następnie łączymy z przestudzonym budyniem. Chłodzimy i nakładamy na jeden blat ciasta, na górę kładziemy drugi. Przed podaniem oprószamy cukrem pudrem. Smacznego!



***
Jeśli chodzi o kolokwium piątkowe to część zadaniowa poszła mi chyba dobrze, zrobiłam wszystkie zadania, ale to kolokwium z serii "każdy temat trzeba zaliczyć", więc w zasadzie wszystkie zadania muszę mieć dobrze zrobione. Część teoretyczna gorzej, na szczęście coś wiedziałam i może jakimś trafem dostanę zaliczenie. Ewentualna poprawa pod koniec sesji albo na początku kolejnego semestru, więc na razie się nie przejmuję tym przedmiotem ;)
Gorzej z innym - z tym, z którego było takie trudne kolokwium (przy obniżonym progu zaliczenia zdało jakieś 8-12 osób, czyli ok 8% roku). Po prawie 3 miesiącach prowadzący raczył sprawdzić nasze sprawozdanie i posądził nas o plagiat! Paranoja! Sama je składałam z materiałów przesłanych zaraz po laborkach od innych ludzi! W tym tygodniu mój wydział zaliczył naprawdę wielkiego faila na każdej linii.
Dodatkowo czwartkowy wieczór spędziliśmy z L. na wieszaniu suszarki sufitowej na pranie w łazience. Nie wiem czy producent kiedyś próbował ją sam składać, ale nam to zajęło sporo czasu z powodu za małych dziurek w stosunku do grubości sznurków. Ubrudziliśmy przy okazji pół mieszkania. I stwierdziliśmy, że to idealny pomysł na romantyczny wieczór we dwoje ;)


Ale żeby nie było, że ja ostatnio tylko narzekam, to trochę się pochwalę - poprawiaczami humoru :) Wczoraj po kolokwium postanowiłam podskoczyć do Reserved po wypatrzone rękawiczki, w efekcie wyszłam z dwoma parami rękawiczek, nausznikami i ciepłym, zimowym swetrem, bo obecnie ceny są naprawdę zachęcające. A na zewnątrz sklepu czekał na mnie L., z piękną czerwoną różą :D

zimowe łowy razem z poniedziałkową czapką,
a sweter jest granatowy i dość długi


Na 11 idę na zumbę, a potem odwiedzę dziadków, bo okazało się, że wujkowie przywieźli Małą K. do Gliwic i z chęcią się nią zajmę :)

40 komentarzy:

  1. Uwielbiam zarówno napoleonki jak i karpatkę !!!
    Ale nie lubię w przepisach proporcji w dag, zawsze mam problem z tym jeśli pisze np. tak jak u Ciebie 12-13 dag masła, bo nie wiem ile to jest =(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopisałam jak się odnieść do wielkości kostki masła :) Staram się podawać ilość w szklankach, kostkach i sztukach, ale nie zawsze mi to wychodzi, bo bywa, że do przepisu używam miarki.
      Kostkę masła zazwyczaj mam standardową tzn. 200g, dzielę ją na pół albo na 4 równe części (po 5 dag każda), w zależności od potrzeby i potem tak na oko :)

      Usuń
    2. Dziękuję Kochana.
      I rozumiem =)

      Usuń
    3. w efekcie końcowym i tak liczy się bardziej doświadczenie i odrobina fantazji bardziej niż sztywno zachowane proporcje

      Usuń
  2. Karpatkę uwielbiam i kiedyś często ją w domu mmieliśmy - dopóki się nie przejadła :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie ciężko z przejedzeniem się ciasta, bo staram się testować nowe przepisy i urozmaicać, a ostatnio jakoś tak wychodzi, że ciągle piekę te ciastka z kremem budyniowym :pp

      Usuń
  3. Ja Ci wróżę karierę kulinarną w telewizji :) O gotowaniu, pieczeniu opowiadasz równie smacznie, jak wyglądają gotowe Twoje potrawy na zdjęciach.

    Jaki romantyczny gest Twojego faceta :) Nice.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;) Zobaczymy co przyniesie mi przyszłość.

      Jak sam powiedział: "Dawno już Ci żadnego kwiatka nie kupiłem". Uwielbiam takie drobne gesty ;)

      Usuń
    2. Mój mąż wiele robi mi różnych niespodzianek, ale z kwiatami nie mogę go nauczyć. Chyba dostałam je od niego tylko raz... Ale doceniam całą resztę rzeczy, które dla mnie robi :)

      Usuń
    3. Są rzeczy ważne i ważniejsze ;) Kwiaty to bardzo miły prezent, ale wolę jak coś jest w końcu naprawione w domu ;)

      Usuń
  4. Mmmmm karpatka, chodzi za mna juz od dłuzszego czasu, ale nie mam czasu żeby zrobić... nawet takiej z proszku ;P
    Ceny faktycznie są bardzo niskie. Wszystko dlatego, że zimy jako takiej nie ma i chca sprzedać jak najwiecej zimowego towaru.
    A faceta, to masz romantycznego... no, no, no pozazdroscić ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na szczęście czasu mam sporo :)
      I wyprzedaże w tym roku są naprawdę całkiem niezłe, przynajmniej w tych sklepach, do których trafiam.

      Jest kochany i wspaniały :) I dla mnie najlepszy na świecie.

      Usuń
  5. Już kolejny raz kusisz mnie karpatką :)

    Trzymam kciuki, żeby kolokwia zostały zaliczone. :)
    No i nie ma to jak romantyczny wieczór we dwoje :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to rób :) K. na pewno będzie wniebowzięty ;)

      Wspólnie mieszkanie sprowadza się czasem do takich przyziemnych wspólnych wieczorów, ważne, że razem :)

      Usuń
  6. Pamiętam smak karpatki, jaką robiła moja babcia. Teraz już niestety piecze mniej, ale mam nadzieję, że może na moje urodziny uda jej się taką zrobić- to byłby najlepszy prezent:)
    Dużo tu smaków mojego dzieciństwa:) Od razu budzą się cudowne wspomnienia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Babcie mają talent do pieczenia najlepszych ciast ;) Albo to te wspomnienia z nimi związane czynią je najsmaczniejszymi.

      Usuń
  7. Dziękuję ;) Karpatka pyszne ciasto, polecam :)
    Ja muszę wybrać się do sklepu po ciepłe rękawiczki, mam tylko ocieplacze. W zeszłym roku zgubiłam 2 pary więc teraz mam mały problem, bo robi się coraz zimniej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się większość rękawiczek porozwalała. W listopadzie kupiłam dwie pary w h&m - jedne pełne, a drugie z obciętymi palcami. Ale zgubiłam te pełne :( Na szczęście dostałam podobne od babci, ale że robi się coraz zimniej to warto mieć kilka par na różne temperatury :)
      Poza tym były takie ładne i w takiej cenie, że nie mogłam się oprzeć :pp

      Usuń
  8. Uświadomiłam sobie, że straszliwie dawno mnie tu nie było. Zdałam też sobie sprawę z tego, że pewnie dużo ciekawych notatek przegapiłam. Dziś znalazłam czas i czytam. Znów zachwycam się Twoimi zdolnościami kulinarnymi - bo ja na razie zbieram tylko przepisy i podrzucam je mojej mamie ale jak już będę miała swoją wymarzoną kuchnię to chyba nie wyjdę z niej przez pierwszy miesiąc :) I ten Twój L. - ajć jaki on jest romantyczny :) Nie masz jego kopi na zbyciu? :D Pozdrawiam cieplutko! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja dla odmiany mam sporo czasu, więc dość często piszę ;)
      Też zaczęłam gotować i piec na potęgę odkąd mam swoją własną kuchnię. Jeszcze nie wymarzoną, bo za mały metraż był, ale i tak się bardzo dobrze w niej czuję ;)
      A kopii L. niestety nie mam (a swojego nie oddam!) ;)

      Usuń
  9. Uwielbiam karpatkę, ale nigdy sama nie potrafię jej zrobić. Muszę w końcu zebrać się w sobie i kolejny raz spróbować. Może wyjdzie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się okazuje to naprawdę proste ciasto :)
      Zabawa była jak piekłam napoleonkę z własnego ciasta francuskiego.

      Usuń
  10. Spontaniczny wieczór we dwoje i to dzięki nieogarniętemu producentowi suszarek ;-P hihi
    Kasiu, karpatka wyszła idealnie i ja tam bym nie śmiała narzekać, że za dużo pieczesz :))
    Zdecydowanie się zgadzam, że w Reservdzie jest w tym roku na co polować :D W tym tygodniu planuję już trzecie łowy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczynam podejrzewać, że oni zrobili to specjalnie :pp Było wesoło :)
      Dziękuję. Oni marudzą ze względu na moje dobro, żebym tyle w kuchnie nie siedziała. Problem jest w tym, że ja to po prostu lubię ;)
      Na razie jestem naprawdę dobrze zaopatrzona (w międzyczasie było kilka zakupów z mamą), więc nie muszę wydawać pieniędzy :D

      Usuń
  11. Bardzo lubię karpatkę, a dawno nie robiłam - dzięki za przypomnienie tego cudownego ciasta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blogi kulinarne dostarczają inspiracji, szczególnie sobie wzajemnie ;)

      Usuń
  12. Haha, uśmiałam się jak do Ciebie weszłam, bo u mnie też śnieżno - słodki post :). Karpatkę lubię bardzo - dawno nie jadłam.
    Bardzo fajne zimowe gadżety :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytając tematy nowych wpisów w linkach uśmiechnęłam się jak zobaczyłam Twój ;)

      Usuń
  13. Powiem krótko. KOCHAM to ciasto!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciasta z kremem budyniowym coś w sobie mają :) Osobiście wolę napoleonkę, ale karpatka też mi ogromnie smakuje.

      Usuń
  14. Mnie się przypominają ciekawe chwile związane z karpatką. U mnie było tak jak u ciebie z suszarką - ubrudziliśmy się i spędziliśmy romantyczny wieczór :) Ech te wspomnienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest to zawsze sposób na rutynę w związku, wspólne prace domowe ;)

      Usuń
  15. Mój brat uwielbiał swego czasu to ciasto i zawsze obowiązkowo w święta musiała być karpatka. Teraz trenuje i ma diety wszelakie, więc karpatki po prostu u nas nie ma, bo ja szczególnie nie przepadam. Za to pamietam z jakim trudem rozsmarowuje się ciasto na blaszce. Można sobie pomoc maczając nóż/łyżkę/łopatkę w oleju :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zazwyczaj używam własnych palców, najłatwiej mi wtedy wychodzi ;)
      U mnie na szczęście diet za bardzo w domu nie ma, oprócz Młodej, która jest na wiecznej diecie. I dziadka, którego pilnuje babcia, bo jest łasuchem ;)

      Usuń
  16. :)
    A widzę, że czytasz Zafona. Bardzo go lubię - przeczytałam Marinę i Cień wiatru. Świetne. Napisz czy ta przypadła Ci do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam Cień wiatru i Grę anioła, całkiem fajne :) Teraz powoli zaczynam Światła, ale uporczywie mi je przerywa sesja ;)

      Usuń
    2. Hehe, no tak. A w takich momentach najbardziej chce się czytać książki ;)

      Usuń
    3. Chce mi się robić wszystko byle się nie uczyć, ale jednak nie mogę :/

      Usuń

Dziękuję za każde słowo :) I przepraszam anonimowych czytelników za brak możliwości komentowania, jednak zalewająca mnie fala spamu zmusiła mnie do wyłączenia tej opcji. Będzie mi miło poznać Was - zarejestrowanych ;)