Co zrobić kiedy ma się niewiele czasu na przerwę, a nie można już patrzeć na notatki? Coś na odstresowanie i zajęcie myśli? A do tego poprawiającego humor...
Wystarczyły szybkie zakupy, odgrzebanie starego przepisu i została zbudowana. Chatka. Przez niektórych nazywana Chatka Puchatka, przez innych Chatką Baby Jagi. Bardzo prosta, bardzo szybka i bardzo smaczna. Bez pieczenia. Idealna na domowy deser w trakcie sesji.
Składniki na 5-6 porcji:
-500g twarogu na sernik
-30/36 herbatników
-pół kostki masła
-10 dag cukru pudru
-2 żółtka
-2 łyżeczki cukru wanilinowego
-3-4 łyżeczki kakao
Masło ucieramy z cukrem, dodajemy żółtka, cukier wanilinowy i twaróg. Wszystko miksujemy na gładką masę. Dzielimy ją na dwie części, do jednej z nich dosypujemy kakao i mieszamy.
Na foli aluminiowej układamy herbatniki: po trzy obok siebie, stykając dłuższymi bokami i tak 5/6 rzędów. Rozsmarowujemy kakaową masę, a na górę kładziemy drugą warstwę herbatników. Na środkowy pas nakładamy białą masę, a następnie podnosimy dwa boczne rzędy, tak żeby uformować chatkę. Można oblać polewą czekoladową, chociaż u nas była wersja bez (bo zapomniałam kupić czekoladę) :)
***
Relacji sesyjnej ciąg dalszy - za nieobecność prowadzącego na wtorkowym egzaminie zostało zaproponowane darmowe trzy. Jednak wraz z kilkoma innymi osobami, które miały lepsze wyniki z kolokwiów zamierzamy negocjować przepisanie ocen z kolokwium. Jeśli jednak nie będzie zgody - biorę darmowe trzy i pragnę zapomnieć o tym egzaminie.
Z elektroniki zdałam teorię, do zaliczenia zadań brakowało niewiele, okazało się, że w obu zadaniach rozwiązałam coś dobrze, niestety były surowo oceniane i to "coś" nie wystarczyło na zaliczenie. Widzę się z zadaniami jeszcze raz w przyszły piątek.
Wczoraj było kolokwium, bardzo wesołe. Zacznę od tego, że prowadzący jest prowadzącym po raz pierwszy, przerobił 2 razy więcej materiału niż poprzedni, więc nikt nie wiedział czego można się spodziewać na kolokwium. Tzn. niby podał nam dwa zadania, które będą, ale w końcu żadnego z nich nie było. Nigdy się dotąd nie spotkałam z sytuacją, że w ciągu pierwszych 10-15 minut wyszła blisko połowa sali oddając prawie puste kartki, a w ciągu kolejnych 15 minut wyszła kolejna spora partia ludzi (tj. tych, którzy mieli inwencję twórczą, żeby narysować pandę albo rydza na kartce). Jeżeli próg zaliczenia nie będzie śmiesznie niski, to 90% roku widzi się we wtorek, na drugim terminie. A jutro kolejne kolokwium...Trzymajcie kciuki o 13.00!
I nie pochwaliłam się, ale w końcu kupiliśmy pralkę :) Mieści się na styk w naszej łazience, ale najważniejsze, że jest.
Kciuki trzymam mocno! :*
OdpowiedzUsuńDroga Kasiu, trzeba ustalić termin spotkania! Może być w Twoim mieście! W końcu i Magik w nim mieszka, więc bywam często gęsto ;)
Chyba zrobię taką chatkę, bo bratowa przychodzi dziś z dzidziusiem z szpitala i nie może jeść nic ciężkostrawnego ;) A chatka twarożkowa, więc da radę :))
Tylko masz w przepisie masło i surowe żółtka. Ewentualnie masa z samego twarogu może być :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że jak już te trzymane kciuki przyniosą trochę pomyślności i ustabilizuje się nam sytuacja sesyjna to się odezwę i będziemy coś ustalać?
Pamiętam jak moja babcia robiła Babojagową chatkę :-) W środku jeszcze dżem był, ja moim dzieciom jakoś jeszcze nie zrobiłam. Chyba muszę się poprawić :)
OdpowiedzUsuńO wersji z dżemem jeszcze nie słyszałam, musi być ciekawa :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że dziewczyny mogą Ci pomóc przy robieniu i mieć świetną zabawę.
Fajna chatka - ale nie znam zupełnie tego przepisu z dzieciństwa :)
OdpowiedzUsuńCzytając takie opisy jak Twój - coraz bardziej się cieszę, że studia już za mną :p Swoje sesjowe horrorki też przechodziłam i zawsze byłam przeciwniczką darmowego 3, bo bądź co bądź zależało mi na średniej ocen, która jest później na dyplomie :-)
Ja nie znałam wielu innych i teraz jestem rodzinnym prekursorem wielu ciast ;)
UsuńA ja w takich chwilach zastanawiam się czy nie rzucić tego w cholerę...ale się mobilizuję i zdaję. Akurat średnia mnie nie interesuje. W branży informatycznej nawet samo posiadanie dyplomu mało się liczy, a co dopiero oceny.
Tytułu książki nie pamiętam, ale okładka wyglądała jak biało-niebieska cerata w kratkę z kuchennego stołu z białą owalną serwetką z falbanką na środku i o ile pamięć mnie nie zawodzi, to właśnie w niej był przepis na chatkę. Chyba się przejdę do biblioteki :-)
OdpowiedzUsuńU mnie w domu bardzo rzadko korzystało się z książek kucharskich, a z zeszycików zapisywanych przez x lat :) Czasem miło do takiego zajrzeć. Zaczęłam ostatnio spisywać swój własny.
UsuńTeż od jakiegoś czasu o takim myślę, bo ten wirtualny w kuchni niezbyt wygodny.
UsuńA potem latam z kuchni do komputera i z powrotem, jak sobie przepisu nie przepisałam :pp
UsuńDokładnie, choć ja do tego celu używam telefonu komórkowego, który w kuchni służy mi także jako foto-książka kucharska i minutnik.
UsuńNormalnie boje sie wchodzic na Twojego bloga! Tyle w nim przepsiów a ja trzeci dzień glodna chodzę i mam ochotę na... WSZYSTKO!
OdpowiedzUsuńPowodzenia na kolokwium :) A student bez poprawki, to nie student ;)
Dlatego jestem przeciwnikiem diet wszelakich, które są drastyczne. Najlepiej starać się zdrowo jeść i ruszać, to wtedy znajdzie się miejsce na ciacho :)
UsuńNie-dziękuję.
Strasznie spodobał mi się ten przepis. Jest prosty jak budowa cepa i każdy głupi nawet dziecko by go zrobiło.
OdpowiedzUsuńCo do kolokwium to oczywiście, że trzymam kciuki i mam nadzieję, że sobie poradzisz.
Pozdrawiam
Hym... tylko jak to kroić?
OdpowiedzUsuńNa łączeniu herbatników najlepiej :) Pod wpływem masy one miękną, więc może nawet da się ukroić w połowie herbatnika?
UsuńAle urocza ta chatka! I prosta w wykonaniu:) Na weekend ma nas odwiedzić koleżanka z małą córeczką, więc się pewnie zainspiruję i podam taką chatkę- mała pewnie będzie zachwycona:)
OdpowiedzUsuńLubię bardzo do Ciebie zaglądać, Twoje przepisy są naprawdę fajne:)
Do kupna pralki też się przymierzamy, mam nadzieję, że uda się do marca to zrealizować:)
A jak gdzieś w masie serowej wepchniesz kolorowe żelki to tym bardziej będzie zadowolona.
UsuńDziękuję, cieszę się, że się podobają :)
Też dojrzewaliśmy i się udało. Jest pralka, jest suszarka, możemy prać u siebie.
Trzymam kciuki :-)
OdpowiedzUsuńLiczę, że przyniosą trochę szczęścia :)
UsuńU nas na koła też nie przychodzili, na egzamin się nie zdarzyło a szkoda, bo nie pogardziłabym darmowym 3. Przede mną jeszcze 2 egzaminy no i jedna poprawka. Ah taka chatka byłaby miłą odskocznią:)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki!
UsuńW trakcie sesji nawet zmywanie naczyń potrafi odstresować ;)
Musze sprobowac to zrobic wyglada na smaczne :P
OdpowiedzUsuńJest bardzo proste w wykonaniu, i dość lekkie jak na Wasze upały :)
UsuńMyślę że niezły pomysłem byłoby zastąpienie słodyczy kakao kwaskowatością np. lukru cytrynowego. W każdym razie w cieście typu Cytrynowiec sprawdza się to świetnie
OdpowiedzUsuńAkurat kakao wcale nie jest słodkie, ale krem cytrynowy mógłby się nieźle sprawdzić :)
UsuńTrzymam kciuki za kolokwium! A praleczka daje wiele radości - wiem z doświadczenia :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kciuki pomogły :) Wczoraj pierwsze pranie, a cieszyliśmy się jak dzieci :pp
UsuńJa już miałam styczność z takimi sytuacjami na studiach- mnie nic nie zdziwi :P
OdpowiedzUsuńChatka wygląda fajnie :)
I powodzenia na kolejnych zmaganiach :)
Z każdym kolejnym dniem nie mogę uwierzyć w to, co się wyprawia na tej uczelni. Paranoja czysta.
UsuńNie-dziękuję ;)
Musi smakowa być ta chatka :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia z kolejnymi egzaminami ;))))
Jest pyszna :)
UsuńNie-dzięki.
Moja mama też taką chatkę robi ;)pysznaaaaaa:)
OdpowiedzUsuńMi się ostatnio przypomniało o tym przepisie, więc musiałam zrobić :)
UsuńGratuluję pralki i trzymam kciuki! ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńDzisiaj po przeglądałam Twojego bloga i zapisałam kilka przepisów, jutro może coś będziemy działać w kuchni .:))
OdpowiedzUsuńPochwal się potem jak Ci wyszło :)
UsuńWłaśnie zjadłam parówki w cieście francuskim. - heheh rzuciłam się na coś łatwego.
UsuńAle wyszło pycha!
fajny pomysł i na pewno dobre :)
OdpowiedzUsuń