Składniki:
biszkopt (22cm)
-5 jajek w temp. pokojowej
-3/4 szklanki cukru
-3/4 szklanki mąki pszennej
-1/4 mąki ziemniaczanej
Białka ubijamy z szczyptą soli na sztywną pianę, pod koniec dosypujemy cukier i ubijamy lśniący krem. Potem stopniowo dodajemy żółtka, stale ubijając. Na koniec przesiane mąki.
Piekarnik ustawiamy na 160-170 stopni i pieczemy ok 35 minut. Sprawdzamy suchość ciasta zaraz po upieczeniu patyczkiem, i zrzucamy blachę z wysokości 60 cm na koc. Następnie wstawiamy biszkopt do uchylonego piekarnika i studzimy.
Krem chałwowy:
-2 jajka
-miękka kostka masła
-35 dag ulubionej chałwy
-2/3 szklanki drobnego cukru (ja dałam 1/3 i był idealnie słodki)
-2 łyżki likieru
zdjęcie robione po wszystkich poczęstunkach i imprezach,
tort przechowujemy w zimnie, żeby nam masa się nie rozpływała ;)
Masło ubijamy na puszysty krem. Jajka razem z cukrem musimy ubić na parze - do garnka wlewamy niewiele wody i gotujemy, na górę stawiamy szklaną albo metalową miskę, tak aby nie dotykała ona wody w garnku. Wbijamy jajka dosypujemy cukier i ubijamy jajka przez kilka minut, aż powstanie krem - trochę gęstszy, jasny, bardzo puszysty, powinien podwoić swoją objętość. Odstawiamy do przestudzenia.
Ubite jajka dodajemy niewielkimi porcjami do masła i miksujemy, pod koniec ubijania dodać likier. Mój był czekoladowo-wiśniowy, ale tak naprawdę prawie go nie czuć ;) Następnie dodać pokruszoną chałwę i wymieszać (zmiksowałam). Wstawiamy naczynie z kremem do lodówki, ale pamiętajcie, żeby je wyjąć pół godziny przed przekładaniem, bo ja tego nie zrobiłam i trochę się męczyłam smarując. Masy chałwowej starczyło na dość solidne przełożenie tortu, pokrycie wierzchu i jeszcze trochę zostało.
Druga warstwa w torcie to 200ml schłodzonej, ubitej śmietany kremówki. Blaty nasączyłam sokiem z cytryny wymieszanym z wodą, a obsypałam tort posiekanymi orzeszkami ziemnymi niesolonymi.
Muszę się Wam pochwalić - zaliczyłam wszystkie zadania na kolokwium z elektroniki! Uffff, przynajmniej jeden przedmiot do przodu (co prawda jest jeszcze egzamin, ale za 2 tygodnie, więc jeszcze o nim nie myślę). Dzisiaj ze skrzynki wyciągnęłam dwie pocztówki postcrossingowe - z Australii i z Holandii :) Na moim biurku leżą kolejne trzy do wysłania (USA, Rosja i Finlandia).
W czwartek bal przebierańców na lodzie - jeszcze nie wiem za kogo się przebiorę, ale na pewno pochwalę się jakimiś zdjęciami :)
A na koniec piosenka, która chodzi za mną i chodzi, ale w bardzo ciekawej aranżacji...
A tym czasem zabieram się za obiad wzorowany na pewnej bajce Disneya ;)
Gratuluję setnego wpisu :) i zaliczenia wszystkich zadań z kolokwium z elektroniki :)
OdpowiedzUsuńJa baaaardzo chałwy nie lubię więc pewnie nawet zmodyfikowanego przepisu bym nie wypróbowała.
Oczywiscie czekam na fotki, bardzo lubie wszystkie imprezy przebierane :) a także na wpis o tym Disneyowskim obiedzie.
Tą nutke słyszałam w radiu i bardzo mi sie spodobała, taka inna i faktycznie w ciekawej aranzacji.
Dziękuję ;)
OdpowiedzUsuńJa się zdecydowałam, bo reszta gości chałwę lubi, więc ewentualnie tylko ja zrezygnowałabym z tego ciasta. Na szczęście smakowało mi :)
Powalają mnie, grając w 5 osób na jednym instrumencie!
O ja też nie lubię chałwy, więc początkowo pomyślałam,że to nie dla mnie, ale może jednak się skuszę skoro i Ty jej nie lubisz, a smakowało Tobie :)
OdpowiedzUsuńJeśli wiesz, że inni goście chałwę lubią to tort warto zrobić, bo zawsze ktoś go doje ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję, liczba 100 chyba mnie ostatnio prześladuje ;) ale mniejsza z tym.
OdpowiedzUsuńUwielbiam chałwę, tak więc torcik chałwowy z pewnością przypadł by mi do gustu ;)
Od podstawówki?!?! :D
OdpowiedzUsuńJa piszę odkąd nauczyłam się płynnie pisać. Ale o wynalazku jakim jest blog usłyszałam dopiero... na studiach?!
Buziaki i wielu kolejnych wpisów i lat blogowania :*
No argue., czyżby studniówka? Może kiedyś nadarzy się okazja to będziesz miała szanse wypróbować tort :)
OdpowiedzUsuńAurora, od podstawówki. Widzisz ile te 5 lat zrobiło różnicy? Dopiero na blogspocie się porządnie zadomowiłam, i zaczęłam "wrastać" w społeczność blogerów, bo wcześniej to pisałam raz na miesiąc czy dwa, a czytali mnie głównie moi zaufani znajomi.
Mam nadzieję, że się uda!
Gratulacje i powodzenia:) Godnie uczczony 100. wpis;D Cudny tort!
OdpowiedzUsuńGratuluję 'setki' i życzę kolejnych :) Na taki torcik mam ochotę już od dawna, muszę wymyślić jakąś okazję żeby go przygotować :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję setnego wpisu i zaliczeń:). I nie mogę wyjść z podziwu, że tak długo blogujesz! Super! :) Ja robię to nawet nie od roku ;). Choć zawsze coś gdzieś pisałam :).
OdpowiedzUsuńA piosenka ta była dziś w teleexpresie - dokładnie to wykonanie. Baaaaardzo ją lubię :).
Tort prezentuje się niesamowicie!
Alucha, dziękuję :) Tak porządnie zabrałam się za blogowanie dopiero tutaj, czyli te niecałe 8 miesięcy.
OdpowiedzUsuńJa ją usłyszałam po raz pierwszy przy zapowiedzi LOTR na TVNie, a wieczorem L. ją puścił w tej wersji powyżej, a potem okazało się, że to ten sam utwór, który moi znajomi wrzucają na facebooku od 2-3 tygodni. Jest szał na tę piosenkę ;)
Chałwy nie lubię, ale taki tort chętnie bym spróbowała. Moje blogowanie trwa przeszło osiem lat, mój mąż śmieje się wciąż "kiedy z tego wyrosnę". Nigdy? :)
OdpowiedzUsuńKasia! Twój pęd do gotowania mnie zadziwia!
OdpowiedzUsuńA to jak setny post, to wypada napisać gromkie STO LAT!:)
OdpowiedzUsuńI tort na taką okazję pasuje jak najbardziej:)
Jest jest :). Nie wiem czy słuchasz Trójki, ale tam w piątki wieczorem jest lista przebojów i piosenka ta wraz z Adele od jakiegoś czasu ciągle jest w pierwszej trójce ;).
OdpowiedzUsuńTak na marginesie to kocham to radio - najlepsza muzyka, ciekawe informacje, rozmowy... :)
Kalina, po co z tego wyrastać? Dzisiaj np. dostałam pocztówkę z Australii, od babki, która ma 79 lat!
OdpowiedzUsuńKaro, jak już mówiłam, mam sporo czasu na to :) A skoro i tak mam robić obiad to zamiast kotleta mogę zrobić zapiekankę albo coś innego.
Kocia dama, dziękuję :)
OdpowiedzUsuńAlucha, jak już słucham radia to Trójki albo Antyradia :)
mnim mniam ...
OdpowiedzUsuńczasami podjadam chałwę, mam nawet przepis na placek chałwowy, czesto go pieke ;)
Twój wyglaga rewelacyjnie :)
Kolejnych stu wpisów:))
OdpowiedzUsuńI kolejnych stu pysznych wypieków ;))
Tort wyglada bardzo apetycznie, aczkolwiek slowo "chalwowy" mnie odrzuca na dzien dobry :)
OdpowiedzUsuńhm..lubię chałwę, ale w niezbyt dużych ilościach, bo mnie muli. Jaki jest ten tort? Bardzo słodki?
OdpowiedzUsuńŁAAA-wygląda wspaniale. Ja też uwielbiam gotować, ale raczej mało piekę, tylko z okazji świąt właściwie. Pierwszy raz dziś trafiłam na Twojego bloga, i znalazłam przepisy, które na pewno wypróbuję. Pozdr
OdpowiedzUsuńmoja bajka z blogowaniem zaczęła się niedawno;)bardzo niedawno,ale zdążyłam się już wkręcić i zostaję na zdecydowanie dłużej!
OdpowiedzUsuńA,krem chałwowy z chęcią bym wyjadła(palcem);)
Wiele pozytywnych i smacznych wpisów Ci życzę!
M.
Tomaszowa, podziel się przepisem! Mi zostało jeszcze sporo chałwy, więc z chęcią ją wykorzystam.
OdpowiedzUsuńErjota, dziękuję :)
kfiatushek, może gdybyś spróbowała zmieniłabyś zdanie? Ja też chałwy nie lubię.
OdpowiedzUsuńJagoda, pewnie z oryginalnego przepisu byłby bardzo słodki, ale u mnie śmietana jest niesłodzona, masa chałwowa (kakaowa) z niewielkim dodatkiem cukru, i mocno nasączony sokiem z cytryny, czyli jest bardzo mało słodki :)
Gosia, bardzo mi miło :) Mam nadzieję, że będą smakowały!
OdpowiedzUsuńMonisia, młodszy brat L. zaczął od wyjadania kremu, a dopiero potem zajął się resztą ciasta :D
Ajj! zjadła bym, zjadła!!
OdpowiedzUsuńCzas zaśpiewać 'Sto Lat!'
OdpowiedzUsuńNo i oby więcej takich smacznych wpisów :) Sto lat ;*
OdpowiedzUsuńSetnego wpisu gratuluję, jednak nie rozumiem jednego - dlaczego wstydzisz się pokemonowego bloga? To tak jakbyś wstydziła się, że kiedyś byłaś dzieckiem.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuńTak, wiem, że byłam dzieckiem, że to było dawno i wtedy było świetną zabawą. Teraz jednak brzmi to dość żenująco, jednak każdy uczy się i dorasta.
Bardzo kuszący ten chałwowy torcik!
OdpowiedzUsuńWeronika www.natchniona.pl
Polecam ;)
Usuń