Do mojej listy "niewiemjakzdam" przedmiotów doszedł nowy - KUC, czyli konstrukcja układów cyfrowych. Po piątkowych ćwiczeniach nasuwa mi się tylko "nie ogarniam", zobaczymy jak to będzie. Na razie bardziej niż KUC głowę zaprząta mi kac. Nie, nie...nie w takim sensie jak myślicie ;) Owszem, impreza była, impreza iście "amerykańska", bo rum z colą, mnóstwo ludzi i dobra zabawa, ale nigdy jeszcze nie miałam okazji poznać o co chodzi z tym sławnym kacem. Nigdy mnie głowa nie bolała i kot zawsze pozostawał kotem, a nie tupiącą bestią (pomijając fakt, że kota nie posiadam). Zastanawiam się czy można mieć kaca o smaku czekolady? Myślę, że mogłoby to być całkiem ciekawe doświadczenie, ale jestem przekonana, że o wiele lepiej jest mieć czekoladowy weekend bez kaca, a w sympatycznym towarzystwie. Spotkania są bardzo miłe, a jeszcze milsze, gdy nie wiesz czego (albo raczej kogo) można się spodziewać. Tak też pod osłoną ratusza i mojego kaptura z kurtki zimowej spotkałam się dziś z autorką najbardziej czekoladowego bloga :) A spotkanie dwóch miłośniczek jedzenia musi zawierać odpowiednie składniki.
Po pierwsze - czekolada. Po drugie - marcepan. Po trzecie - szpinak. Po czwarte - wino.
Czekolada w roli babeczek. Ale to już było i ciekawscy mogą się natknąć na moje czerwone foremki z najlepszym środkiem tutaj ;) Wino, jak to wino, ogrzewa w takie zimne dni. O szpinaku napiszę następnym razem, a teraz mam dla Was małe co nie co, które uwielbiam - marcepan! Albo raczej pralinki marcepanowe.
Składniki na 25-30 czekoladek:
-20 dag marcepanu/dobrej masy marcepanowej
-trochę orzechów
-tabliczka czekolady
Orzechy należy zmielić albo posiekać i wymieszać razem z marcepanem. Z gotowej masy formujemy kulki, trochę mniejsze od np. Ferrero Rocher. Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej i malujemy nią kulki marcepanowe. Z wierzchu możemy posypać orzechami. Zostawiamy w lodówce :)
***
Mamy także propozycję dla Was! Grudniowe spotkanie blogerów. Nie ma jednak ani określonego terminu ani miejsca, bo chcemy, żeby przyjechało jak najwięcej osób :) Wstępnie - pierwszy albo drugi weekend grudnia, w miejscu, które będzie najbardziej dogodne dla jak największej ilości osób. Jeśli jesteście zainteresowani to dajcie znać pod tym wpisem:
1) Który weekend bardziej Wam pasuje
2) Skąd jesteście
3) Adres e-mail do kontaktu
Z czasem ustalimy wszystkie szczegóły i będziemy się przypominać ;)
Wspaniałej niedzieli!
Fajne są takie spotkania! Mam jedno na swoim koncie :) A pralinki wyglądają niezwykle apetycznie!
OdpowiedzUsuńJa jestem chętna na spotkanie;) bardziej pasuje mi 2 weekend, bo w pierwszy masz zjazd;p Jestem z okolic Tychów, magdaka1990@gmail.com
OdpowiedzUsuńCzekam na szczegóły;)
Czekolada, marcepan...coś dla mojego męża :-) Byłby w siódmym niebie gdybym Mu takie co nieco zafundowała :-)
OdpowiedzUsuńDroga Kasiu :))
OdpowiedzUsuńSpotkanie było absolutnie pyszne :D
Dzięki wielkie !!!
Ach, to wino... hihihi
Czekam na Twoje odwiedziny i oczywiście włączam się w współorganizację Spotkania Blogerek !
Baner już wkrótce!!! :D
O mniammmmm...alez pysznosci czekoladowe:)
OdpowiedzUsuńCrystal, takie spotkania mogą być naprawdę zaskakujące :) To było moje drugie z osboą poznaną w internecie, a w najbliższym czasie mają się odbyć jeszcze 2.
OdpowiedzUsuńA pralinki szybko znikają ;>
Kobieta., okej, zobaczymy co powiedzą inni chętni :) I jak napisała Aurora, będziemy mieć banner spotkania :D
Kalina, pamiętam, że jesteś mało słodyczowym stworzeniem ;) Ja wręcz przeciwnie, ale staram się też, żeby smakowało moim najbliższym.
OdpowiedzUsuńAurora, ja również dziękuję, było świetnie :) Teraz to ja będę czekać na Twoje gotowanie. Myślę, że fajnie by było jakby udało mi się wpaść do Ciebie np. pod koniec listopada, ale zobaczymy jeszcze jak wyjdzie :)
Na banner czekam niecierpliwie!
Schokolade, dziękuję :) I zapraszam do korzystania z przepisów!
Pyszności :)
OdpowiedzUsuńCo do zajęć, to nie można się poddawać. Mi kłopoty sprawia matematyka, ale walczę z nią ;D Tak więc staram się nie zniechęcać, a jeśli mam chwile słabości to rozmawiam ze swoją przyjaciółką a ona zawsze dodaje mi otuchy i odwagi :)
Spotkanie bloggerek ? Jestem za !! :)
Skąd jestem już wiesz, mój adres również znasz ;) Najbliżej będę miała do Warszawy lub do Olsztyna.
Nie zamierzam się poddawać ;) Czasem zdarza mi się chwila przed egzaminem, kiedy używając brzydkich słów stwierdzam, że rzucam studia i nie będę się uczyć, ale w końcu jakoś zaliczam.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że uda nam się spotkać, a jeśli nie na początku grudnia to zawsze mogę odwiedzić Warszawę po Bożym Narodzeniu ;)
O spotkaniu bloggerek daję znać na swoim blogu, aby więcej osób o nim się dowiedziało :)
OdpowiedzUsuńTo super :) Im nas więcej tym lepiej!
OdpowiedzUsuńZ chęcią kiedyś na takie bym się wybrała :)) Bylebym nie musiała pokonać całej Polski wzdłuż i wszerz :))
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kiedyś uda się zorganizować spotkanie w dogodnym miejscu :)
OdpowiedzUsuńMarcepan,dałabym się za niego pociąć :)
OdpowiedzUsuńWszystko to jest z marcepanu mogę jeść tonami :)
Myślę, że to kwestia chęci i odpowiedniego dogadania! ;-)
OdpowiedzUsuńMarcepanowe uwielbiam kartofelki :-) I po dziś dzień pozostaje dla mnie zagadką, skąd w latach osiemdzisiątych brali je rodzice mojej mamy. Przecież trzydzieści lat temu takie "luksusy" tylko na Boże Narodzenie w sklepach się pojawiały, a oni mieli je częściej.
OdpowiedzUsuńAnnette, może mieli jakieś swoje dojścia np. znajomych z Niemiec czy Holandii. Moja mama miała taką koleżankę i dostawała np. kolorowe kalosze albo jakieś ciuchy.
OdpowiedzUsuńI pomyśleć, że jeszcze niedawno nie znosiłam marcepanu.
A tak się wzdragałam do niedawna przed szpinakiem!:) Jak tak patrzę na ten przepis, to już chyba wiem, co upichcę w weekend:)
OdpowiedzUsuńNiemcy, Holandia - wtedy nie sądzę, teraz na pewno. Wtedy to wujek z Hameryki (i najprawdziwsza czekolada do picia od niego), ale nie wiem, czy taką podróż kartofelki by przetrwały.
OdpowiedzUsuń