Nie taki diabeł straszny, jak go malują, ale chodzi ubrany na czarno-czerwono, nie używa "trzech magicznych słów" czy też dzień dobry i do widzenia i zdecydowanie nie szanuje czasu studenta, co i tak na koniec jest winą studenta. Takie o to krótkie sprawozdanie z laboratoriów z prowadzącą, która jest studenckim odpowiednikiem dla straszenia dzieci potworami spod łóżka, tylko w przeciwieństwie do potworów - pani istnieje. A sprawozdanie trzeba będzie zrobić, i zastanawiam się ile razy będę musiała je potem poprawiać.
Do wyboru miałam sprawozdanie z elektroniki z diod, gdzie nikt nie wiedział, która to która. Oprócz świecących diod LED, bo te się świeciły i były w trzech kolorach, więc ciężko je przegapić. Jak się okazało na koniec zajęć zrobiliśmy jeden zestaw pomiarów dla diody, której nawet nie posiadaliśmy. Dlatego też postanowiłam wybrać temat, który dość dobrze rozumiem i jakoś sobie z nim poradzę (no i dodam nasze szczęście do otrzymania działającej aparatury i niepopsutych kabli).
Dzisiaj mamy razem z L. czas na przerwę, a może to przerwa na czas? Wyspani, mimo nocnego dzwonienia domofonu (nie wiem co ludzie mają w głowach, że dzwonią o 3 nad ranem do kogoś do mieszkania), wyprzytulani i najedzeni po wspólnym śniadaniu. L. zaraz ucieka na uczelnię i do pracy, a ja muszę zrobić małe zakupy i przygotować materiały na korki. Pomimo przerwy od uczelni mam trochę innych obowiązków, a jutro poczuję się jak w szkole, bo zajęcia od 8.15 do 13.30 z dość krótkimi przerwami. Ostatnio mam też małą przerwę od kuchni, ale nie od zbierania nowych przepisów i na pewno nie mam przerwy od blogowania. Dzisiaj na obiad będę robić barszcz, do którego najczęściej jem paszteciki. Dobre to i smaczne, ale także proste w wykonaniu :)
Składniki na grzybowe paszteciki:
-opakowanie ciasta francuskiego
-30 dag grzybów
-mała cebula
-sól, pieprz
Grzyby kroimy, namaczamy, a następnie smażymy na patelni. Po chwili dodajemy posiekaną cebulę i razem smażymy na wolnym ogniu przez 10-15 minut. Pod koniec doprawiamy.
Piekarnik nagrzewamy do 200 czy 220 stopni (na opakowaniu po cieście będzie dokładna informacja). Ciasto rozwijamy, dzielimy na pół i na każdą połówkę nakładamy grzyby. Zwijamy i pieczemy przez 15-20 minut :) Moje ciasto było okrągłe, więc musiałam je trochę inaczej zrolować i powstały mi takie zawinięte "rogale".
Możemy pokroić na kawałki albo podawać w długim rulonie. Grzyby do środka jakie chcecie, ja chyba dałam kurki i pieczarki.
***
I zdradzę Wam tajemnicę, ale ciiii...Okazało się, że Mała K. na swoje trzecie urodziny w kwietniu może dostać w prezencie...rodzeństwo! Oczywiście biega i się bardzo cieszy, a jej starszy brat - lat 17 - stwierdził, że się chyba z domu wyprowadzi. Ja mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze, bo Mała K. miała problemy z serduszkiem, tak jak ja.
Uwielbiam paszteciki grzybowe..mniam :)
OdpowiedzUsuńI nie tylko grzybowe.. wszystkie paszteciki lubię,choć np.za ciastem francuskim nie przepadam np. w ciastach (na słodko).
Może jeszcze jakieś smaczne farsze do pasztecików zaproponujesz ? :))
Pozdrawiam ;*
Ostatnio mam straszną fazę na wszystko co grzybowe :)
OdpowiedzUsuńA ciasto francuskie bardzo lubię.
Tak teraz na szybko to mogę Ci zaproponować np. farsz jak do łazanek, czyli kapusta kiszona i kiełbasa/boczek (będę o łazankach pisać za niedługo) albo szpinak z serem pleśniowym i czosnkiem <3
Jak można zrobić pomiar do czegoś, czego się nie ma? To chyba tylko w poslkich uczelniach możliwe :-)
OdpowiedzUsuńDziś jestem diabłem, bo na czerwono-czarno jestem ubrana, ale studenci się uśmiechają do mnie i bardzo dziękują za pomoc, więc raczej ich nie straszę.
Paszteciki z grzybami lub kapustą i grzybami
U-WIEL-BIAM!!!!
Najpierw pan opowiedział o wszystkich ~10 diodach, które mieliśmy w pudełeczku. Potem wypisał ich numerki (tylko numerki) na tablicy, więc idę do niego, pytam się o tę małą czerwoną, a w odpowiedzi zamiast "krzemowa impulsowa" słyszę, że to numer byp4001, no i takim sposobem dopiero pod koniec zajęć okazało się, że nie mieliśmy jednej diody w zestawie :pp
OdpowiedzUsuńWięc jesteś po prostu miłą panią na uczelni. Takich to wszędzie więcej potrzeba ;)
Też uwielbiam, dlatego je zrobiłam :)
Paszteciki. Mniam !! A barszcz jaki robisz? Czerwony ?
OdpowiedzUsuńBarszcz robię czerwony, ale z koncentratu, bo nie chce mi się bawić z burakami. Na bulionie, trochę czosnku, cytryny i przypraw - pycha :)
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowita :))
OdpowiedzUsuńDiody... to brzmi jak potwory spod łóżka!
A pani naprawdę istnieje, oj biedni studenci...
Myślę, że i tak lepsza taka dioda niż Doda ;)
OdpowiedzUsuńPrzedmiot trzeba zdać, panią jakoś przetrwać, ale najpierw myślę co by tu przygotować na nasze spotkanie!
Brzmi pysznie! W ogóle bardzo lubię potrawy z grzybami, więc jesień to dla mnie również smakowita pora roku:)
OdpowiedzUsuńMmm... Grzybki ;P
OdpowiedzUsuńA szczególnie paszteciki z grzybkami i barszcz.. To jest to! :P
Smakowicie ;)
kocia_dama, jutro wracając z uczelni podejdę na targ i znowu kupię grzybki do czegoś :)
OdpowiedzUsuńK., uwielbiam takie obiady :) barszczu zostało, więc może te paszteciki zrobię jutro.
Barszcz to moja ulubiona zupa, która jeszcze mi się nie przejadła;) a do pasztecików się już przekonałam;) Kiedyś ich nie lubiłam;)
OdpowiedzUsuńJa mam zawsze dość barszczu po Świętach na pewien czas, ale potem znów zjadam ze smakiem :) Mój tato robi świetny.
OdpowiedzUsuńTo gratulacje dla rodziców.. mm paszteciki.. :)
OdpowiedzUsuńLubię grzyby.
OdpowiedzUsuńAle chyba najbardziej w sosie grzybowym... aaa i pieczarki w każdej postaci. Marynowane, smażone, duszone... :) Ostatnio zrobiłam grzybową, bo szybko się ją gotuje. Czas nie pozwala na dłuższe zabawy w kuchni.
Aaa i chęci nie zawsze są :))
Zupy to dość szybka zabawa, do tego prosta i smaczna :) Jednak ja się nie najem samą zupą, L. raczej też nie, więc rzadko je robię.
OdpowiedzUsuńW jednej restauracji w Gliwicach jest obłędna grzybowa!
Są takie chwile, że naprawdę jest kiepsko z czasem, dlatego wtedy przeważnie zupę gotuję :) Jednak staram się na obiady ewentualnie kolacje robić coś bardziej konkretnego... mój Tż też się samą zupą nie naje... ale zupa jako pierwsze danie jak najbardziej mu pasuje a potem drugie i jest wniebowzięty! ;-) Najczęściej w niedziele może na to liczyć :)
OdpowiedzUsuńRodzeństwo, cudowna rzecz ! Mówi ta, która jest jedynaczką...
OdpowiedzUsuńKochana moja kuchareczko! :) Mam dla Ciebie bojowe zadanie, o ile będziesz miała chęci aby je zrealizować :) Poszukuję ciekawych pomysłów na dania i przekąski, na imprezę tematyczną Halloween. Masz na nie jakieś pomysły ? Jesteś kreatywna i lubisz kuchnię, więc myślę że z pewnością nie będzie to dla Ciebie żaden problem, hehe ;)
Sleeping Sun, mi się nie bardzo chce robić i zupę i drugie, ale moja mama od 20 lat codziennie serwuje dwudaniowe obiady.
OdpowiedzUsuńW roku akademickim najczęściej jemy obiado-kolację, koło 17-18, bo się wcześniej nie wyrabiam z przygotowaniem jedzenia ;)
no argue., a ja siostrę mam i nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej. Ale mój kuzyn, po 15 latach bycia jedynakiem doczekał się siostry, a teraz może mieć jeszcze jedno rodzeństwo.
Nad potrawami pomyślę, i dam Ci znać co mi przyszło do głowy. Przede wszystkim sporo cukierków, bo przecież "cukierek albo psikus" ;>
Rozumiem. Bo i mnie się nie chce. Ale niedziela bez rosołu i drugiego dania to nie niedziela :-) Dlatego wtedy zawsze są dwa dania.
OdpowiedzUsuńWłaśnie ja też w roku akademickim o różnych porach jadam. W weekendy można sobie pozwolić na większe i przede wszystkim WSPÓLNE szaleństwo :)
Dziękuję :) Chipsy na pewno wykorzystam, fajny pomysł :) Na dekorację mam już pewną koncepcję, jednak z potrawami jest już trochę gorzej ;< Samymi słodyczami gości nie nakarmię :)
OdpowiedzUsuńCudowniuskiego weekendziku
OdpowiedzUsuńkochana a MALA K to kto hi hi hih ihi :P
paszteciki wygladaja na yummyyy :P
Sleeping Sun, akurat niedziele to zazwyczaj spędzamy u moich rodziców, więc jest rosołek i drugie danie :)
OdpowiedzUsuńno argue., już mam kilka pomysłów, tylko muszę się jeszcze zastanowić nad wszystkim ;)
Lesli, dziękuję! Mała K. to moja kuzynka.
Pomyśleć, że kiedyś nie lubiłam niedziel. Bo były takie długie i nudne. A teraz uwielbiam. Wspólne obiady, wspólne spędzanie czasu. To piękne! ;-)
OdpowiedzUsuń