Pośpiech, dużo rzeczy na raz, chwytanie prawie po omacku przypraw, garnków czy talerzy. Jeden błąd i z zamierzonej potrawy wychodzi coś zupełnie innego, nieraz zaskakującego. Komu w kuchni nigdy nie zdarzył się jeszcze wypadek zmieniający nieco potrawę? Mi się czasem zdarzy, szczególnie, gdy przygotowuję dwudaniowy obiad (w tym drugie w kilku częściach), deser i pieczywo na kolację.
Historia zna przypadki, kiedy to właśnie wskutek popełnionego błędu powstaje coś niezwykle smacznego, z czasem wręcz kultowego. Jakimś trafem dwa słynne omyłkowe desery należą do kuchni francuskiej - są to Crepes Suzette oraz słynna Tarta Tatin.
Tarta została omyłkowo stworzona pod koniec XIX wieku, przez Stéphanie Tatin, która wraz z siostrą Caroline prowadziła hotel i restaurację. W pośpiechu przygotowując zwykła tartę z jabłkami na blachę wrzuciła najpierw jabłka i wstawiła do piekarnika, a po chwili zorientowała się, że brakuje ciasta i nałożyła je na górę. Upieczone ciasto wywróciła do góry nogami, podała na ciepło i wzbudziła zachwyt. Nie dziwię się, bo ciasto jest naprawdę pyszne, chociaż mi bardziej smakuje na zimno :)
Składniki na blachę 26cm:
-200g mąki
-120g masła
-2 łyżki cukru pudru
-żółtko
-łyżka (albo dwie) zimnej wody
-120g cukru
-120g masła
-4-5 dużych jabłek
-cynamon
Z mąki, pierwszej porcji masła, cukru, żółtka i wody zagniatamy ciasto kruche i wstawiamy do lodówki.
Jabłka obieramy, kroimy w ósemki (na ćwiartki i na pół). Jeśli macie dużą patelnię, którą możecie wstawić do piekarnika to się świetnie nada. Ja nie mam, więc użyłam mojego woka - roztapiamy w nim masło, dosypujemy cukier, mieszamy i czekamy aż się zacznie karmelizować. Wtedy dorzucamy jabłka i dusimy 10-15 minut. Pod koniec dosypujemy cynamon. Staramy się nie mieszać dużo jabłek, bo się będą rozpadać. Następnie przekładamy jabłka na blachę (tortownica nie jest najlepszą opcją, bo może przeciekać, chyba, że wyłożycie ją odpowiednio papierem do pieczenia), na górę rozwałkowane ciasto i pieczemy 30 minut w 180 stopniach. Po upieczeniu i przestudzeniu nakrywamy blachę dużym talerzem, odwracamy i ciasto powinno się wysunąć na talerz :)
Wygląda bosko... I jednocześnie całkiem oryginalnie :) Taka cieniutka, wilgotna... Spróbowałabym.
OdpowiedzUsuńNiedawno robiła ale z gruszkami. Normalnie rozpływa się w ustach. Pycha!
OdpowiedzUsuńRzeczywiście pięknie wygląda! A pomyłki mi się ostatnio nadzwyczaj często zdarzają ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam Cię do dodania swojego bloga na listę Top Blogi na stronie znajdzprzepisy.pl
Gdyby każda pomyłka tak się kończyła :-)
OdpowiedzUsuńKażde ciacho z jabłkami lubię bardzo :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że napisałaś historię tej tarty :)
Miło poczytać historię tarty Tatin :) Sama pewno bym nie sięgnęła do jakiś źródeł, by dowiedzieć się o niej więcej. Muszę kiedyś wreszcie ją zrobić! Tym bardziej, że często zdarzają mi się kuchenne omyłki :)
OdpowiedzUsuńA ja czasem lubię poczytać sobie o rzeczach, które robię, szczególnie, jeśli gdzieś mi się kołacze, że historię mają szczególną ;)
UsuńPo za tym, że można u Ciebie narobić sobie smaka to można się też paru ciekawych rzeczy dowiedzieć. ; )
OdpowiedzUsuńNie znałam tej historii :)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że nigdy w życiu nie jadłam tarty. A mam tyle przepisów. Twój też jest naprawdę apetyczny. Ale póki co wybrałam inny. W notce jak smakuje zakochanie, sernik z musem czekoladowym. Będę tworzyć :))
OdpowiedzUsuńPowodzenia :) To jeden z ulubionych w mojej rodzinie!
UsuńJak tylko przeczytałam o zakochaniu... od razu pomyślałam to jest to!!! Uwielbiam serniki a la wiedeńskie. Bez ciasta. Moja mama takich nie piecze a ja zawsze marzę... :) Dlatego biorę sprawy w swoje ręce. Wszystko już zakupione. Jutro sprawdzę swoje siły :)
UsuńTarta tatin to jedna z moich ulubionych tart. Polecam też z morelami :)
OdpowiedzUsuńjaka cieniutka! wygląda bardzo bardzo kusząco
OdpowiedzUsuńmmm ,wygląda przepysznie *.*
OdpowiedzUsuńuwielbiam tą tarte:)
OdpowiedzUsuńboska jest
ja zawsze coś poknocę, normalne :)
OdpowiedzUsuńm.. cudna ta tarta!
Tarta, karmelizowane jabłka... Mniam!:) Na chandrę najlepsze:)
OdpowiedzUsuńMmm, smak jesieni na talerzu. Wpadam w czarną rozpacz, bo nie mam piekarnika :(
OdpowiedzUsuńTaka cieniutka ta tarta, że można zjeść od razu całą, nie? ;) Wygląda pysznie :)
OdpowiedzUsuńNawet nie widać jak znika ;)
UsuńHeh, śmiesznie. Nie znałam tej historii, ani nie słyszałam nigdy o takiej tarcie. Wygląda apetycznie :)
OdpowiedzUsuńWygląda przepysznie, robiłam w zeszłym tygodniu wg Pascala(kuchnia lidla), a do tego lody, pyszności:)
OdpowiedzUsuń