photo 1_zpsf71e6e78.png photo 2_zpsa04d1f5f.png photo 3_zps76d47384.png

czwartek, 17 listopada 2011

zasłużona przyjemność

Ufff...w końcu. Spadł pewien ciężar ze mnie, który łapał mnie za barki i ściskał, nie pozwalał jeść normalnie i zaprzątał myśli. I powiem Wam, że to czysta paranoja, żeby dorosły człowiek tak się stresował głupimi zajęciami, które naprawdę nie są istotne, ale jeśli się nie zaliczy to trzeba będzie walczyć i w najgorszym przypadku powtarzać w przyszłym roku...a ta wizja naprawdę nie brzmi zachęcająco. Szczęśliwie udało się zaliczyć całą pierwszą serię układów cyfrowych, jeszcze tylko jedno sprawozdanie. Zaliczyłam też pierwsze kolokwium z elektroniki, na razie mogę odetchnąć i się nie stresować ;) Jutro dość przyjemne zajęcia, a potem weekend! Plan jest taki - zumba i impreza grupowa w formie LAN party tzn. każdy przynosi komputer i gramy w różne gry komputerowe ;)

Dostałam także zlecenie na jutro, od Rodzicielki. Przyjeżdża nasza zagraniczna rodzina, będą w gości, więc jako "rodzinny cukiernik" mam coś upiec. Myślę, że możecie sobie wyobrazić moją reakcję na tę prośbę ;) Postanowiłam upiec ciasto, o którym myślę już od dawna, ale jeszcze nie było okazji do spróbowania przepisu. Zmieniłam kilka rzeczy w przepisie, głównie z powodu braku możliwości dostania składników np. mleka kokosowego ;) Część "ekstremalnie czekoladowa" została, za to część "kokosowa" nieco złagodniała, i w ten sposób powstało ciasto czekoladowe z kokosową nutą.


Składniki na tortownicę 26cm (bądź blachę kwadratową 23cm):
-60 g gorzkiej czekolady, połamanej na małe kawałki
-85 g kakao (ok 3/4 szklanki)
-200 ml wrzącej wody
-160 g mąki pszennej
-1 łyżeczka sody oczyszczonej
-1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
-szczypta soli
-90 g masła
-150 g cukru białego
-100g cukru trzcinowego

-2 jajka, w temperaturze pokojowej
 -200 ml maślanki + 2 łyżeczki likieru kokosowego (oryginalnie mleko kokosowe zamiast maślanki)



Czekoladę i kakao wrzucamy do miski, zalewamy wrzątkiem i mieszamy aż czekolada się rozpuści i będziemy mieć jednolitą, gładką masę. Zostawiamy do wystudzenia.

Do miski przesiewamy mąkę, sól, sodę i proszek do pieczenia.
Cukry wsypujemy do miski, dolewamy roztopione i wystudzone masło, mieszamy ze sobą. Dodajemy jajka i miksujemy. Następnie dodajemy na zmianę masę czekoladową i maślankę z likierem, stale miksując. Na koniec dosypujemy produkty sypkie i miksujemy na gładką masę.
Pieczemy w rozgrzanym do 180 stopni piekarniku, przez 40 minut. Pod koniec pieczenia sprawdzamy ciasto patyczkiem.

Krem i polewa:
-0,5 l śmietanki kremówki
-śmietanfixy
-pół szklanki wiórków kokosowych
-kilka łyżek cukru pudru
-2 łyżki likieru kokosowego + kilka kropel olejku kokosowego
-140g gorzkiej czekolady (opcjonalnie połączonej z mlekiem kokosowym) 


Dobrze schłodzoną śmietankę ubijamy z dodatkiem śmietan-fixów, pod koniec dodajemy trochę cukru pudru, wiórki kokosowe i likier, delikatnie mieszamy.

Ciasto przekrawamy na pół, smarujemy masą, a górę oblewamy roztopioną czekoladą.

Może jutro dorzucę jeszcze kilka zdjęć, jak już się pokroi ;)

Dopisek dnia następnego, g. 16.22
Dzień udany, ale pełen niepokoju. Imprezy jednak nie będzie, bo mój tato dostał kamienie. Nerkowe. W zasadzie to chyba ich atak. Tak też nocna akcja z pogotowiem była (przyjechali dopiero po drugim wezwaniu), a ja po zajęciach mam "dyżur" jako kierowca, w razie czego biec do rodziców i jechać do szpitala. Na szczęście tato czuje się już trochę lepiej, więc już spokojniejsza jestem, siedzę w domu i zajadam się ciachem. Herbatka i Grey's Anatomy <3



28 komentarzy:

  1. Zumba mi osobiście bardzo się podobała.. ale widząc te wszystkie lustra do o koła stwierdziłam, ze wgl. nie potrafię tańczyć ;p

    Ciasto wygląda smakowicie. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ah Kasiu, Ty i te Twoje słodkości !! <3

    Gratuluję ! I trzymam za Ciebie dalej kciuki ! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niniejszym ogłaszam, że chcę się stać częścią Twojej rodziny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kasia, a ja właśnie się cieszę, że są lustra, bo mogę poprawiać pewne ruchy ;) Brakuje mi tego na towarzyskim w momencie, gdy ćwiczymy osobno kroki.
    Jeszcze nie próbowałam całości, ale poszczególne elementy były dobre.

    no argue., już taka jestem, słodka dziewczyna ;) Dziękuję, mam nadzieję, że dalej będzie szło równie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  5. Aurora, zapraszam serdecznie :D Mam nadzieję, że przy najbliższym spotkaniu będę mogła spróbować jakichś Twoich pyszności ;>

    OdpowiedzUsuń
  6. Musimusimusi, nie widzę innej opcji ! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. MIalam do niedawna sasiadow co zumbe prowadzili :)

    Kasienka robisz takie pysznosci az monitor by sie pochlonilo :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie dziwię się, że się rodzinny cukierniku, na tą wieść ucieszyłaś :))
    Ciacho wygląda tak pysznie.

    Wymyśliłam sobie, że spróbuję rozwinąć swoje umiejętności w pieczeniu ciast, robieniu deserów etc. W gotowaniu jestem niezła. Ale najczęściej gotuję różne obiady, kolacje. Robię sałatki. To co lubię najbardziej.
    Ale zrobienie ciasta innego niż jabłecznik, sernik, makowiec czy piernik. Mogłoby być fajnym pomysłem.

    Zazdroszczę Ci tej zumby. Dawno nie byłam i nie wiem kiedy znów pójdę.

    OdpowiedzUsuń
  9. rodzinny cuekiernik :))

    i nie denerwuj się już zajęciami !

    OdpowiedzUsuń
  10. Wygląda tak przepysznie, że nawet kokosowe dodatki jestem skłonna wybaczyć :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Lesli, już się chyba chwaliłaś sąsiadami ;) Zamiast pochłaniać monitor lepiej upiec i pochłonąć ciasto!

    Crystal, no to "ucz się" pieczenia ciast, to jest naprawdę proste. Wymieszać, roztopić, połączyć, upiec. I gotowe :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Tomaszowa, staram się, ale co z tego skoro jakoś tak samo wychodzi?

    Annette, coś ostatnio strasznie dużo kokosu używam, jak nigdy.

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam ochotę na tiramisu i karpatkę :) Ostatnio w ugotowanych koleś robił tiramisu i teraz za mną chodzi... jak cień ;-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Tego odcinka akurat nie widziałam :pp Jeśli chodzi o tiramisu to nigdy nie próbowałam robić ciasta, tylko wersję "deser na kupnych biszkoptach", ale i tak jest niesamowicie dobre. Myślę, że warto spróbować ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Gratuluję zaliczenia. Nigdy nie ma się co przejmować na zapas :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Dzięki! Gdybym mogła to jeszcze wmówić mojej podświadomości :pp

    OdpowiedzUsuń
  17. "Mam ochotę na chwileczkę zapomnienia..." z niektórymi słodkościami nabiera innego znacznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Dzięki Kasiu :)

    mały stres jest przed maturami, ale co ma być to będzie i już.. nie wiadomo nawet co powtarzać, tak dużo tego wszystkiego ;p Piszę 3 rozszerzenia ;x

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie ma co się tym przejmować aż tak ;) Pewnie sama dojdziesz do tego wniosku jak już wszystko napiszesz. Ja pisałam tylko dwa, ale z trzeciego (fizyka) zrezygnowałam w "ostatniej" chwili.

    OdpowiedzUsuń
  20. Kamica nerkowa. Znam to z autopsji. Kilka razy z tego powodu wylądowałam w szpitalu. Sagę przeczytałam jednym tchem, podobała mi się. A ponieważ ostatni raz w kinie byłam...hmmm...prawie półtora roku temu to stwierdziłam, że może się wybierzemy na film? Byle by wyjść sobie we dwoje:) Ale niestety.Nic z tego.

    OdpowiedzUsuń
  21. Oj, to współczuję, bo wygląda to naprawdę przerażająco.
    Próbowałam czytać, bo zastanawiał mnie fenomen tej książki, ale niestety, nie mój typ. Z filmu widziałam urywki i też nie powalały.

    OdpowiedzUsuń
  22. Mniam! Tutaj u Ciebie zawsze taki pyszności! Gratuluję zaliczenia tego, co już udało Ci się zaliczyć i życzę powrotu do zdrowia Tacie!
    Buziaki;*

    OdpowiedzUsuń
  23. Dzięki ;) Mam nadzieję, że szybko mu się poprawi.
    Staram się takie dobre rzeczy przygotować, że skusić innych go kucharzenia ;>

    OdpowiedzUsuń
  24. Facet robił tiramisu na biszkoptach. Więc całkiem możliwe, że jest co coś o czym wspomniałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  25. No to pewnie podobne do mojego :) To jest forma deseru bez pieczenia. Kiedyś się skuszę na upieczenie ciasta.

    OdpowiedzUsuń
  26. Kaśka u Ciebie znów śliczne ciacho! Kusisz ;).
    To się nastresowałaś ostatnio :/. Najważniejsze, że z tatą lepiej - i tej myśli się trzymaj :).
    A zaliczenia to nie powód do stresów, choć sama na studiach się tym przejmowałam, ale z perspektywy czasu wiem, że szkoda zdrowia ;).
    Wiem wiem, łatwo mówić ;)
    Trzymaj się ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Też mówię teraz młodszym znajomym, że matura to bzdura, ale jak sama pisałam to się trochę stresowałam :pp wiem, z perspektywy czasu stwierdzę, że nie warto, ale co poradzę, że tak się już dzieje?

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde słowo :) I przepraszam anonimowych czytelników za brak możliwości komentowania, jednak zalewająca mnie fala spamu zmusiła mnie do wyłączenia tej opcji. Będzie mi miło poznać Was - zarejestrowanych ;)