I'm dreaming of a...
Mam ochotę się zaszyć w kuchni, z muzyką i tworzyć. Dzisiaj mam dla Was zapiekankę. W sumie to miałam ochotę na lasagne, ale przy ostatnich zakupach w moim koszyku znalazł się bakłażan. W efekcie mamy ni to lasagne, ni to moussakę, mogę się pokusić o nazwanie tej potrawy wersją bardziej dietetyczną (gdyby nie sos beszamelowy i sery, ale na ich wykluczenie też się znajdzie sposób!) wyżej wspomnianych.
Składniki na dwie porcje:
-spory bakłażan
-40 dag mięsa mielonego (u mnie z indyka)
-pół opakowania szpinaku
-ser pleśniowy z niebieską pleśnią
-pół cebuli
-czosnek
-sos pomidorowy (albo przecier albo pomidory w puszce)
-sól, pieprz, oregano, bazylia
do wersji z sosem beszamelowym:
-masło
-mąka
-mleko
-ser, gałka muszkatołowa
Bakłażana kroimy na cienkie plastry, solimy i zostawiamy do zmięknięcia na pół godziny. Rozgrzewamy piekarnik do 150 stopni, umyte plastry bakłażana smarujemy oliwą i układamy na blasze (najlepiej do grillowania). Grillujemy przez 6-8 minut, aż bakłażan zmięknie i będzie lekko przypieczony.
Cebulę siekamy i wrzucamy na patelnię, dodajemy mięso i podsmażamy kilka minut. Przecier doprawić ziołami oraz solą i pieprzem, dodać połowę do mięsa. Doprawić czosnkiem, a następnie dusić przez kilkanaście minut.
Szpinak rozmrozić i podgrzać, dodać pokruszoną połowę sera pleśniowego, wymieszać, doprawić czosnkiem i przyprawami.
Żaroodporne naczynie albo blachę posmarować oliwą i częścią pozostałego sosu pomidorowego. Ułożyć warstwę z 1/3 bakłażanów, nałożyć połowę mięsa i szpinaku, polać sosem, znów bakłażany i reszta mięsa ze szpinakiem. Ostatnią część bakłażanów nałożyć na górę.
Możemy polać sosem pomidorowym (wersja bardziej dietetyczna) albo robimy sos beszamelowy (w tym przypadku lepiej zrobić trochę mniej sosu pomidorowego) - na patelnie rozgrzewamy 10-15g masła, dodajemy łyżkę mąki i mieszamy. Po kilku minutach dolewamy pół szklanki mleka i mieszamy aż zgęstnieje. Doprawić solą, gałką muszkatołową, dodać trochę sera i mieszać aż do rozpuszczenia sera. Polać górną warstwę bakłażanów.
Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni i pieczemy ok 35 minut ;)
***
Pojechałyśmy z mamą wczoraj popołudniu do centrum handlowego. Myślę, że podobnie jak połowa Gliwic ;) Znalezienie miejsca na parkingu - 7 minut, zaparkowanie pomiędzy idiotami - 3 minuty. Ale i tak hitem była próba wyjechania. Akurat w tym centrum parking jest pod ziemią (w środku miasta, ograniczony teren był), więc starali się jak najbardziej miejsce oszczędzać. Normalnie nie ma się większych problemów z wyjazdem, ale przy takim ruchu i prowadzeniu samochodu w wersji combi było zabawnie. Na zakrętach jeden samochód musiał wycofać, żeby drugi się zmieścił. Wyjechanie z podporządkowanej i skręcenie w główną trwa ok 3-4 minut dla jednego samochodu (w tym miejscu chce podziękować temu panu z corsy co mnie wpuścił i pani z merca co się wycofała, żebym mogła skręcić), czyste szaleństwo!
Wśród tysiąca wzorów norweskich (zaskakujące, że jak szukałam ich od 3 lat to nigdzie nie było, a nagle jest ich pełno) znalazłam komin na szyję podszyty milusim polarem, a z góry materiał "swetrowy" i będzie pasował do mojego kożucha ;) Widziałam też świetne rękawiczki jednopalczaste - z zewnątrz brązowy zamsz, od środka miłe i grzejące kłaczki, a gdzieś zaświtał mi w głowie pomysł, że przydałoby się posiadać koszulę. Nie mam koszul, nie noszę, ale w sumie gdyby znaleźć jakąś fajną do rurek...
I uroczyście ogłaszam, że sezon na elektryzowanie włosów rozpoczęty ;)!
WAŻNE!
Razem z Aurorą organizujemy spotkanie blogerów :) Wszystkich zainteresowanych zapraszam do Opola w dniu 10 grudnia i proszę o zostawienie w komentarzach swojego adresu e-mail, jeśli nie zrobiliście tego wcześniej.
Piękna ta zima na tych obrazkach:) Ja już chcę śnieg!!!:D A tu za oknem buro, ponuro i człowiekowi nic się nie chce do tego.
OdpowiedzUsuńBakłażany bardzo lubię. Ja też przyrządzam je z mięskiem mielonym i ziołami- pychota!:)
Też nie mogę się doczekać, ale jak patrzę po prognozach pogody to marnie to wygląda :/ Szarzyzna jest najgorsza.
OdpowiedzUsuńZazwyczaj łączę je jeszcze z papryką i robię spaghetti, a dzisiaj mnie tak naszło, żeby dodać szpinak i zapiec razem :)
Czasem sama mam ochotę krzyknąć : ,,Boże zatrzymaj świat, ja wysiadam!''. Ale to nie takie proste...
OdpowiedzUsuńZnakomite bliki są na drugim zdjęciu! Uwielbiam taką formę bokehu :)
Nie lubię robić zakupów w weekendy. W centrach handlowych, hipermarketach zawsze jest ludzi jak mrówek. A, że nerwus jestem, strasznie mnie to wkurza. Jakiś czas temu nawet z kolesiem przy kasie się pokłóciłam. Bo chciał się wewalić w kolejce przede mnie. Po niezbyt przyjemnej wymianie zdań. Nie dałam się! :)
Jedzenie pysznie wygląda. Mimo tego, że nie przepadam za smakiem bakłażana :-)
Zamiast tego trzeba się zebrać i iść dalej przed siebie.
OdpowiedzUsuńAle ja się mądrych słów dzięki Tobie nauczę!
Ludzie wariują w centrach w weekendy, w najbliższym czasie będę odwiedzać takie miejsca w tygodniu. Najlepiej z samego rana :pp Przed Świętami to będzie dziki szał...
Nawet nie czuć tego bakłażana ;) Te dwie warstwy ze spodu i ze środka zrobiły się mięciutkie i rozpadające się, więc nie czuło się, że to bakłażan.
Można sobie ponarzekać. Można trochę się nad sobą poużalać. Ale zawsze i tak idziemy do przodu. A po każdej burzy wychodzi słońce, może na początku mizerne, ale wychodzi... i tylko dzięki naszym staraniom może zacząć jaśniej i cieplej świecić :)
OdpowiedzUsuńPrzed Świętami zawsze idzie tam szału dostać. Ludzie zachowują się jakby na haju byli!
Sama nie wiem kiedy udam się na przedświąteczne zakupy.
Skoro tak mówisz to wierzę na słowo. Ale mimo wszystko jeśli kiedykolwiek to zrobię użyję zamiast tego bakłażana np paprykę :)
Zima na Twoich obrazkach wygląda pięknie i zachęcająco, ale mi i tak kojarzy się ze śniegową breją i odkopywaniem samochodu ;-) chociaż na Święta mam już ochotę! :-) i na pierniki też!
OdpowiedzUsuńOpole, niestety za daleko. Bawcie się dobrze ;)
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi ochoty na święta...
A co do samopoczucia.. sama mam nienajlepsze. Rozchorowałam się przed samymi próbnymi maturami, lepiej być nie mogło ;p
OdpowiedzUsuńCrystal, zawsze staram się myśleć pozytywnie ;) ale każdemu zdarza się gorszy dzień czy dwa, już mi lepiej jest.
OdpowiedzUsuńJa jak pisałam, będę celowała w tygodniu rano iść na przedświąteczne zakupy. Tylko po choinkę pewnie będziemy jechać w tym szale ;)
Papryka też brzmi dobrze.
Kulka, oj, to tylko "niewielkie" nieprzyjemności zimy :pp Jestem taką fanką tej pory roku, że niewiele rzeczy mi wtedy przeszkadza.
no argue., tak wyszło, bo jednak sporo nas ze Śląska i dobrze organizować takie rzeczy w mieście, które się zna. Mam nadzieję, że nadarzy się kiedyś okazja, żebyśmy i my się spotkały ;)
OdpowiedzUsuńOj, biedactwo, na szczęście to tylko próbne!
żałuję... może innym razem :)
OdpowiedzUsuńAaa! Tylko nie elektryzowanie się włosów! Nie, nie, nie! Dlatego na sezon zimowy trzeba zaopatrzyć się w nowe spinki i gumki, aby okiełznać potwora i nie dopuścić do jego kontaktu z puchatym swetrem. ;)
OdpowiedzUsuńSpotkanie blogerów? Brzmi super! Niestety nie dam rady w tym terminie, ale mam nadzieję, że to nie ostatnia taka okazja. :)
Problem się zaczyna kiedy lubi się nosić rozpuszczone włosy :pp a moje są dość kudłate...
OdpowiedzUsuńMyślę, że na pewno powtórzymy takie spotkanie ;)
Rzecz gustu ;) Ogólnie wolę pamiętniki vampirów. Na tą część poszłam z początku od niechcenia, jednak po obejrzeniu filmu nie żałowałam ;) Myślę, że polubiłam ten film głównie przez towarzystwo, w jakim chodzimy na te części, zawsze w tym samym składzie, to już taka nasza tradycja :)
OdpowiedzUsuńOdpowiednie towarzystwo każdy film potrafi umilić ;) ale u mnie nikt chęci nie wykazywał do oglądania tej sagi.
OdpowiedzUsuńMoje zainteresowania wampirami skończyły się na "Wywiadzie...".
Rozumiem to doskonale. Powiem więcej... każdy ma prawo do gorszych chwil. Bo i one są nam potrzebne.
OdpowiedzUsuńOoo dobrze, że napisałaś o choince! Muszę lampki kupić bo w tamtym roku mi się spaliły, na choince w moim pokoju. Pamiętam, że nagle coś pierdyknęło, lampki zgasły i zaczęło się z choinki kopcić. Moja pierwsza myśl, to, że zaraz będzie pożar :P
Jeśli wypróbuję z papryką, na pewno się pochwalę wyczynem na blogu :) Póki co mam zamiar przyrządzić udka z kurczaka w ,,ulepszonej'' wersji :) Ale to bliżej końca tygodnia bo jutro ani w środę nie będę miała czasu.
Moja choinkabyła dość surowa rok temu - srebro i granat, czyli moje ulubione połączenie ;) może dokupię razem z L. nowych bombek albo łańcuch.
OdpowiedzUsuńZa mną chodzą placki z gulaszem, w środę je muszę zrobić!
Po pierwsze, zima zbliża się wielkimi krokami, więc głowa do góry! ;)
OdpowiedzUsuńPo drugie, przepis świetny! Ja wybrałabym wersję pomidorową, bo uwielbiam taki sosik z mięskiem mielonym :).
A gdzie wypatrzyłaś takie fajne łapawice? ;) Ja kupiłam sobie świetny norweski sweter - rozpinany, z kapturem za 30 zł - na dziale dziecięcym :D. A koszul mam sporo - bardzo je lubię - włożyć do wąskich spodni.... ;))
Miłego dnia! Piękne znalazłaś zdjęcia.
Zimowe obrazki przecudne...
OdpowiedzUsuń"Futrzaną" czapkę wczoraj mierzyłam i wyglądałam w niej nawet, nawet (jak Bilguun w ostatnim "TzG) i gdyby troszkę mniejsza była... Trzeba będzie się rozejrzeć. Najbardziej chciałabym futrzaną uszatkę, ale buzię mam za drobną do niej.
alucha, czekam cierpliwie na zimę. Też zrobiłam wersję z sosem pomidorowym, bo już mi się nie chciało beszamelu robić, ale oba sosy świetnie się sprawdzają przy takich daniach ;)
OdpowiedzUsuńRękawiczki widziałam w Reserved (i sporo innych fajnych). Sweter kupiłam w internecie, pisałam o tym już kiedyś :pp
Nigdy nie musiałam nosić koszul, a forma koszula pod swetrem jest dla mnie nie do przejścia :pp
Annette, ja mam taką dużą głowę, że muszę szukać czapek na dziale męskim xD Niestety, one-size damski jest już dla mnie za mały.
Droga Kasiu, nawet ja przy całym moim szalonym optymizmie jestem ofiarą listopadowej melancholii i brak słońca... Nawet boję się iść na Listy do M. bo pewno będę ryczeć jak bóbr przy jakiś lukrowych scenach ;-P
OdpowiedzUsuńEch, idę do kuchni :))
Nie ma rady, musi spaść śnieg, bo my tu wszystkie w deprechę popadniemy!
OdpowiedzUsuńMój nastrój już lepszy, ale jak upiekę coś dzisiaj to już wróci do normy ;>
Ach, przypomniałaś mi czemu lubię zimę:))
OdpowiedzUsuńZdjęcia sprawiły, że poczułam zbliżające się święta ;)
OdpowiedzUsuńTo muszę skoczyć do reserved :). Kilka dni temu kupiłam tam świetne kalosze - wręcz wyglądają jak kozaki, nie są takie toporne. I mają ładny kolor - błyszczący granat. Czekam więc na deszcze lub śnieżne roztopy ;).
OdpowiedzUsuńDziś w faktach mówili, że śnieg może być dopiero w lutym :(.
A Twój sweterek z neta obczaiłam - bardzo fajny.
U mnie koszula i sweter też nie wchodzą w grę - jestem zimnolubna. Jedna warstwa mi wystarczy - zwłaszcza w pracy ;)
Miłego wieczoru ;)
To jest straszne z tym śniegiem, bo ja chciałabym już!
OdpowiedzUsuńZ Reserved to mam takie fajne butki, w zeszłym roku kupiłam, na obcasie, do 1/3 łydki, ale dość szerokie z takie swetrowego materiału. Granatowe i brązowe takie były ;)
Ja bym umarła z niewygody w takim stroju po prostu :pp