Moją podróż zaczęłam niefortunnie, w zasadzie to nie ja, tylko dzięki uprzejmości PKP tak się rozpoczęła. Ostatnio pociągami jeżdżę raz na kilka miesięcy i akurat mój wybrany pociąg musiał mieć opóźnienie, pół godzinne. Udało mi się dotrzeć do Opola, gdzie przywitała mnie śnieżna zamieć. Całe szczęście, że miejsce, do którego zmierzałam jest oddalone nieco ponad kilometr od dworca i że moja orientacja w terenie nie jest zła. Dzięki temu udało mi się dotrzeć w 10 minut, spóźniona tylko chwilę. Jednak zamiast dumnym krokiem elfa weszłam, czy raczej wpadłam, jak zmarznięta śnieżynka. Od razu dostrzegłam miejsce, gdzie miałam pracować - wrzaski, piski i tłumy ludzi. Znalazłam dziewczyny, przywitałam się i stwierdziłam, że nie wiem czy powinnam się w tej chwili pchać do stołu z pierniczkami, razem ze wszystkimi dzieciakami. Nie pozostało mi nic innego jak wyjąć aparat i zacząć pstrykać. W taki o to sposób upłynęły mi kolejne trzy godziny. Dzieciaki tworzyły cudeńka, niektóre sypały co popadnie, byle więcej, ale były także bardzo przemyślane pierniczkowe kompozycje. Był także konkurs, w którym Mikołaj wybierał najładniej udekorowane ciasteczka. Dzieci szalały podczas konkursów, wygrywając tonę słodyczy. I roiło się wręcz o małych Spidermanów i motylków ;)
Muszę przyznać - byłam wykończona, ale zadowolona. Ogarnięcie tego całego tłumu, odpowiadanie na milion pytań, na które nie znałam odpowiedzi. Próba uchwycenia jak najwięcej momentów, a przecież nie jestem fotografem i bałam się co mi z tego wyjdzie - kolorowo, dużo ruchu, sklepowe oświetlenie.
Akcja skończyła się tak, że akurat wbiłam się w dwugodzinną lukę z pociągami, więc do domu dotarłam po 22 i prawie padłam.
Poznałam wspaniałe dziewczyny, oprócz Justyny i Gosi przyszła także Ina z rodziną ;) Zjadałam pyszne pierniczki i piernik, i mimo całego chaosu, bo akcja kilkakrotnie przerosła moje oczekiwania, świetnie się bawiłam. Mam kolejne zdjęcie z Mikołajem do kolekcji i z chęcią wezmę udział w kolejnej takiej imprezie, jeśli Aurora mnie zaprosi ;)
piernik specjalnie dla Mikołaja ;)
Sama bym chętnie wzięła udział w takim piernikowym szaleństwie! ;)
OdpowiedzUsuńsuper warsztaty ,nie ma to jak ubaw przy dekorowaniu ciastek ;d
OdpowiedzUsuńTeż mi pytanie! Of kors, droga elfko, że Cię zapraszać będę zawsze :D
OdpowiedzUsuńfantastycznie! cudna zabawa, dla dzieciaków to wspaniałe przygotowania do Świątecznych wypieków!!
OdpowiedzUsuńkapitalna przygoda:) zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńAle słodko było!
OdpowiedzUsuńTeoria chaosu wcielona w życie :)
OdpowiedzUsuńAle się działo! Milo było Cię poznać Kasiu i dziękuję za zdjęcia!
Do następnego!
Mi też było miło Was poznać :) Do zobaczenia!
UsuńPo pierwsze super, że udało Ci się dotrzeć :)) po drugie wielkie dzięki za zdjęcia (fajnie jest popatrzeć na to jeszcze raz i jeszcze raz) i po trzecie mam nadzieję, że widzimy się znowu na kulinarnej, szalonej akcji!! :) Buziaki
OdpowiedzUsuńTeż mam nadzieję, że znów się zobaczymy przy okazji smakowitych zabaw ;)
Usuńo ja! Zazdroszczę udziału w takich warsztatach/akcjach :)
OdpowiedzUsuńMusiało być super!
Świetna sprawa takie warsztaty! Najbardziej lubię takie cudownie udekorowane pierniczki, kolorowe i świąteczne:):)
OdpowiedzUsuńile pierniczków :D takie warsztaty musiały być świetne!
OdpowiedzUsuńMojej małej najbardziej podobało się...zjadanie pierniczków :-)
OdpowiedzUsuńNienawidzę pierników, nienawidzę pierników, Boże nienawidzę Cię, ja mówiłam sobie nie wracaj, nie bloguj, będziesz musiała patrzeć na te wszystkie dobre rzeczy co Kaśka robi a potem je jeszcze bezczelnie na widok publiczny wystawia... z okazji powrotu domagam się postu bez jedzenia, lub zdjęć jedzenia przynajmniej ;0
OdpowiedzUsuńGdyby nie pojedyncze oznaki aktywności na fb pomyślałabym, że nie żyjesz. Tak bezczelnie wzięłaś i zniknęłaś! Zerknij sobie post poniżej, jest bez jedzenia i bez zdjęć :D
UsuńTo musiał być na prawdę trudne zadanie, ogarnąć masę zachwyconych dzieci. Mimo to zazdroszczę tego męczącego, pełnego wrażeń dnia :)!
OdpowiedzUsuń