Wiele razy już pisałam, że makarony nigdy nie należały do moich ulubionych dań. Odkąd jednak sama gotuję cenię je za prostotę przygotowania. Tym razem postanowiłam włożyć więcej pracy w przygotowanie tagliatelle - makaron zrobiłam własnoręcznie. Nie posiadam maszynki do robienia makaronu, ale udało mi się bez większych problemów przygotować makaron na obiad. Tym razem z sosem carbonara, jednak nie do końca tradycyjnym.
Tradycyjnie carbonara powinna być przygotowana z boczku pancetta, jajek, parmezanu lub pecorino, pieprzu i masła bądź oliwy. Ja zdecydowanie bardziej wolę wersję na śmietance, a że jednym z moich ulubionych serów jest gruyere to postanowiłam go wykorzystać.
Składniki na makaron dla 2-3 osób:
-200g mąki (najlepiej pół na pół z semoliną)
-żółtko
-jajko
-łyżka oliwy
-6 łyżek wody
-1/3 łyżeczki soli
Mąkę przesiewamy na blat, w środku robimy zagłębienie, gdzie dodajemy żółtko, jajko, oliwę, sól i wodę. Wszystko wyrabiamy na elastyczne ciasto - jeśli będzie za twarde dodajcie ciut więcej wody. Odstawiamy na godzinę do lodówki. Następnie cienko rozwałkowujemy, cały czas mocno podsypując blat - ciasto warto wałkować w partiach. Wymaga to cierpliwości i siły. I kroimy na cienkie paski, które obsypane mąką luźno rozrzucamy na blacie i zostawiamy na pół godziny. Gotujemy w osolonej wodzie przez 2-3 minuty i podajemy od razu z sosem.
Carbonara gruyere:
-100g boczku wędzonego
-2 jajka
-150ml śmietany 30/36%
-15-20g sera
-szczypta rozmarynu
-sól, pieprz, ewentualnie czosnek
Na patelni podsmażamy pokrojony drobno boczek, dodajemy rozmaryn, czosnek i połowę śmietanki. Po chwili dolewamy resztę śmietanki wymieszanej z jajkami i serem. Nie możemy dopuścić, żeby sos się zagotował, jednak musi trochę zgęstnieć. Doprawiamy do smaku i podajemy z makaronem.
***
Plany na Święta już mniej więcej ustalone. Większa część prezentów zakupiona i zapakowana :)
L. na weekend jedzie do Warszawy, gdzie w niedzielę prowadzi wykład związany ze swoją pracą. A mnie czeka intensywna dawka ruchu - dziś snowboard (testuję nową dechę :D), a jutro maraton zumby.
A gdzie Ty testujesz tę swoją deskę? ;> W Gliwicach jest stok narciarski?
OdpowiedzUsuńW Gliwicach nie, ale z Gliwic w góry jest ok godzinki :) Z niewielkim hakiem na stok :) Także wyjazd o 7.00, a o 8.20 już na stoku byłam.
UsuńSuper!
Usuńto musiało być wyzwanie bez maszyny. Raz kiedyś wyrabiałam makaron za pomocą siły swoich mięśni i wałka i myślałam że mi ręce odpadną! Uwielbiam carbonarę, w postaci tradycyjnej i z różnymi wariacjami :)
OdpowiedzUsuńZawsze podziwiam ludzi, którym chce się robić i co ważniejsze - którzy umieją zrobić domowy makaron :) Na dodatek jestem fanką wszelkich kremowych sosów, więc... Cóż, wprosiłabym się do Ciebie na takie danie :)
OdpowiedzUsuńZdolniacha! Jak zawsze, jestem pod wrażniem! :D
OdpowiedzUsuńZdjęcia są coraz smakowitsze:):*
OdpowiedzUsuńwow! podziwiam, bo ja nigdy się nie odważyłam zrobić makaron samodzielnie:) super!
OdpowiedzUsuńIntensywnie... mam nadzieję, że będziesz się dobrze bawić ;)
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu życzę :*
P.S. Uwielbiam makaron tagliatelle :)
Jak na razie - super :)
UsuńMakarony uwielbiam, podobnie zresztą jak i pierogi, pyzy, knedle i inne kluski, również śląskie. Mają jednak jedną małą wadę - gdy się je taki obiad codziennie, to nawet taki chudzielec jak ja zaczyna być tym, co je, czyli apetyczną kluseczką. Na szczęście w porę się opamiętałam, kluchy odstawiłam, trochę poćwiczyłam i znów przypominam makaron spaghetii.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
U mnie na obiad zazwyczaj gości mięso z warzywami z niewielkim dodatkiem 'zapychaczy' ;) Wszelkie takie mączne to tak raz, może dwa (jak mam ochotę) w tygodniu się pojawiają ;)
UsuńUwielbiam carbonarę!:) W ogóle kuchnia włoska należy do moich ulubionych:)
OdpowiedzUsuńHaha, przyjechałam dziś do rodziców i Mama zarządziła, że robimy makaron :D
OdpowiedzUsuńPrzepis inny (u nas 4 jaja!) - na pewno pokażę u siebie ;)
Carbonarę lubię, tylko tak różnie u mnie z chęcią na boczek ')
Jeszcze makaronu nigdy nie robiłam, a teraz to narobiłaś mi smaka na carbonare! mmmm!
OdpowiedzUsuńMam jeszcze pytanie, tą semolinę to kupię wszędzie? Bo już kiedyś się z nią spotkałam w jakimś przepisie.
Niestety nie, trzeba szukać w sklepach typu eko albo w internetowych ;)
UsuńRobienie makaronu zawsze wydawało mi się nieziemsko trudne ;). Pięknie Ci wyszedł!
OdpowiedzUsuńPS A jakiej firmy ta wymarzona stałka? Bo z tego co pamiętam aparat masz Canona;)
wielkie brawa za ten makaron:) jestem pod wrażeniem!
OdpowiedzUsuńWygląda pysznie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy serdecznie
Tapenda
Mmmmm lubię spaghetti carbonara :) ale niestety u nas to z proszku ;p a sosik robiony samemu jest na pewno o niebo lepszy :)
OdpowiedzUsuńJa w tym roku mam zamiar w końcu wrócić na stok :) oby mi się udało
Daj znać jak poszło! ; )
OdpowiedzUsuńDziś mam zamiar wypróbować Twój przepis, mam nadzieję, zę mi się uda:))
OdpowiedzUsuńLubię makarony. Ale teraz będę się zastanawiać co upiec na święta :)
OdpowiedzUsuńPamiętam czasy jak z mamą i babcią robiłyśmy domowy makaron! :)
OdpowiedzUsuńDomowy makaron bije na głowę wszystkie sklepowe
OdpowiedzUsuńDobrze mi się wydaje że byłaś na maratonie zumby dla Antosi?:)
Byłam :) Jak się okazuje - świat jest mały ;)
Usuń