Składniki na formę 26cm (inspiracja):
-150g zimnego, posiekanego masła
-220g mąki
-2-3 łyżki cukru
-łyżka wody
-7 cytryn
-8 jajek
-200g cukru pudru
-łyżka mąki ziemniaczanej i łyżka mąki pszennej
-150g masła
Z mąki, masła, cukru i wody zagniatamy kruche ciasto. Ma być gładkie, delikatnie elastyczne. Chowamy do lodówki na godzinę.
Rozwałkowujemy na cienki placek, wykładamy blachę posmarowaną masłem (albo wyłożoną papierem do pieczenia), formujemy brzegi, nakłuwamy widelcem w kilku miejscach i pieczemy w 180 stopniach 15-20 minut, aż będzie złotawa. Warto gdzieś w 1/3 pieczenia sprawdzić czy przypadkiem ciasto nam się na wybrzusza na środku, żeby nas potem nie spotkała niespodzianka ;)
Cytryny myjemy, ścieramy skórkę z 3-4 i wyciskamy ze wszystkich sok. Połowę cukru pudru wsypujemy do garnuszka, zalewamy sokiem z cytryn, mieszamy i doprowadzamy do wrzenia. W misce mieszamy (można zmiksować) dokładnie mąki, resztę cukru, 5 całych jajek + 3 żółtka. Wlewamy do gotującego się syropu cytrynowego i stale mieszając czekamy aż masa zacznie gęstnieć (a zgęstnieje dość mocno). Wtedy ściągamy ją z ognia, dodajemy pokrojone masło i skórkę z cytryn, mieszamy aż do rozpuszczenia się masła i studzimy. Przestudzoną masę wylewamy na ciasto i zostawiamy do stężenia.
Z pozostałych 3 białek i 200g cukru pudru możecie zrobić bezy - białka ubijamy ze szczyptą soli na sztywno, dodajemy stopniowo cukier puder i jeszcze chwilę ubijamy. Powinien powstać aksamitny, gęsty krem.
Niestety z moimi bezami problem pojawia się w momencie ich pieczenia - połowa zawsze nadaje się do wyrzucenia, bo nie są takie jakbym chciała :p Albo je spalę, albo zżółkną, albo są koszmarnie gumowe. Generalnie powinno się je piec w niewysokiej temperaturze (ok 100 stopni) przez 40-50 minut. Także szczerzę przyznaję, że bezy są kupne w dobrej cukierni, bo moje mi w większości nie wyszły :(
mniaaaaaaam! ;)
OdpowiedzUsuńO jaaa, wygląda pysznie! :)
OdpowiedzUsuńnooo... z pewnością obłęd ;]
OdpowiedzUsuńrzeczywiście obłędna ;d
OdpowiedzUsuńWygląda obłędnie a jeśli cytrynowa, to zapewne w smaku - istne niebo :)
OdpowiedzUsuńFajny packman zrobi się na przedostatnim zdjęciu ;)
Śliczna i bardzo apetyczna ta Twoja tarta! Aż chciałoby się zjeść ten kawałeczek:)
OdpowiedzUsuńJaka apetyczna! A ja tu siedzę przed śniadaniem :D Też od dawna się przymierzam do tej tarty więc chętnie wykorzystam Twój przepis :) Lekko kwaskowy krem cytrynowy i te bezy musi smakować obłędnie :)
OdpowiedzUsuńSpróbuj, tarta jest naprawdę świetna :)
Usuńale cudeńko! na pewno jest pyszna:)
OdpowiedzUsuńsłodko kwaśne są zdecydowanie pyszne
OdpowiedzUsuńBezy... Chyba sobie kupię :-) Tarta też oczywiście smakowicie się prezentuje.
OdpowiedzUsuńNo to jestem na bieżąco z czytaniem Ciebie. I rzeczywiście to była wina fotek, bo jak kliknęłam na wrzesień, to znów czekałam, czekałam i czekałam... Bo im więcej fotek - na stronie lub w notce - tym dłużej się ładuje.
Choć za gotowaniem nie przepadam, to też mam listę TODO (głównie dania obiadowe) i chyba już nadszedł czas, by zacząć z niej korzystać.
Udanego weekendu!
No to archiwum musisz czytać klikając pojedyncze wpisy ;)
UsuńTylko wiesz, żeby pojedynczo klikać we wpisy z miesiąca, który się skończył, trzeba kliknąć jego nazwę, a wtedy na jego pierwszej stronie pokazuje się więcej notek niż jedna, ale OK, mam na to sposób ;-)
UsuńCoś wspaniałego ta tarta!:) Oj, zjadłoby się choć kawałeczek...:)
OdpowiedzUsuńPrawda, wygląda obłędnie! Gdybym tylko nie mieszkała z osobnikiem, który nie lubi... cytryn! Zrobię po kryjomu :)
OdpowiedzUsuńWygląda na obłędną :)
OdpowiedzUsuńjak wrócę do domu, i zabiorę ze sobą blachę to zamierzam sobie te cudeńko robić :)
OdpowiedzUsuńMir.
Jaka ta tarta musi być pyszna:)!
OdpowiedzUsuńTaaak... ta tarta smakuje niebiańsko :)
OdpowiedzUsuńOch... po co ja tu zaglądałam po 22?!
OdpowiedzUsuńNic, trzeba rano wcześniej stać i zabrać się do tart :)
Wygląda smakowicie. A wzmianka o problemach z bezami przypomniała mi moją ostatnią walkę z bezowymi płytkami - więcej smrodu, niż to było warte :)
OdpowiedzUsuńNo nie pozostaje mi nic innego jak dopisać ta tartę do mojej listy TODO :) Chociaż przyznam osiem jajek mnie przeraża! Mnie to zawsze szkoda tylu jajek do jednego wypieku, ale chyba tym razem warto je zużyć!
OdpowiedzUsuńMam tak samo z tymi jajkami, ale to tak naprawdę główna część masy, więc nie wiem jak wpłynęłoby zmniejszenie ich ilości ;)
Usuńzachwycająca tarta! :))
OdpowiedzUsuńMmmmm... rzeczywiście wygląda obłędnie, a smakuje zapewne jeeeeeszcze lepiej!!! :)
OdpowiedzUsuńcoś dla mojego K. - miłośnika kwaśnych ciast :)
OdpowiedzUsuńwspaniała! poproszę taką na deser :)
OdpowiedzUsuń