Tym razem sięgnęłam po przepis, który ostatnio nie zrobił na mnie dużego wrażenia, bo za słodki. Wystarczyło jednak dodać trochę kwaśnych borówek, galaretkę cytrynową i od razu smakuje inaczej. A ja cieszę się, że znów znalazłam chwilę, żeby na spokojnie pobawić się w kuchni :)
Składniki na 5-6 porcji:
-250ml kremówki 36%
-250ml mleka
-2 łyżki żelatyny
-3-4 łyżki cukru
-200g borówek
-galaretka cytrynowa
Mleko z kremówką i cukrem zagotowujemy. Żelatynę przygotowujemy wg. instrukcji na opakowaniu i dodajemy do mleka, studzimy i przelewamy do pucharków. Wstawiamy od lodówki, po stężeniu dosypujemy borówek i zalewamy przestudzoną galaretką. Chłodzimy dalej :)
na takie lekkie deserki latem zawsze mam ochotę ;)
OdpowiedzUsuńPamiętam, jak rok temu relacjonowałaś wyjazd do Szwajcarii... Jak ten czas leci!
OdpowiedzUsuńMiłej zabawy :)
porywam deserek:) takim pyszniutkim deserkiem nie pogardze;)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, ja jeszcze nigdy nie leciałam.. ;p
OdpowiedzUsuńWyglada lekko, to fakt (choc kremowka tej lekkosci przeczy ;))
OdpowiedzUsuńUdanych wakacji!
OdpowiedzUsuńŚwiat jest piękny, jak widać na zdjęciu :)
Ja jeszcze nigdy nie mialam okazji podziwiać nieba z tak bliska, ale może kiedyś... :)
Ale cudowny widok!:)
OdpowiedzUsuńA deser przypomina mi właśnie troszkę te chmurki ze zdjęcia:)
ciekawy deserek... zazdroszcze tych widoków.. udanego wyjazdu
OdpowiedzUsuńżycze :)
Ale mi zrobiłaś smaka :)
OdpowiedzUsuńKasiu, podglądam i czytuję Twojego bloga. Jeszcze nie miałam okazji wykorzystać Twoich przepisów, ale tak ciepło piszesz o swoim życiu, że czytam z ogromną przyjemnością! Udanego urlopu Ci życzę i czekam na relację (i zdjęcia) ze Szwajcarii :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Od początku miałam założenie, żeby to miejsce miało cząstkę mnie, nie tylko kulinarną ;)
Usuń