photo 1_zpsf71e6e78.png photo 2_zpsa04d1f5f.png photo 3_zps76d47384.png

wtorek, 20 września 2011

inspiracje, próżność i czekoladki kokosowe

Lubię być czytana, cieszą mnie komentarze i to, że podobają się Wam moje przepisy. To chyba naturalne, prawda? Skoro prowadzę blog, to znaczy, że chcę się dzielić częścią mnie z innymi, z internetowym światem. Każdy kto prowadzi blog tak robi, chociaż każdy ma swój własny pomysł na zawartość. Ja do składników mojej codzienności dodaję szczyptę smaku w postaci potraw, które udaje mi się zrobić.
Najbardziej mnie cieszy, kiedy mój wpis staje się dla kogoś inspiracją, kiedy ktoś postanawia sprawdzić przepis i może poznawać radość z gotowania razem ze mną.
Sama też często potrzebuję inspiracji. Lista potraw do zrobienia coraz bardziej się wydłuża, bo szperam wśród przepisów i znajduję fajne pomysły. Oprócz mojego smaku i ochoty, słucham także innych. Już kilka razy mi się zdarzyło, że ktoś znajomy pyta się co może zrobić np. z mleka w proszku albo coś ciekawego z kaszą. Siedząc w piątek w gabinecie pana profesora ze znajomym z innej grupy, zaczęliśmy rozmawiać o przepisach i temat zszedł na czekoladki.I od słowa do słowa, zaczęła się toczyć rozmowa o czekoladkach kokosowych a la batoniki Bounty, o których myślałam już wcześniej, ale myśl ta było dość ulotna i odległa. Jednak wczorajsza pogoda była okropna (dzisiaj jest jeszcze gorzej) i pamiętając o piątkowej rozmowie, postanowiłam zrobić małe wspomnienie lata, a kokos kojarzy mi się z tą porą roku. Dziękuję, Karolu, za złapanie myśli o kokosowych czekoladkach ;)


Przepis prosty, jednak jak to z czekoladkami bywa - czasochłonny. Ale złapcie za pędzle i do dzieła!

Składniki na 25-30 czekoladek:
-200 g wiórków kokosowych
-7-10 dag cukru pudru (dałam 7 i dla mnie są idealne w połączeniu z mleczną czekoladą, ale planując polewę z gorzkiej lepiej dać trochę więcej tego cukru)
-7 dag masła
-100 ml śmietanki kremówki (a może trochę zastąpić mlekiem kokosowym?)
-2 tabliczki czekolady na polewę


Kremówkę wlewamy do garnuszka, dodajemy masło i podgrzewamy aż do rozpuszczenia masła. Wiórki kokosowe mieszamy w dużej misce z cukrem pudrem. Dolewamy śmietankę z masłem do wiórków i mieszamy ręką wszystko razem. Otrzymamy dość tłustą i sypką masę, z której trzeba sformować kulki. Na początku formowanie może wydawać się trudne, ale po 3-4 kuleczkach powinniście znaleźć swoją metodę i dalej pójdzie już gładko. Moje kokosowe kuleczki były troszkę większe od rafaello/ferrero rocher, ale ciut mniejsze od orzecha włoskiego. Ustawiamy je na papierze do pieczenia, przykrywamy folią aluminiową i wkładamy do lodówki do schłodzenia na godzinę czy dwie.


 Czekoladę roztapiamy w kąpieli wodnej i oblewamy nią nasze kuleczki. W tej kwestii mam kilka swoich rad - nie rozpuszczajmy od razu całej czekolady, bo może się zdarzyć, że zużyjecie mniej niż ja i zostanie miska z czekoladą i będziecie się zastanawiać co z tym zrobić. Jeśli chodzi o sposób obtaczania w czekoladzie - użyłam zwykłego pędzelka jak do malowania farbami, znacznie to upraszcza sprawę niż nabijanie na wykałaczkę, zanurzanie itd. Do tego malowałam czekoladki na dwa razy - najpierw spód na którym się chłodziły i pozwalałam czekoladzie zastygnąć, a następnie kładłam na czekoladowym spodzie i malowałam resztę. Schładzamy czekoladki i przechowujemy je w lodówce :)
Część moich jest w czekoladzie mlecznej, a część w deserowej (dlatego różne kolory na zdjęciach są). Czekolady Wedla używałam, jak na razie nigdy mnie nie zawiodła. Myślę, że w białej też by świetnie wyszły.


***
Jak już pisałam pogoda jest fatalna, ale podobno ma się pod koniec tygodnia poprawić. Moim rodzicom poszła szyba w piekarniku, nie wiadomo jak szybko to naprawią, a w piątek trzeba rozpocząć pieczenie na sobotnią imprezę. Mój malutki piekarnik będzie musiał temu podołać.
Jeszcze niecałe 2 tygodnie wakacji, więc lenię się, czytam, oglądam i spędzam sporo czasu w kuchni póki jeszcze mogę :) i może jak zacznę naukę to zrozumiem dlaczego niektórzy z Was tak cicho siedzą od pewnego czasu.

24 komentarze:

  1. MMM pysznie tu u ciebie, dzieki za odwiedzinki... też będe zaglądac.. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że Ci się podoba :) No to do zaglądnięcia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepis już przepisany do zeszytu, więc wkrótce zrobię takie czekoladki. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Za Raffaello, Ferrero Rocher czy Rondnoir nie przepadam, ale jak już mi w ręce wpadne to jem, dopóki dna pudełka nie zobaczę, albo mnie nie zemdli. Batoników Bounty nie ruszam, bo kokosów nie lubię.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kobieta., mogą być fajnym zaskoczeniem na imprezie :) Marcepanowymi na Wielkanoc wszyscy się zajadali.

    Annette, a ja uwielbiam FR <3 I muszę się strasznie pilnować jak jakieś dostanę. Ale Merci marcepanowe. Myślę też o zrobieniu swoich rafaello, zobaczymy co z tego wyjdzie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj, tym razem mnie zainspirowałaś nie na żarty ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pozostaje Ci teraz zrobienie czekoladek, a mi czekanie na recenzję!

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem otwarta na różne opinie, nie każdemu musi się podobać to co robię, liczy się szczerość za co dziękuję ;) Może w najbliższym czasie go zmienię, bo szczerze mówiąc lubię zmiany.

    Kasiu, apropo listów. ;) Kartkę postaram Ci się wysłać jak najszybciej, już ją wypisałam i tylko czeka aby do Ciebie trafić, jednak póki co jestem uziemiona, choruję i nie wychodzę z domu, mam nadzieję że to rozumiesz.

    Wykorzystaj te ostatnie chwile wakacji jak najlepiej, ja Ci zazdroszczę że możesz sobie jeszcze tak legalnie poleniuchować ;) A czekoladki wyglądają przepysznie !

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozumiem, nie śpiesz się :) I zdrowiej, to najważniejsze :)

    Poczekaj do maja i też będziesz mogła leniuchować, chyba, że postanowisz być mniejszym leniem i pójść do pracy.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zobaczymy jak to będzie, póki co muszę wziąć się w garść i zacząć uczyć do matury, eh.

    OdpowiedzUsuń
  11. Matematyki... najgorsze co może być. Ciężko mi się zebrać za rozwiązywanie tych wszystkich zadań. Od soboty zaczynam chodzić na korepetycje, może to mnie jakoś zmobilizuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mmmmmmm....wyglądają obłędnie :) Taką słodkością bym nie pogardziła :) U mnie też w piatek szykowanie na sobotnią imprezę urodzinową :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ostatnio sobie wspominałam imprezy jakie robiłam w podstawówce i to nie tylko na urodziny, ale na Andrzejki albo Halloween. To dopiero były czasy :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Zapraszam do mnie! (konkurs) ;D

    OdpowiedzUsuń
  15. Dziękuję Ci bardzo za miłe słowa! Twoje komentarze zawsze są takie ciekawe i strasznie miło się je czyta. Zresztą powtórzę to po raz któryś, że uwielbiam Twoje wpisy i wreszcie mogę się nimi delektować!

    Jeżeli chodzi o ten przepis to chyba jest stworzony dla mnie! Uwielbiam wszystko, co kokosowe. Widzę, że nie potrzeba tu piekarnika, więc nie ma wymówek ciasteczka kokosowe na pewno niebawem zrobię!

    Pozdrawiam i czekam na kolejne wpisy!

    OdpowiedzUsuń
  16. bardzo apetycznie wyglada !! Zrobila bym ale maz nie lubi wiurek kokosowych wiec musiala bym sama jesc a moze sie skusze na zrobienie z 2 dla siebie hihiihihi :P bo ja uwielbiam kokoski mmmmmmm

    Daj namiary na ciebie wpadne ci podkradne eheh kilka rzecz jasna :P buziolek

    OdpowiedzUsuń
  17. a niektórzy cicho siedzą z innych powodów niż nauka ;P
    Czekoladki wyglądają przepysznie, jednak nie wiem czy znajdę czas by je zrobić w najbliższych chwilach :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Monika, jest mi bardzo miło, jak napisałam - lubię być czytana, szczególnie kiedy czytelnikom się podoba to, co napisałam.
    Na przyjęcie urodzinowe będą idealne ;)

    Lesli, zrób z 1/4 składników to wyjdzie Ci ich 6-8 :) przy takiej ilości nie będzie dużo pracy, a zawsze trochę własnych słodkości ;)
    Nie wiem z jakich rejonów Polski jesteście, ale jak będziecie odwiedzać rodziców to zapraszam na Śląsk na spróbowanie u mnie czegoś słodkiego!

    OdpowiedzUsuń
  19. Bombelka, na Twoim miejscu też zajmowałabym się głównie Szkrabem :) Moja mama wzięła sobie dziekankę, jak się urodziłam i przez rok głównie nosiła mnie na rękach, przytulała i bawiła :pp a że mąż-tatuś był w innym mieście przez 4 dni w tygodniu, to byłyśmy tylko we dwie :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja uzywam Gucci Envy
    http://lesli-australijka.blogspot.com/search/label/perfumy

    ale te co ty piszesz hmmm daj namiary na nie na necie

    OdpowiedzUsuń
  21. Tych nie znam :) jeszcze mi się podobają DKNY Fresh blossom.

    OdpowiedzUsuń
  22. Cześć!

    Ależ pyszności tu u Ciebie - może skorzystam z Twych pomysłów i zrobię te czekoladki z malinami, lub kokosowe, bo od tego patrzenia przyszła mi ochota:-)

    Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam

    zuzana

    OdpowiedzUsuń
  23. u nas jest tak ze tatus pracuje codzien praktycznie od 6 do 18 i caly dzien jestesmy sami lub z mama moja ;) i nunuś tez caly dzien rozpieszczany tylko na rekach itp ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Szczerze mówiąc koktajl o smaku bananów też wydawał mi się średnio smaczny, ale zamówił go mój chłopak w połączeniu z czekoladą i po pierwszym łyku byłam wniebowzięta :D Od razu się zamieniliśmy smakami, jest cudowny że się zgodził ;D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde słowo :) I przepraszam anonimowych czytelników za brak możliwości komentowania, jednak zalewająca mnie fala spamu zmusiła mnie do wyłączenia tej opcji. Będzie mi miło poznać Was - zarejestrowanych ;)