Przyszedł nowy rok szkolny, ale ja jeszcze mogę ze spokojem oddychać i odpoczywać. W najbliższym czasie pewnie będę musiała skoczyć po kilka wpisów z indeksami mojej grupy, bo noszę indeksy większości osób, jak to na miłą starościnę grupy przystało. Powoli zbliża się także jesień, lato daje trochę wytchnienia i spacery stały się bardzo przyjemne. Ostatnio postanowiłam na poprawę humoru kupić sobie pudełeczko malin, bo to pewnie jedne z ostatnich - już nie są takie duże i słodkie, ale dalej wspaniale smakują. Wróciłam do domu i przypomniał mi się jeden przepis, który mnie zachwycił, ale nie zdarzyła się jeszcze okazja do jego wypróbowania. Przekopałam wpisy o pralinkach na tym blogu i postanowiłam zrobić czekoladki z nadzieniem malinowym!
Zrobienie czekoladek po raz pierwszy wpadło mi do głowy w kwietniu, kiedy już się oswoiłam z moją kuchnią i zaczęłam planować wypieki na Wielkanoc. Zrobiłam wtedy pralinki z marcepanem (też kiedyś o nich napiszę) i postanowiłam wypróbować formę silikonową do czekoladek w kształcie jajek, zajączków i kaczuszek. Ostatnio przy szale zakupów serduszkowych kupiłam też formę silikonową do czekoladek w kształcie serc :)
Oczywiście przy okazji się zdenerwowałam, bo zamówiłam włoską formę silikonową, a potem znalazłam tańszy odpowiednik, ale trudno. Foremki do lodu np. z Ikei też się świetnie do robienia czekoladek nadają.
Składniki na 15 czekoladek:
-pół szklanki malin
-pół łyżki cukru
-100g białej czekolady
-25 ml śmietanki kremówki
-150g gorzkiej czekolady do oblania
-dodatkowo szklana miska (najlepiej dwie), pędzel, sitko i foremka silikonowa
Maliny z cukrem wrzucić do garnuszka i zagotować. Po 2 minutach zdjąć z ognia i przetrzeć przez sito, żeby pozbyć się pestek. Wymaga to cierpliwości i trochę siły :) Postawić przecier bez pestek na ogniu i gotować aż otrzymamy łyżkę, półtorej musu malinowego. Opcjonalnie można dodać łyżeczkę wódki. I ostudzić.
Do miski wrzucić połamaną białą czekoladę i rozpuścić w kąpieli wodnej. Po chwili dolać kremówkę i dodać mus malinowy, wszystko razem zmieszać. Odstawić do przestudzenia, nasze nadzienie powinno zgęstnieć.
Teraz przygotowanie formy do czekoladek :)
W kąpieli wodnej roztapiamy pół tabliczki czekolady. Zostawiamy do przestudzenia, żeby trochę zgęstniała. Bierzemy pędzel i bawimy się w czekoladowych artystów - malujemy nasze formy czekoladą od środka. Pół czekolady powinno starczyć na dość grubą warstwę wymalowania 15-20 (zależnie od głębokości) miejsc w foremce. Chowamy do lodówki i czekamy aż czekolada stwardnieje.
Potem powtarzamy tę czynność - podwójna warstwa czekolady robi mocniejsze czekoladki i nie będą pękać przy wyjmowaniu.
Po drugim schłodzeniu wypełniamy formę masą malinową, zostawiając trochę miejsca na wypełnienie czekoladą od góry. Przed zalaniem spodu czekoladą nie trzeba chłodzić formy, ale potem wstawiamy do lodówki i najlepiej w niej przechowywać czekoladki :)
Białą czekoladę można kupić gorszej jakości, bo dużo smaku nie zmieni. Ale warto kupić dobrą gorzką czekoladę (praktycznie zawsze używam Wedla), bo dobrze się rozpuści, nie trzeba jej temperować i czekoladki będą ładne. Smacznego i dobrego nowego roku szkolnego!
***
Zawsze jak myślę o 1 wrześniu i o rozpoczęciu roku przypominają mi się te najważniejsze trzy rozpoczęcia pierwszych klas. I wielka tuba ze słodyczami jaką miałam idąc do podstawówki. Pewnie część słodkości dla moich dzieci w przyszłości zrobię sama.
L. kupuje dzisiaj samochód, za chwilę będziemy jechać go odebrać :) Trochę się naszukaliśmy i w końcu stanęło na ofercie z Gliwic, co prawda nie spełniła wszystkich naszych zachcianek, ale żadna z pozostałych również taka nie była, a w tym przypadku nie musieliśmy jeździć przez pół Polski po samochód. Stare auto sprzedane wczoraj wieczorem, więc wyszło to idealnie w czasie.
Dziadek wrócił od rodziny z Niemiec i przywiózł 2,5 kg żelków Haribo. Dostaliśmy z L. sporą część i trzeba chować opakowanie, bo zaraz wszystkie znikną.
Po wczorajszej zumbie naładowałam się znów energią :) W przyszłym tygodniu zmienia się "rozkład jazdy", a ja idę w poniedziałek zobaczyć jak to będzie na capoeirze.
No pięknie! To już się dzisiaj niczym nie najem, bo na czekoladki mam ochotę :-)
OdpowiedzUsuńNastępna poranna notka będzie ze śniadaniem, a słodycze będę wrzucać po obiedzie :pp
OdpowiedzUsuńAle smakowały nawet mojemu tacie, który za owocowymi nadzieniami nie przepada.
Na pewne pyszne ! Świetne połączenie czekolada i maliny, przepadami za czekoladą :) Narobiłaś mi smaku i chyba muszę się wybrać na działkę po malinki i wypróbować ten przepis :)
OdpowiedzUsuńA co do oryginalnych projektów to buty staram się wybierać dosyć proste, bo pasują mi do wielu stylizacji :) Mam kilka par wymyślnych, ale to zazwyczaj do sukienek wieczorowych :)
Kolejna, której zazdroszczę działki z malinami! Zapraszam do próbowania przepisów, o to też chodzi z moim blogiem :) Staram się pokazać co można zrobić ciekawego w kuchni, niedużym kosztem i prostą robotą! Bo gotowanie jest fajne.
OdpowiedzUsuńNa pewno wypróbuję i to nie jeden. Też bardzo lubię gotować,a zwłaszcza piec ciasta :) Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńczekoladki wyglądają mniamuśnie ;)
OdpowiedzUsuńFajnie, że zmieniliście autko bo rozumiem, że na lepsze i że 1 września przynosi pozytywne wspomnienia ;)
I tak też smakują :) domowe robienie czekoladek to fajna zabawa.
OdpowiedzUsuńTrzy letnie grande punto, niewielki przebieg, ładne w środku, na naszą dwójkę jest dość spore, ale nie będzie problemu, żeby wybrać się na wakacje w 4 osoby. Myślę, że dla dwójki studentów przesiadka z seicento na ten samochód to całkiem niezły skok, no i L. sam zapracował przez ostatnie 3 miesiące ;)
Nooo to jak najbardziej się należy takie ciut "luksusu" :)
OdpowiedzUsuńJa na razie z wypiekami trochę przystopowałam :) Lenia mam :)
Kochana, to mi osłodziłaś ten ciężki dzień! Ja - o dziwo - wróciłam do szkoły, jako Pani Nauczycielka! Sama nie wierzę... Foremki do lodu, powiadasz, Twoje czekoladki wyszły super! Zainspirowałaś mnie!
OdpowiedzUsuńBombelka, odpoczywaj sobie :) Jak to się mówi, wyśpij się teraz, bo potem to przez kilkanaście lat nie będziesz miała okazji.
OdpowiedzUsuńL. wniebowzięty jest, poszedł zarejestrować samochód na siebie.
Aurora, cieszę się bardzo :) Też się dzielę internetowo czekoladkami! Pamiętam jak pisałaś o nowej pracy, życzę powodzenia. Zdradzisz jaki przedmiot ;>?
Foremki do lodu jak najbardziej, ale lepiej takie "większe", bo z małymi to będziesz miała sporo zabawy. Warto spróbować zrobić.
mmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmm jezor mi zwisa a slina kapie na klawiature tyle pysznosci:)
OdpowiedzUsuńCo do zumby to mam sasiadow ktorzy to prowadza na dodatek u siebie na ogrodzie prowadza taie nauki muzyka Afrykansja tance wygibance czasem sie smieje bo jak to widze to maz mi mowi ze bym sobie biodra polamala tak wyginajac sie tanczas heheheh ale ciekawe to :)
To tylko brać się do roboty trzeba, skoro czekoladki tak działają ;) Akurat na urodziny męża!
OdpowiedzUsuńU nas na zajęciach dominuje muzyka brazylijska, kolumbijska + znane hity od Shakiry czy Pitbulla :) Kroki proste, zabawa świetna! Wszystkim polecam.
No faceci już tak mają:)
OdpowiedzUsuńDuże zabawki dla dużych chłopców :) Ale mi też się samochód podoba, ciemny granat i fajna tapicerka. Mama wracając z pracy podeszła zobaczyć i też stwierdziła, że śliczny (kobiety oceniają samochód w kategoriach estetycznych :pp).
OdpowiedzUsuńA teraz będziemy pomagać w szukaniu samochodu dla moich rodziców, co jest nieco trudniejsze, bo tato jest dość wybredny i niezdecydowany w tej kwestii.
Wczoraj zrobiłam czekoladki ! Przepis świetny, wyszły super :) :* Mój chłopak był zachwycony :) Teraz czas wypróbować inne twoje przepisy :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo :) Mój też jest nimi zachwycony. Szczególnie połączeniem malin z białą czekoladą. Ja zrobiłam taką ilość masy, że czekoladek wyszło ze 40, a mi jeszcze jej zostało.
OdpowiedzUsuńale też na pewno się uda :) Hm no to fakt my trochę innymi kategoriami oceniamy takie zabawki ;)
OdpowiedzUsuńJak jeździłam na kursie na prawko grande i zdałam ten cholerny egzamin to powiedziałam sobie, że już nigdy więcej nie usiądę za kółkiem tego samochodu. A tu teraz muszę zmienić zdanie :pp
OdpowiedzUsuńOjej, jakie słodkości <3 mniam !
OdpowiedzUsuńZawsze jak zaglądam na Twojego bloga w celu poczytania nowych wpisów to łapie mnie mały, nieznośny głód! Pyszności, które tu prezentujesz wyglądają naprawdę zachęcająco! To już kolejny przepis, który chciałabym wypróbować. Mam nadzieję, że w końcu jak uporam się z tym egzaminem to się za to wezmę!
OdpowiedzUsuńP.S. Uwielbiam maliny!
Pozdrawiam!
Ja też uwielbiam maliny, dlatego postanowiłam spróbować zrobić takie czekoladki.
OdpowiedzUsuńJuż słyszałam różne sugestie, żeby przepisy wrzucać w porze kiedy każdy może coś zjeść, bo potem ludzie mają ochotę zjeść obiad na późną kolację albo czekoladki na śniadanie ;)