Myślałam o TYM już od pewnego czasu. Rozmawiałam z moim L., ze znajomymi, niektórzy mogli podzielić się wrażeniami i doświadczeniami. Zastanawiałam się kiedy będzie właściwy moment. Poczytałam trochę, chociaż wiedzę w TYM temacie już miałam to dowiedziałam się kilku szczegółów. I zaczęłam się powoli decydować. Tak, to TEN moment. Decyzja podjęta, ale i tak zaczęły się wątpliwości. Z czasem trochę opadły, a ja zaczęłam się przygotowywać. Po zakupieniu odpowiednich...rzeczy, w zasadzie nie mogłam się już wycofać.
A jak się nie uda? A jak nie będzie tak jak bym chciała? Czy powinnam właśnie teraz? A może lepiej trochę poczekać? Pytania dalej kłębiły mi się w głowie. Ale przypomniała mi się scena z 'Pocahontas' (ach, jak te bajki wpłynęły na mnie), gdzie młoda Indianka siedzi przed Babcią Wierzbą i zadaje jej mnóstwo pytań "a jak...?". I Babcia Wierzba odpowiada "A jak drzewo nagle zapłonie? A jak tobie odpadnie nos?". Nie możemy cały czas siedzieć i się zastanawiać "a jak...?", bo inaczej pół życia nam ucieknie.
Zdecydowałam się. Tak, to jest TA chwila. I zrobiłam TO.
Upiekłam mój pierwszy chleb na zakwasie!
O pieczeniu chleba myślałam już od dłuższego czasu, po tym jak kolega na spotkanie filmowe przyniósł bochenek świeżo upieczonego do swojej mamy. W połączeniu z masłem czosnkowym albo smalcem - czysta rozkosz! Zaczęłam przeszukiwać różne strony i trafiłam na kilka bardzo przydatnych - wszystko ładnie napisane od podstaw oraz fajne przepisy. W linkach jest jeszcze namiar na blog Tatter, który też może być przydatny. I chociaż dużo potraw robię po raz pierwszy to zrobienie chleba było dla mnie takim małym wyzwaniem. Zastanawiam się dlaczego, może wynika to z tego, że ludzie gotują i pieką - ciężko nie zjeść obiadu, czasem nachodzi nas ochota na odrobinę słodyczy. Ale kto w dzisiejszych czasach ma czas na pieczenie chleba na zakwasie? Dla mnie jest w tym odrobina czaru i tajemnicy.
Zaczęłam od przeczytania artykułu o typach mąki, czyli dlaczego mąki tak się dziwnie nazywają i co mają wspólnego z Wrocławiem albo Poznaniem. Każdy zainteresowany może zajrzeć sobie na wikipedię i dowiedzieć się tego, czego ja miesiąc temu. Do mojego pierwszego chleba użyłam mąki żytniej typ 720 i pszennej 550, chociaż do "jasnych" chlebów najlepsze mąki to 650-900. Niestety, w naszych sklepach trzeba się naszukać, żeby zdobyć odpowiedni typ mąki.
Teoretycznie powinnam zacząć od pieczenia chleba na drożdżach, ale ciasto drożdżowe mam dość dobrze opanowane, dlatego postanowiłam zrobić zakwas.
Przepis na zakwas wcale nie jest trudny :) podstawą każdego jest mąka żytnia, zakwas pszenny robi się na zakwasie żytnim!
I. Bierzemy duży słoik albo miskę. Mieszamy pół szklanki mąki żytniej i 1/3 szklanki letniej, przegotowanej wody, zawijamy folią spożywczą. Odstawiamy do "działania" na 24h. Co pół doby mieszałam zakwas.
II. Następnego dnia powtarzamy operację - pół szklanki mąki żytniej i 1/3 szklanki wody. Znów odstawiamy na dobę.
III. Od trzeciego karmienia możemy zacząć dzielić je na dwa razy dziennie, ja tak zrobiłam, bo miałam czas. Ale jeśli nie mamy to można po prostu karmić co 24h. Jeśli karmimy na 2 razy, to używamy połowę składników na każde karmienie.
IV. Po 5-6 karmieniach nasz zakwas powinien być dobry do użycia. Może trochę nieprzyjemnie pachnieć, w końcu chodzi o wyhodowanie dzikich drożdży i zepsucie mąki. Mój miał zapach taniego szampana/jabola :p
Zakwas możemy przechowywać w lodówce, ale nie dłużej niż 10 dni. Jest to dobry początek na zaczyn na kolejny chleb. Przepisów na chleb jest wiele, testując nowe będę je zamieszczać i opisywać. Wczoraj wieczorem upiekłam chleb mieszany na zakwasie żytnim, z przewagą mąki żytniej.
Kilka rad i spostrzeżeń:
1. Dopóki na zakwasie nie wyrośnie pleśń albo nie zacznie bardzo śmierdzieć to znaczy, że jest z nim dobrze. Może rosnąć, ale nie musi. Na powierzchni można dostrzec bąbelki i oddzielenie się górnej warstwy od reszty, to dobrze i znaczy, że wszystko działa.
2. Nie nastawiajcie się, że pierwszy chleb będzie przepiękny. Mój wyszedł całkiem ładny, ale przede wszystkim był smaczny (i o to chodzi).
3. Ciasto na mące żytniej jest okropnie klejące. Jeżeli konsystencja jest w miarę "ciastowata" nie dosypujemy mąki. To woda powoduje, że ciasto jest miękkie i puszyste. Chleb żytni jest bardziej zbity i ma mniej przerw w cieście.
4. Wodę dolewamy ostrożnie, bo mąki mają różne zdolności do chłonięcia jej. Dlatego najlepiej dolać trochę, wyrobić ciasto, potem znów trochę itd. Staramy się jednak wlać jak najwięcej wody.
5. Mój chleb wyrastał i był pieczony bez miski/kosza do chleba. Nie miałam okazji do zakupu. Można piec w keksówce, ale wtedy wyjdzie bardziej kanciaty. Ja wymyśliłam coś takiego, że uformowałam bochenek na papierze do pieczenia, położyłam go na prostokątnej blasze (30x25 cm) wzdłuż dłuższego boku, a z drugiej strony postawiłam moją keksówkę, dzięki temu chleb z obu stron został zabezpieczony przed "rozlaniem" się na boki i rósł w górę.
6. Pieczemy z grzaniem dolnym i górnym, jeśli mamy taką możliwość. Jestem dość ostrożna z grzaniem od góry, bo parę rzeczy mi się przypaliło, ale metodą prób i błędów poznałam mój piekarnik dzięki temu. Grzanie górne włączyłam 15 minut przed końcem i chleb jest lekko złocisty. Przy kolejnych próbach będę włączać grzanie górne wcześniej albo zmienię poziom, na którym chleb się piekł. Słyszałam też, że jeśli chleb jest już ładnie upieczony z góry to wystarczy przykryć bochenek folia aluminiową.
7. Chleb w czasie wyrastania można pomalować oliwą, wtedy będzie miał ładny, nie popękany wierzch. Tuż przed włożeniem warto go posmarować albo spryskać wodą, podobnie zrobić z piekarnikiem - tuż przed włożeniem spryskać wodą.
I na zachętę, mój pierwszy chleb
***
Weekend mija ciekawie :) Rano zrobiliśmy sobie prawie trzy godzinną wycieczkę rowerową z L. i moimi rodzicami po okolicznych lasach i miasteczkach. Po rodzinnym obiedzie u rodziców pojechaliśmy do jednego z naszych CH, bo na parkingu i w okolicy odbywał się Moto Show. Największe widowisko zrobił wielki Monster Track, rozjeżdżając starego "dużego Fiata" i Forda Ka. Do tego mnóstwo motocykli, tor crossowy, samochody terenowe. I upał, pełno ludzi i masa spalin. Pooglądaliśmy trochę, zrobiliśmy małe zakupy i wróciliśmy do domu.
Jutro dalej rodzinny dzień, jedziemy odwiedzić dziadków, bo jadą we wtorek na wycieczkę do Turcji.
W przyszłą sobotę jedziemy z mamą opiekować się Małą K., bo jest ślub&wesele i wujkowie nie chcą brać małej na całą imprezę ze sobą. Wezmę duży brystol, kupię miłe dla dzieci farby i będziemy malować łapkami!
Nowym samochodem się bardzo fajnie jeździ, a ja się cieszę, że L. jest taki szczęśliwy.
Gratuluję Ci serdecznie :) ja jeszcze nie próbowałam, ale to dlatego, że my taki chlebek dostajemy... ;) ale myślę, że upieczenie swojego chleba to nie lada powód do dumy :)
OdpowiedzUsuńMiłego wieczoru!
Hahahaha jesteś boska! :D
OdpowiedzUsuńWiesz o tym, ze ten pierwszy raz może okazać się brzemienny?! - teraz już będziesz to robiła więcej i więcej! :D
Mała Mi, dziękuję. Gdybym taki dostawała to również bym pewnie nie brała się za pieczenie. Ale trafić na dobry chleb w sklepie osiedlowym to prawie cud, a tak to zawsze mogę sobie sama upiec chleb w domu :) Ja jestem dumna, a L. i rodzice zachwyceni, bo chleb bardzo posmakował.
OdpowiedzUsuńAurora, taki o to będzie owoc tego pomysłu. W lodówce stoi zakwas, już upiekłam 3 bochenki, jutro będzie potrzebny kolejny. Ach, gotowanie i pieczenie jest uzależniające!
Gratuluję ! Warto było zaryzykować ! :) Tez mam bardzo często takie wątpliwości.. może na niektóre rzeczy zbyt długo czekałam? Może wcześniej powinnam zacząć już działać? Niestety na niektóre rzeczy bywa już za późno...
OdpowiedzUsuńDobrej zabawy z dzieciakami ! :)
Chlebek wygląda przepysznie :) Mmm
OdpowiedzUsuńa z tym pierwszym razem to niezła historyjka swoją drogą ;)
A więc udanej reszty weekendu życzę ;)
no argue, dziękuję :) Pewnie, że było warto. Staram się podejmować takie decyzje, żeby nigdy nie żałować. Czasem warto podjąć pewne ryzyko.
OdpowiedzUsuńBombelka, i jest pyszny :) Taka miała być, jak to L. powiedział "ale Ty grasz ludziom na emocjach" ;)
Dzięki i wzajemnie, dzisiaj testuję kolejny przepis na chleb.
Taki domowy chlebek jest pyszny to nie to samo co kupny mmm smacznie wyglada u nas tez tylko pieczemy chlebki buleczki w domku o kupnym nawet nie mysle :)
OdpowiedzUsuńBuziolek kochana
Jest strasznie dobry :) i przede wszystkim wiem, co w nim jest, bo sama to dodaję albo hoduję. Bułeczki też piekę, ale zazwyczaj takie malutkie, drożdżowe - idealne na przekąskę.
OdpowiedzUsuńAurora napisała Ci bardzo słusznie ;p brzemienne to dzieło będzie w skutki... ;)
OdpowiedzUsuńP.S. Kasiu ;) ja z wygodą mam ostatnio problemy... zwłaszcza w momencie zakupu spodni, które prawie wszystkie szyte są jak getry ;/ a nie jestem gruba, ani nawet przy kości... gdybym chciała getry, to bym kupiła ;) no nie?
Żebym tylko za dużo nie przytyła ;) Właśnie robię chleb, o bardzo wdzięcznej nazwie, chleb polski.
OdpowiedzUsuńJeszcze mam kilka do przetestowania.
Jestem pod wrażeniem Twojego pomysłu! Też czasem rozmyślam nad zrobieniem własnego chleba, ale to raczej bardzo daleka przyszłość, a jak już się zdecyduje to z pewnością wrócę do tego wpisu. Muszę przyznać, że Twój wypiek wygląda bardzo zachęcająco i jak zwykle robię się głodna! Nie mogę patrzeć na jedzenie przed snem!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że cały weekend Wam się udał i spędziliście go miło! Z niecierpliwością czekam na kolejny wpis, pewnie zaglądnę tu w wolnej chwili, by oderwać się od trudów nauki! Jak się już uporam z egzaminem, będę się tu pojawiała częściej!
Pozdrawiam!
Mam nadzieję, że szybko naprawicie piekarnik i po trudach nauki będziesz mogła upiec sobie pyszny chleb na kolację ;)
OdpowiedzUsuńWeekend jak najbardziej udany. Trzymam kciuki za chęć do nauki i powodzenie na egzaminach!
Ooo widzę, że nie tylko mój tato jest zafascynowany pieczeniem chleba :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam za cierpliwość do dzieci i cieszę się, że wakacje super Ci mijają :)
Pozdrawiam
Teraz się moda na to robi, ale moda zdrowa i smaczna :pp
OdpowiedzUsuńObce dzieci to tak na kilka godzin max. :pp ale Małą mogę się zajmować tygodniami. Jest strasznym łobuzem, ale jest też niesamowicie słodka i kochana ;)
Podziwiam Cię że masz taki zapał do tego wszystkiego;) Też bym chciała się odważyć na jakieś wypieki, ale chyba by mi nie wyszło;);p Chlebek Twojej roboty wygląda smacznie;)
OdpowiedzUsuńOj ja od długiego czasu o tym myślę, ale póki co brak mi odwagi :) Jedynie bułeczki wypiekam :)
OdpowiedzUsuńKobieta., bo to świetna zabawa jest :) Czasem też nie mam ochoty i wolałabym mieć podany obiad albo upieczone ciasto, ale lubię się bawić w kuchni. Też kiedyś myślałam, że na pewno mi nie wyjdzie, a tu się okazało, że jednak mam jakieś zdolności.
OdpowiedzUsuńKalina, to trzeba znaleźć wolną chwilę i się odważyć :) Domowe pieczywo to wspaniała sprawa, chciałabym zawsze mieć na to ochotę i czas.
Kasiu :) Bardzo Mądry Męzczyzna też chodzi na "sale" ;p tak jak się pisze... ;p o sukienkach się nasłuchałam od koleżanek... dramat podobno...
OdpowiedzUsuń