Ostatni dzień września, zaczyna się październik i nowy rok! Poniedziałek mam wolny, bo nasz dziekan zrobił godziny dziekańskie do 12.00 i obejmują wszystkie moje zajęcia, a to, moi drodzy, się nie zdarza. Ostatnie "dziekanki" były w czasie powodzi, czyli w okolicy mojej matury, bo woda zalała piwnice i było zagrożenie zalania parteru wydziału, a tak to studenci siedzą i się grzecznie uczą, bo dziekan wolnego nam nie robi. Dostałam dodatkowy dzień na wyspanie się, bo wczoraj, dzisiaj i jutro - pobudki dość wczesne. W czwartek z samego rana zerwałam się, bo musiałam odwieźć holter do Zabrza, tak więc wyszłam wcześniej niż L. i zabrałam mu samochód. Przy okazji umówiłam się na najbliższy czwartek na UKG, EKG i inne śmieszne badania. Dzisiaj z samego rana wsiadłam w samochód i pojechałam do starego mieszkania L., po kilka koszul, żeby jutro ładnie wyglądał (część rzeczy wciąż jeszcze jest w jego starym mieszkaniu, ale ma być wynajmowane, więc w najbliższym czasie trzeba będzie je upchnąć u nas). Po drodze zrobiłam zakupy i dorwałam jeszcze maliny :D Tort prawie gotowy, sałatka zrobiona, pomidory do bruschietty przygotowane, chleb za niedługo do pieca. Muszę jeszcze posprzątać podłogi i zrobić szarlotkę na jutro, ale ciacho zajmie chwilkę :) Ostatnio bardzo słodziłam moje wpisy, więc dla odmiany coś nieco słonego, smacznego i idealnego na jesień - spaghetti z grzybami i kurczakiem :) Nie jestem dużą fanką makaronów, lubię jedynie spaghetti, ale staram się robić różne sosy dla urozmaicenia.
Składniki na dwie porcje:
-pojedyncza pierś z kurczaka, ale dość spora
-20 dag dobrych grzybków (ja użyłam maślaków i podgrzybków)
-kilka dużych pieczarek
-mała cebula
-śmietana 12%
-sól, pieprz
-makaron
Grzyby (nie liczę pieczarek) dokładnie myjemy i kroimy. Wrzucamy do miski, zalewamy wodą i moczymy przez pół godziny. Odsączamy i wrzucamy na patelnię. Kroimy drobno cebulę i pieczarki, dorzucamy na patelnię. Smażymy 10-15 minut na wolnym ogniu, możemy dolać trochę białego albo różowego wina. Pod koniec solimy i pieprzymy. Mięso myjemy i kroimy na drobną kostkę i smażymy. Dorzucamy do grzybów. Tuż przed podaniem dodajemy kilka łyżek śmietany, mieszamy i ewentualnie jeszcze trochę doprawiamy.
***
Wracając ze szpitala podskoczyłam do M1 na obrzeżach Zabrza, bo mają tam wielki H&M i są większe szanse na dostanie tam tego, czego się chce niż w centrum Gliwic. Beretek oczywiście nie było, tylko same grube, a ja grubszą już mam i na jesień jest mi w niej za ciepło. Za to kupiłam dwie spinki do włosów - niebieska kokarda na zatrzask do zebrania włosów z tyłu głowy (no argue - mówiłam, że ją i tak chyba sobie kupię, ale nie mieli brązowych) i jeszcze jasnobrązowy motylek. Przynajmniej było po drodze :) Niestety z tego całego zamieszania nie udało mi się wybrać na spotkanie młodych chrześcijan z Gliwic i przegapiłam koncert kolegi.
Jestem ciastowym potworem, bo ich tyle robię. Ciasteczkowym, bo zjadam dużo ciasteczek. Moją dużą słabością są także chrupki orzechowe, ale ostatnio jestem tabletkowym potworem, niestety. Tabletki na poprawę kondycji włosów zaczęłam brać, muszę także wpakować w siebie trochę witamin, bo zaczyna mnie boleć gardło. A jak do tego dodam ból albo zawroty głowy...Zły zdrowotnie miesiąc się przytrafił, ale mam nadzieję, że jesień nie przyniesie mi żadnego choróbska ;)
I wszystkim panom życzę najlepszego z okazji Dnia Chłopaka ;)
Ja jestem wielką fanką makaronów i włoskiego jedzie w ogóle :) na wczorajszych zakupach również chciałam upolować coś ciekawego do włosów, ale moje polowanie zakończyło się porażką - może następnym razem :) - miłego weekendu!
OdpowiedzUsuńZ każdej kuchni świata mam coś co lubię, z włoskiej jest tego sporo, ale z makaronów podchodzi mi tylko spaghetti ;)
OdpowiedzUsuńUdanego polowania życzę! Tak naprawdę rzadko używam ozdób do włosów, ale nigdy nie wiadomo kiedy mogą się przydać!
Uwielbiam makarony! Jestem wielką fanką kuchni włoskiej. Bardzo podoba mi się Twój pomysł na makaron, ale niestety jeden ze składników nie bardzo mnie przekonuje - grzyby, których nie lubię, a szkoda, bo makaron wygląda bardzo smacznie. Myślisz, że zamiast maślaków i podgrzybków można by użyć pieczarek (jedyne grzyby, które toleruję)? Czy wówczas danie nie straciłoby swojego smaku?
OdpowiedzUsuńP.S. Co prawdą pisałam to już u siebie na blogu, ale dziękuję Ci za życzenia i pamięć! To bardzo miłe z Twojej strony!
Pozdrawiam!
Bez problemu da się zastąpić całość grzybów tylko pieczarkami, bo kiedyś próbowałam już taki sos robić i jest delikatnie grzybowy :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam spaghetti :)
OdpowiedzUsuńI wykorzystam na pewno Twój przepis, bo wygląda smakowicie.
Kocham również piec ciasta, ale nie delektuje sie nimi tylko piekę dla rodziny, bo nie lubię jakoś:)
Pozdrowionka
Makarony to jedno z moich ulubionych dań:) Pesto, spaghetti w różnych odmianach po prostu uwielbiam! Co najmniej raz w tygodniu na stole muszę mieć coś z kuchni włoskiej:)
OdpowiedzUsuńHej ciasteczkowa potworzyco, zazdroszczę Ci tego wielkiego H&M ;-) Czyli jak się spotkamy, każda upiecze ciasteczka do kawy?? :))
OdpowiedzUsuńJa za spaghetti jakoś nie przepadam, ogólnie makarony mi nie podchodzą z jedynie na słodko z serem lub owocami;)
OdpowiedzUsuńJa kocham makarony uuuuu jadla bym kilogramami ale niestety oszczedzam swoja wage hehe ale i tak u nas makaron zadzi :) A takie cos tez robie dosc czeestp czasem z ryzem czasem z akaronem lub ziemniaczkami :) Kuchareczka z CIebie kochana ja to CI slonce do piet nie dorownam z gotowaniem mmmm pychotnie zawsze u ciebie :) BUZIOL slonce
OdpowiedzUsuńK., też piekę głównie dla najbliższych, ale sama również chętnie troszkę zjem ;)
OdpowiedzUsuńkocia_dama, też czasem sięgam do kuchni włoskiej, ale bardziej po przekąski niż główne dania. Makarony to jedynie spaghetti, ale urozmaicam sosami :)
Aurora, możemy obie coś upiec :) Wpadasz na jeden dzień czy zamierzasz nocować?
OdpowiedzUsuńKobieta., tak jak mojemu kuzynowi. On nie je makaronów, bo ma złe wspomnienia z przedszkola. Wiadomo, co kto lubi.
Lesli, L. nie przepada za ryżem, ale ja bardzo lubię, a brązowy ryż jest zdecydowanie zdrowszy niż makarony, więc staram się urozmaicić i zrobić ryż z sosem :)
OdpowiedzUsuńOj, przesadzasz! Gotuję i chwalę się moim obiadem, a to wcale nieskomplikowane rzeczy są przecież ;)
No proszę, świetna wiadomość :) My nie mieliśmy 32 SIERPNIA jako dodatkowego dnia wolnego od nauki ;) Szczerze mówiąc nie lubię potraw z grzybami. Grzyby zjem jedynie przysmażane ze śmietaną, w innej formie nie są dla mnie zjadliwe, za makaronem również nie przepadam, tak więc ta potrawa niestety nie jest dla mnie ;) Zakupu spinki gratuluję, zrobiłaś to !! :) Niebieskie też są śliczne, widziałam :*
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci H&M-u :( Ja najbliższy mam w Warszawie - 2 godziny drogi ;<
Ja się zraziłam jak mama na siłę mi wciskała łazanki jak mała byłam i od tego czasu jakoś za makaronami z sosami nie przepadam;) może kiedyś się przekonam;D
OdpowiedzUsuńno argue., grzyby, ryby i szpinak to dość kontrowersyjne potrawy. Widzę, że makaron również ;)
OdpowiedzUsuńNo i ten motyl też mnie bardzo cieszy, bo jest uroczy! Na Śląsku jest mnóstwo sklepów, a do tego miasta są tak blisko, że np. Orsay'ów, do których mogę skoczyć na zakupy jest 5.
Kobieta., nic na siłę. Niestety dorośli katują dzieci jedzeniem.
Zazdroszczę -.-
OdpowiedzUsuńNo to widzisz, trzeba wybrać się na uczelnię do większego miasta :)
OdpowiedzUsuńA ja jestem potworem herbacianym :-)
OdpowiedzUsuńSpecjalnie wybredna nie jestem i na co dzień zadowalam się czarną Sagą w półlitrowym kubku, choć do moich zdecydowanych faworytów należy czarna herbata Lipton z cytryną, tyle że ta i na mój półlitrowy kubek jest jak dla mnie za mocna.
Wśród owocowych herbat (te piję w kubku normalnych rozmiarów) ulubionej nie mam - próbuję wszystkich po kolei od Sagi począwszy.
W pracy piję rozpuszczalne "herbaty" Ekland (Ekoland) - bo są szybkie w przyrządzaniu i bez cukru wystarczająco słodkie i sypię tylko dwie łyżeczki. Z tych uwielbiam wiśnię z brandy (tą zapijam się obecnie), cytrynową, jabłko z miętą, a na spróbowanie czekają gruszka z melisą i aronia z pomarańczą.
Nie przepadam natomiast za herbatą earl grey i bardzo powoli przekonuję się do zielonej
Herbatę pijam dość rzadko, ale ostatnio L. mi robi przy okazji. Lipton/Tetley z cytryną. Malinowa bez niczego albo od sagi zielona z maliną bądź dzika róża z cytryną i miętą ;)
OdpowiedzUsuńSypkie pijałam jak byłam mała ;)
Makaron - mniam;), ja robię bardzo podobny, dodaję jeszcze sporo natki pietruszki i czosnku :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dużo zdrowia życzę :)
Czosnku używam w wielu potrawach, ale do grzybów mi nie pasuje ;) a pietruszka, faktycznie by się przydała, ale nigdy nie pamiętam o jej zakupie.
OdpowiedzUsuńSypkie herbaty? Nie pamiętam, kiedy piłam ostatnio. Chociaż... Może kilka miesięcy temu u koleżanki, która również jest maniaczką herbat,a zwłaszcza tych zdrowych, tyle że tych z wyższej półki i kupuje je w tylko herbaciarniach, a tam raczej wszystko sypkie jest.
OdpowiedzUsuńZ moich znajomych nawet najwięksi maniacy herbaty rzadko odwiedzają takie sklepy. Prędzej inwestują w dobrą kawę ;)
OdpowiedzUsuńZapomniałam dodać, że robię tę potrawę z pieczarkami ;) i w tej postaci czosnek jak najbardziej. Jednak do całej reszty grzybów absolutnie nie! :)
OdpowiedzUsuńPieczarki to pieczarki ;) a ja doceniam późne lato i jesień za grzyby po raz pierwszy życiu, wcześniej nie przepadałam, ale ostatnio uwielbiam je dodawać!
OdpowiedzUsuńJa długo nie lubiłam grzybów, a od kilku lat - ubóstwiam :). W domu mam mnóstwo słojów z już ususzonymi - zbiory oczywiście własne :)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia :)
To kawosze, a nie herbaciarze są :-)
OdpowiedzUsuń