Zaczynamy od pierwszego zestawu złożonego z produktów, których w naszej diecie (i przez słowo dieta nie mam na myśli Dukana czy 1000kcal, ale sposób odżywiania) nie powinno zabraknąć.
OWOCE
Dużo się słyszy, że powinno się jeść owoce i to 5 razy dziennie. Niestety, owoce też mają w sobie prosty cukier, który nie służy dobrze naszemu organizmowi w zbyt dużej ilości. Dlatego owoce najlepiej zjeść w pierwszej połowie dnia, w nie dużej ilości, bo cukier w nich zawarty ma szansę się rozłożyć. Co więcej, są owoce, które nie sprzyjają odchudzaniu. Odwołam się do tzw. indeksu glikemicznego, jest to klasyfikacja produktów żywnościowych na podstawie ich wpływu na poziom glukozy we krwi w 2-3 godziny po ich spożyciu. Dotyczy tylko węglowodanów i im wyższy indeks, tym produkt mniej wskazany do spożycia, bo cukier szybko skacze, ale równie szybko opada, więc człowiek robi się szybciej głodny (a bycie głodnym w czasie diety to zbrodnia). Dodam, że IG nie ma nic wspólnego z kaloriami.
Owoce, które powinniśmy jeść - porzeczki, czereśnie, wiśnie, jagody, truskawki, maliny, śliwki, nektaryny i brzoskwinie, gruszki, jabłka i wszelkie cytrusy.
Owoce, które można zjeść, ale mają wyższy IG - ananas świeży, winogrona, kiwi, brzoskwinie z puszki.
Owoce o wysokim IG, jedźmy jak najrzadziej - banany, arbuz (który jest bardzo mało kaloryczny), melon i owoce z puszki.
W zdrowym odżywianiu chodzi, żeby nie popadać w skrajności, więc wszystkie wskaźniki traktujemy umownie :)
Owoce najłatwiej zjeść "o tak". Bierzemy, myjemy i smacznego. Ale czasem można poświęcić trochę czasu na połączenie smaków i stworzyć...
...przepyszną i kolorową sałatkę owocową :) Ja nawrzucałam wszystko co było - nektarynki, gruszki, melona, borówki i jeszcze kilka innych. A podać postanowiłam w misce z arbuza. Chciałam ponacinać brzeg, co widać na tym zdjęciu, ale po zrobieniu kilku ząbków mi się odechciało...
W zimie ciężko zrobić sobie sałatkę ze świeżych owoców, bo nie mamy takiego wyboru. A mrożone są raczej miękkie i nie smakują tak dobrze. Co wtedy?
Bierzemy blender, szklankę owoców, pół szklanki mleka albo kefiru i robimy sobie koktajl.
Nigdy nie słodzę koktajli, ale dla cukroholików polecam dodać łyżeczkę miodu zamiast cukru.
Czasem mi się zdarza, że nie mam ochoty na owoce. Nawet te najsmaczniejsze. W takim wypadku stosuję przepis z mojego przedszkola. Robię kisiel (bez cukru) z owocami :) a ostatnio postanowiłam przetestować bardziej czekoladowy pomysł na taki deser albo przekąskę.
Zrobiłam budyń, dodałam jogurt naturalny i nałożyłam na borówki, a górę posypałam jagodami.
Na drugie śniadanie, i nie do kawy, a do świeżego soku :)
***
Komoda L. stoi skręcona. Duża i pojemna, trzeba się przyzwyczaić do zmniejszonej przestrzeni. Kupiliśmy jeszcze dodatkowe biureczko jako miejsce dla komputera, który L. już przywiózł od siebie. Trzeba jeszcze zamontować nową półkę w łazience i haczyk na ręczniki. Jakoś powoli wszystko ułożymy, a ja dzisiaj mam dzień sprzątania nr 2.
<o, alarm na parkingu się wyłączył>
Wieczorem ZUMBA! Już nie mogę się doczekać, po dwóch miesiącach przerwy. A ostatnie dni w kuchni są bardzo jagodowe :)
I został mi ostatni miesiąc bycia nastolatką.
Hmm tak się zastanawiam i zastanawiam... to Ty jesteś 91 rocznik? więc jakim cudem studiujesz już II rok? yy albo ja jakaś zamotana jestem ;)
OdpowiedzUsuńnarobiłaś mi ochoty na owoce, aż sobie gruszkę szamam właśnie :D
Od października II rok :) ale, że zdałam wszystko w połowie czerwca to czuję się studentką II roku, dwie pieczątki i naklejka i będzie oficjalnie.
OdpowiedzUsuńahaaa :) w ten sposób :D
OdpowiedzUsuńA ja dzisiaj zajadałam taki deserek z borówkami i jagodami :) a na obiad pierogi z jagodami :D muszę się jeszcze nacieszyć tym smakiem.
OdpowiedzUsuń;) a ja mam coś takiego, że sałatek owocowych nie znoszę... osobno zjem... nawet pokroję ;D ale łączenie... nie kręci mnie to ;) choć spodobała mi się misa z arbuza :)
OdpowiedzUsuńP.S. Kasiu :) to ja jestem miło zaskoczona, pierwsze podejście do Władcy było właśnie takie, jak Twoje :) a teraz... już od 15tej godziny w pracy siedzę i nie mogę się doczekać drogi w pociągu ;) żeby poczytać :) może to jeszcze nie Twój czas dla tej książki :)
Ja również musiałam się przekonać do sałatek owocowych (i do niektórych owoców również). Takie ciekawe rzeczy można wymyślić jak się pracuje we dwójkę w kuchni :)
OdpowiedzUsuńmmm weź nie podpuszczaj, też bym chciała kurczę.! podrzuc trochę ;)
OdpowiedzUsuńMam jeszcze drugą porcję w zamrażalniku, więc zapraszam :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam zumbę :D
Mniaaaaam ! Chyba się skuszę :D
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy blog, pozdrawiam ;*
Warto się skusić :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, staram się, żeby było ciekawie :)
Tak masz rację... Nie warto przejmować się niepowodzeniami, tym bardziej że egzaminatorzy bywają bardzo złośliwi, tak jak było w moim przypadku.
OdpowiedzUsuńa wyjątkowych ludzi nie spotyka się przez przypadek, nie wszędzie można takich spotkać dlatego nie zawsze są w naszym zasięgu widzenia. Na pewno zajrzę tu nie raz, dodaję do obserwowanych ! :)
Ach... Jak tu smacznie i owocowo... Mniam... Uwielbiam sałatki owocowe, ale jestem zbyt leniwa, by je robić, więc w zastępstwie codziennie do kolacji zjadam jabłko. Gdyby tak było mnie stać na własnego kucharza - wtedy bym pojadła!
OdpowiedzUsuńOstatni miesiąc nastolatkowania? Najważniejsza wiadomość na sam koniec notki, w nadziei, że czytelnik ją przeoczy albo uzna za nieistotną? :)
OdpowiedzUsuńNie wiem jak to działa w przypadku dziewczyn, ale u chłopaków przekręcenie się licznika z przodu z jedynki na dwójkę to swego rodzaju nieformalne święto, choć mało który się do tego przyznaje. Bo nastolatek może mieć lat 11 albo 19 i de facto to jeszcze dzieciak. Każdy, kto ma 20+ patrzy na takiego z góry. Ale po dwudziestce wskakujesz już do przedziału dla dorosłych i stajesz się facetem. Nareszcie. :)
Bycie nastoletnią dziewczyną na pewno jest fajne, ale bycie kobietą - postrzeganą przez otoczenie (a już przez mężczyzn w szczególności) jako kobieta, a nie jako wyrośnięty dzieciak - na pewno jest równie, jeśli nie bardziej, fajne. :)
Annette, a ja jestem moim własnym kucharzem (przynajmniej na razie, bo mam dużo czasu). W wakacje mogę się bawić w kuchni, ale od października pewnie będę marzyć o szybkim jedzeniu, które się samo zrobi :)
OdpowiedzUsuńGM, bo już nie miałam gdzie upchnąć tej informacji, a nie jest aż taka istotna. Istotna będzie za miesiąc, kiedy stanę się już taka straaasznie stara :)
Nastolatki postrzega się tak do 17 lat, bo jak człowiek kończy 18 to można powiedzieć, że oficjalnie jest dorosły (w praktyce wygląda to przecież zupełnie inaczej). Jednak masz rację, że "dwudziestka" to pewna granica na postrzeganie młodych ludzi.
Kurcze chętnie bym przyjechała ale coś mam lęki przed tak długimi podróżami teraz na koniec :)
OdpowiedzUsuńPost jak dla mnie! Uwielbiam jeść, ale niestety ostatnio stwierdziłam, że chyba potrzebna mi zmiana codziennej diety, a te przepisy będą jak znalazł. Aż na widok tych pyszności nabrałam ochoty na owoce.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję Ci za odwiedziny na moim blogu i komentarze, ostatnio mam trochę zawalone dni, ale pamiętam o Tobie i staram się regularnie nadrabiać zaległości.
Pozdrawiam i czekam na kolejne wpisy!
http://www.fashion-life.pl/
Bombelka, no tak, teraz to byłoby niepotrzebne ryzyko. Mój tato prawie się urodził w jakiejś wsi obok Gliwic, bo dziadki pojechały na spacer do lasu ;) ale zapraszam na wycieczkę do Gliwic jak już maleństwo przyjdzie na świat i trochę się z nim oswoi.
OdpowiedzUsuńMonika, mam nadzieję, że kolejne pomysły również Ci się spodobają :) Rozumiem, czasem każdy ma urwanie głowy i nie ma czasu na blogowanie. Również czekam na nowe wpisy u Ciebie!
U mnie sałatkę owocową robią dzieci :) Dla nich to świetne zajęcie, a dla mnie chwila spokoju, a później wszyscy ze smakiem mają coś smacznego i zdrowego :)Same plusy :-)
OdpowiedzUsuńOstatnio robiłam sobie sałatkę owocową, to zjadłam całą miskę. Uwielbiam owoce.
OdpowiedzUsuń;)
Kalina, ja mogę wykorzystać tylko L. do pomocy na razie, ale pamiętam jak byłam mała to robiłyśmy razem z siostrą :)
OdpowiedzUsuń