photo 1_zpsf71e6e78.png photo 2_zpsa04d1f5f.png photo 3_zps76d47384.png

środa, 24 sierpnia 2011

francuski pocałunek

Twarz przy twarzy, zapach drugiej osoby, ciepło i to uczucie...motyle w brzuchu. Pewna nieśmiałość, trochę magii, wahanie - czy na pewno? Aż w końcu wargi się spotykają, początkowo subtelnie, czule, ale z łatwością może się to przerodzić w gorący i namiętny pocałunek. Pocałunek po francusku.
Nie wiem czy dla Was również, ale dla mnie pewne rzeczy związane z Francją są nacechowane romantyzmem, delikatnością i swego rodzaju czarem. Zaczynając od samego kraju, chociaż miałam okazję zwiedzić tylko południową część Francji, to byłam w kilku uroczych, górskich miasteczkach. Przez muzykę, filmy i sztukę. Aż do jedzenia!

Kuchnia francuska jest uznawana za jedną z najlepszych na świecie, i szczerze mówiąc to trudno się z tym nie zgodzić. Wspaniałe pieczywo, pyszne sery, aromatyczne potrawy i do tego wino. Zależnie od rejonu podróży, który wybierzemy możemy poznać ciekawe smaki i pomysły na ich łączenie. Jest kilka potraw, wywodzących się z kuchni francuskiej, które naprawdę lubię.

O alzackiej "pizzy" albo raczej tarcie w wersji chlebowej już pisałam, tarte flambee. Dzisiaj przyszedł czas na Prowansję i na ratatouille. Zwane też po polsku ratatują czy ratatujem (w sprawie wyjaśnienia odmiany napisałam nawet do p. Kłosińskiej z trójki).

Składniki dla 3 osób: 
-bakłażan
-mała cukinia 
-czerwona papryka
-żółta papryka
-2 średnie pomidory
-cebula 
-koncentrat pomidorowy
-sól, pieprz
-ząbek czosnku
-opcjonalnie 40-50 dag mięsa mielonego z indyka


Musimy zacząć od przygotowania bakłażana, bo nie obieramy go ze skórki, a jest ona dość twarda. Myjemy bakłażan i kroimy na plastry. Rozkładamy na blacie albo na talerzu i obficie solimy. Zostawiamy na pół godziny, w tym czasie warto obrać cukinię. Po tym czasie plastry bakłażana należy umyć i pokroić, wrzucić do rozgrzanego woku (woka?). Cukinię kroimy w kostkę, podobnie robimy z paprykami i po chwili dorzucamy do bakłażana. Dolewamy niecałą szklankę wody i przykrywamy, żeby się dusiło. Cebulę kroimy i smażymy na oddzielnej patelni, po chwili dorzucamy do niej mięso mielone i podsmażamy. Po 20 minutach do głównego naczynia z warzywami dorzucamy sparzone i pokrojone pomidory. Kiedy bakłażan zrobi się szary i zmięknie dorzucamy mięso z cebulą i doprawiamy do smaku - sól, pieprz, czosnek i łyżeczka albo dwie koncentratu.


Mam też propozycję na francuskie śniadanie. U nas w Polsce śniadania są "akuratne". Ani za duże, ani za małe. Kanapki, kiełbaska albo jajecznica (chociaż są panie, które piją na śniadanie szklankę świeżo wyciśniętego soku...). W hotelach na Węgrzech albo na Krymie potrafią na śniadanie podać mielonego i marchewkę z groszkiem. O śniadaniach w stylu brytyjskim chyba każdy słyszał - jajka, bekon, parówki, fasola, pomidory i tosty, a dla nienajedzonych miska owsianki. Śniadania we Francji są bardzo lekkie i jedzone głównie na słodko. Miałam okazję obserwować ten proces we francuskich kawiarniach w Cannes ok 9-10 rano. Pan czy też pani z gazetą albo z laptopem, szklanka soku bądź kawy, a do tego croissant z miseczką dżemu albo kawałek bagietki. I świat przestawał istnieć.
Dlatego dodaję też przepis na croissanty, chociaż moje nie wyszły takie ładne brązowe, bo zapomniałam posmarować je drugi raz jajkiem ;)

Składniki na 8-12 croissantów, zależnie od wielkości:
-1,5 dag masła
-1/3 szklanki wody
-5 g drożdży
-210 g (ok 1 i 1/4 szklanki) mąki typu 450 (mówiąc po ludzku - mąka tortowa)
-1 niepełna łyżeczka soli
-2 łyżki cukru drobnego kryształu
-1 łyżeczka pełnotłustego mleka w proszku
-125 g masła w temperaturze pokojowej 

-jajko 


Drożdże kruszymy do miseczki, dolewamy wodę w temperaturze pokojowej i dokładnie mieszamy. Do dużej miski przesiewamy mąkę, dodajemy sól, cukier, mleko w proszku, 1,5 dag miękkiego masło i drożdże z wodą. Ciasto zagniatamy aż będzie gładkie, jeśli wydaje się Wam za twarde to dodajemy jeszcze troszkę wody albo normalnego mleka. Miskę z ciastem przykrywamy i odstawiamy do wyrośnięcia na godzinę, max. 1,5h.
U mnie rosło dłużej, bo przez zbyt wysoką temperaturę w mieszkaniu (blisko 27 stopni) i wilgotność, ciasto nie chciało ruszyć. Dopiero jak wstawiłam je na 5 minut do lodówki i wyjęłam to zaczęło rosnąć.
Ciasto uderzyć pięścią, żeby ulotnił się dwutlenek węgla, przykrytą miskę wstawić do lodówki na godzinę. Ponownie uderzyć pięścią i wstawić na 30 minut do zamrażalnika.


Nasze 12,5 dag masła należy ubić do białości. Wyjmujemy i rozwałkowujemy ciasto na prostokąt o wymiarach Ax3A, rogi powinniśmy wyrównać. Wyobrażamy sobie, że nasze ciasto jest podzielone na trzy części. Na środkowej części rozkładamy połowę masła, ale zostawiając odstęp od brzegów, żeby można je było skleić. Dobrze jest masło schłodzić, bo nie będzie chciało "uciekać" przy wałkowaniu. Najpierw jedną część z boku nakładamy na środkową, a potem następną. Sklejamy boki i rozwałkowujemy ciasto, znów na taki sam prostokąt. Składamy ciasto na trzy, ale tym razem bez masła! I takie złożone ciasto (najlepiej je w coś owinąć) wkładamy do lodówki na godzinę, a potem do zamrażalnika na pół godziny. Po tym czasie wałkowanie i składanie ciasta powtórzyć z drugą porcją masła i przechowywać tak samo - godzina w lodówce, pół w zamrażalniku.
Pewnie się zastanawiacie po co tyle tego składania i to jeszcze z tym masłem w środku. Otrzymamy delikatne, rozpadające się i maślane rogaliki.


Placek rozwałkować na grubość 5-6 mm i wyciąć trójkąty. Zwijamy od podstawy do wierzchołka, na początku luźniej, a potem ściślej, formujemy rogaliki i układamy na papierze do pieczenia.
Jajko rozmieszać z mlekiem i posmarować rogaliki, zostawić do wyrośnięcia na 1,5 godziny.
Rozgrzewać piekarnik do 220 stopni, posmarować rogaliki drugi raz (ja o tym zapomniałam) i włożyć blachę do piekarnika. Pieczemy 5 minut w tej temperaturze, a potem zmniejszamy do 190 i pieczemy kolejne 10.

Przepis pochodzi od Pierre Hermé, znalazłam w internecie i faktycznie jest świetny. Co prawda przez mój pośpiech i robienie niedokładnie nie wyszły aż takie ładne jak powinny, ale w smaku są pyszne :)

 ***
A film o tym samym tytule co wpis...


 Z Meg Ryan, i ten ukochany to straszny brzydal. Ale to komedia romantyczna z Meg Ryan. A one mają taki niesamowity klimat.  

***
Pojechaliśmy dziś z L. nad wodę, ale upał był i tak nieznośny. Musiałam siedzieć albo w wodzie albo w cieniu, bo w słońcu nie dało się wytrzymać. Jak wracaliśmy i przez chwilę nie było przewiewu w samochodzie to zrobiło mi się trochę słabo. Mam nadzieję, że za niedługo pojawi się nowy samochód z klimatyzacją.
Za niecałą godzinę mają przyjść znajomi na maraton filmowy. A ja zastanawiam się jak my tutaj wytrzymamy, bo w mieszkaniu jest 27 stopni i dopiero koło 20-21 zacznie się robić chłodniej.
KOCHAM ZIMĘ.

P.S. Zastanawiałam się kiedyś czy nie kupić sobie książki o kuchni włoskiej. No ale bądźmy szczerzy - przepisy na różne sosy do makaronów i kilka propozycji na grzanki? I dopiero przy pisaniu tej notki stwierdziłam, że przydałaby mi się książka o kuchni francuskiej! Myślę, że wybiorę się po nią przy najbliższej okazji :)

P.S. 2 Najlepszą pamiątką jaką przywiozłam z Francji była oliwa truflowa. Szkoda, że wtedy nie interesowałam się jej wykorzystaniem!

19 komentarzy:

  1. Według mnie Twojemu croissantowi niczego nie brakuje, ja bym się nim chętnie "zaopiekowała" :-) My odebrałyśmy niedawno Małą z przedszkola, po drodze obowiązkowo lody :-)
    Co do tańców, trochę czarno to widzę, tzn. ja bym się chętnie bawiła, ale...nie znamy tam totalnie nikogo poza panną młodą, ja nawet pana młodego niewiele znam...mój ślubny to już w ogóle...a wiesz, inaczej jest jak idziesz i są jacyś znajomi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Został ostatni, jeden z dziecięciu :pp Mmmm, lody w taki upał. Do mnie za chwilę ma przyjść ulubione zimne piwo ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie uciekniemy :-)) bo odległość to ponad 60 km od nas i kolega nas ma odwieźć naszym autem, a potem w okolicach 3 nad ranem odebrać :-))) No chyba, że ślubny zdecyduje się na to, że totalnie nic nie wypije ;) i będzie kierowcą :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. No tak, ja mam to szczęście, że L. nie pije prawie wcale, a piwa i wódki nie cierpi, więc kierowca z imprez jest ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. mmm mniami przepisy jak zwykle. a co do Francji - nigdy nie byłam, jakoś szczególnie mnie nie ciągnie ale zawsze podobał mi się język francuski. Za to byłam we Włoszech - pysznie, pięknie i tęsknię za tym krajem, ktokolwiek i gdziekolwiek by o nim nie wspomniano ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. We Włoszech byłam przejazdem, muszę się kiedyś wybrać i zobaczyć, ale w maju bądź wrześniu, żeby nie było za ciepło :) Chyba najbardziej ciągnie Toskania.
    Ech, ja to bym chciała cały świat zobaczyć!

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne zdjęcia kulinarne :) natomiast o kuchni włoskiej złego słowa nie dam powiedzieć! uwielbiam ją zawsze i wszędzie ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Również ją lubię, ale myślę, że wydanie pieniędzy na książkę, gdzie większość przepisów dotyczy tego samego to strata pieniędzy ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja byłam niedaleko Sycylii :) a drugim razem okolice Wenecji i sama Wenecja :) ah pięknie tam. No i tam na Sycylii byłam dwa miesiące na wakacjach akurat i powiem Ci że tego gorąca nawet nie czuć. Tam 45 stopni to tak jak u nas 20 ;) całkiem inny klimat i w ogóle, w końcu cały czas praktycznie nad morzem :D

    OdpowiedzUsuń
  10. No to fajnie :) Ja byłam przełom czerwca/lipca na Lazurowym Wybrzeżu i tam było koszmarnie ciepło, a niby też przy morzu. Źle znoszę upały, chyba, że nad Bałtykiem, bo tam zawsze wieje :)
    Nie mówiąc o różnych miejscach w Chorwacji, które odwiedzałam w lipcu.

    OdpowiedzUsuń
  11. O! Zmieniło się tutaj! :)
    Tak wspaniale pisałaś o tej Francji, że mam ochotę tam się wybrać. :)
    I stwierdzam, że kiedyś muszę przyjechać do Ciebie na wyżerkę!
    Za każdym razem gdy czytam o Twoich arcydziełach, które tworzysz to się głodna robię :p

    OdpowiedzUsuń
  12. Kobieta zmienną jest ;)
    Zapraszam serdecznie :) na pewno inni też by się ucieszyli, gdybyś przyjechała do Gliwic. A ja w końcu dostałabym inną opinię niż osób, które mnie kochają, więc zawsze muszą twierdzić "jakie to dobre" :pp

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja chcę mieć takiego kucharza ! <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Francja to dla mnie delikatność i elegancja. Nigdy tam nie byłam, ale wszystko przede mną.

    OdpowiedzUsuń
  15. no argue. też kiedyś chciałam mieć swojego kucharza, ale teraz najlepiej kucharzy mi się samej :)

    Annette, przede mną również! Mam kilka miejsc, które chciałabym odwiedzić, mam nadzieję, że się uda :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ciekawe, że nie będąc nigdy w Francji, znam tajniki francuskiego pocałunku ;-) i - wierz mi, Kasiu - nie nauczyłam się tej sztuki z filmu, o którym piszesz (bo również nigdy go nie oglądałam) :) francuskie rogaliki jadam ,ale inaczej, niż po francusku, czyli raczej nie na śniadanie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  17. W filmie tak naprawdę pocałunków było niewiele ;) Rogaliki są idealne na podwieczorek albo na plażę, bo są tak maślane, że się wręcz rozpływają w ustach, a nie od ciepła (jak to się zdarza z czekoladą).
    Pocałunki są takie przyjemne...

    OdpowiedzUsuń
  18. Hehe, chyba masz rację... właśnie dlatego uczę się gotować :) Odnośnie filmów romantycznych z Meg Ryan polecam Ci ' Kate i Leopold '. ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Widziałam, jest wspaniały! Chyba najlepszy ze wszystkich z nią (może po 'Bezsenności w Seattle').

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde słowo :) I przepraszam anonimowych czytelników za brak możliwości komentowania, jednak zalewająca mnie fala spamu zmusiła mnie do wyłączenia tej opcji. Będzie mi miło poznać Was - zarejestrowanych ;)