photo 1_zpsf71e6e78.png photo 2_zpsa04d1f5f.png photo 3_zps76d47384.png

niedziela, 28 sierpnia 2011

lemoniada + galaretka = wspomnień kilka

W końcu trochę wytchnienia od upałów, 21 stopni przed 9 rano to bardzo miła alternatywa dla 27. Ostatnie kilka dni dało mi w kość. 25+ stopni staje się dla mnie ciężkie, a kiedy w mieszkaniu mam 28-29 stopni, a na dworze koło 32 i ani podmuchu wiatru - mam ochotę uciekać. Niestety, mój organizm źle znosi upały, na szczęście teraz ma być kilka chłodniejszych dni. Mam nadzieję, że lato nie postanowi znowu w nas uderzyć swoimi temperaturami.
Wczoraj pojechaliśmy nad jezioro na obrzeżach Gliwic, ale był dziki tłum ludzi (a w samochodzie było trochę jak w piekarniku, szczególnie, gdy droga dojazdowa się trochę "zapchała"). Skończyło się na tym, że rozłożyliśmy się z kocem na trawie, w cieniu pod drzewami, chwilę od skarpy nad jeziorem. Leżenie w cieniu przy delikatnym wietrze pomaga odpocząć. Do tego trochę śmiechu, książki i wspaniałe chwile z Ukochanym.Wieczorem przeszliśmy się do parku, bo kończy się festiwal "Ulicznicy" i miał być koncert Turnaua, ale że najpierw śpiewał inny gość, a zaczęło wiać to się zwinęliśmy i wróciliśmy do domu, gdzie oglądałam wybory Miss Polski.
Dzisiaj L. cały dzień strzela, a ja powoli zaczynam normalnie funkcjonować. Rano kościół, małe zakupy i teraz już po obiedzie mogę trochę posprzątać w mieszkaniu.


 Hektolitry wody wypite, zawsze w lecie dodaję odrobinę cytryny i kostki lodu, ale naszła mnie wczoraj chęć na lemoniadę. Tak, lemoniadę znaną z amerykańskich filmów, gdzie banda dzieciaków sprzedaje szklankę za te 10 czy 25 centów.
Jestem dużą fanką kwaśnych i lekko gorzkich owoców, cytrusy są na pierwszym miejscu :) L. był trochę niepocieszony, bo do dużego dzbanka nie dodałam ani odrobiny słodyczy, bo to moja kwaśna lemoniada, ale w  tradycyjnej trochę cukru powinno się znaleźć. Jak byłam mała to mama robiła ją w szklance z wody, z dodatkiem niewielkiej ilości soku z cytryny i łyżeczki miodu.


Lemoniada tradycyjna
Składniki:
-1,5 litra wody (może być zagotowana z czajnika, mineralna, gazowana - Wasza ulubiona, moja to Nałęczowianka lekko gazowana)
-sok z 2 cytryn
-sok z 1 limonki
-cukier albo miód
-mięta i kostki lodu

Przepis banalnie prosty - łączymy wszystko i chłodzimy w lodówce. Uważamy tylko przy słodzeniu, ilość cukru lub miodu powinna zależeć od naszych upodobań. Do środka możemy wrzucić plasterek cytryny albo limonki, uważać trzeba, żeby nie stały za długo, bo zrobi się nieco gorzkie w smaku.


Pamiętam jak kiedyś wybrałyśmy się z koleżanką na obiad do restauracji wegetariańskiej. I zamówiłam sobie lemoniadę, myśląc, że dostanę standardowo - wodę z sokiem z cytryny. Ku mojemu zdziwieniu i koleżanki również, przyniosłam do stołu szklankę z napojem barwy lekko pomarańczowej i pływającymi brązowymi "cicikami" w środku. W naszej restauracji podawali lemoniadę pomarańczową z imbirem. 

Składniki:
-1,5 l wody
-sok z małej pomarańczy
-sok z połówki cytryny albo z limonki
-łyżeczka startego imbiru
-miód lub cukier trzcinowy do smaku
-kostki lodu, plasterek cytryny, suszony imbir do ozdoby

Może będziecie zaskoczeni, ale wszystko łączymy razem i chłodzimy ;) Lemoniada albo raczej napój imbirowy ma wspaniały aromat, świetnie gasi pragnienie i jest oryginalny. Zdjęć nie mam, bo ostatnio robiłam ją rok temu.


Rodzice wyjechali na weekend w góry, a moja mama poczuła się i zostawiła obiad dla naszej czwórki ( L. + ja oraz Młoda ze swoim) na dwa dni. Nie byłabym sobą, gdybym nie postanowiła czegoś zrobić. Ciasto czekoladowe było pycha, ale na upały lepsze są zimne i lekkie desery. Aż tu nagle weszłam na blog Bombelki i olśniło mnie, na co ja mam taką straszną ochotę. Galaretki!
Pamiętam jak w przedszkolu ( w zasadzie to w zerówce, bo moja kariera przedszkolaka trwała 2 lata, a w starszakach po obiedzie wracałam do domu) na deser dostawaliśmy galaretkę. Pokrojoną w kostkę, trój smakową z odrobiną bitej śmietany. Misterna praca pań z przedszkolnej kuchni, żeby to ładnie wyglądało, szła na marne, bo dzieciom wszystko jedno jak jedzenie wygląda. Najlepiej jak można z niego zrobić mieszankę albo papkę. Tak też, nasza zabawa "start-stop" polegała na tym, że mieszaliśmy kilkakrotnie bardzo szybko nasze porcje tworząc "poszatkowany" galaretkowy mix z delikatnym posmakiem bitej śmietany.


Deser, jeden z najprostszych, na upalny dzień - galaretka z bitą śmietaną.
Składniki na 4-6 porcji:
-4 opakowania galaretki, wybrałam 3 kolory, niestety nie było żółtej, więc jest pomarańczowa, jedno opakowani zostanie zużyte do "pianki"
-spora miska albo kilka małych miseczek
-1,5 szklanki kremówki do pianki + 0,5 szklanki do dekoracji (razem mamy 0,5l)




Robimy jedną galaretkę zgodnie z instrukcją na opakowaniu (czasem wolę dać trochę mniej wody), nalewamy i zostawiamy do stężenia. Potem następną i następną :) Tym razem postanowiłam zrobić takie krzywe te piętra, a do tego przydaje się podstawić talerz pod jedną stronę miski.

Pianka - ubijamy bitą śmietanę, dolewamy przestygniętą galaretkę (ale musi być jeszcze płynna!) rozpuszczoną w 1 szklance wody i mieszamy. Wlewamy na górę i zostawiamy do stężenia.
Możecie wrzucić do galaretek owoce, herbatniki czy czekoladę ;) Na koniec ubijamy śmietanę i podajemy.




***
A dzisiaj są 3 miesiące. 3 miesiące temu był cmentarz, był wielki tłum, ponad setka ludzi. I na ten jeden dzień, jedyny, przyszły straszne ulewy. Jakby nawet niebo płakało. Miesiąc temu, miesiąc bez jednego dnia, powinna była skończyć 67 lat. A ja jeszcze nie mam siły, żeby iść sama. Tylko myślę, i myślę o białych różach. Róża.

24 komentarze:

  1. Jak Boga Kocham przestanę Cię czytać, przestanę oglądać zdjęcia, przestanę i już, bo siedzę w piżamie i przez Ciebie muszę się ubrać, iść do sklepu po czekoladę i coś zimnego i gazowanego... i bita śmietanę ;) i przez Ciebie będę piekła i robiła lemoniadę... ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaa, nie bij, nie bij! A przynajmniej nie mocno!

    No co ja Ci na to poradzę! Dzisiaj przynajmniej jest jeszcze w miarę dietetycznie, bo galaretki, cytryna i woda nie są kaloryczne :pp

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzeczywiście, czekolada na upały to nieszczęsny pomysł - roztapia się w mgnieniu oka... ;-) desery z bitą śmietana - na upały i w zimie - zawsze są boskie! :) Tak jak i lemoniada, u mnie też króluje - z dużą ilością mięty!! :))

    OdpowiedzUsuń
  4. W sklepach w lecie zawsze szukam wafelków nie oblanych czekoladą, bo mam ochotę na słodycze, ale nie chcę się ubrudzić ;)
    Jeśli chodzi o dodatek cytryny w zimie to dodaję ją do coli.

    OdpowiedzUsuń
  5. Lemoniadka u nas Kroluje w Australijskim domu :) a ta galaretka o ktorej pisalas to u nas w domu sie mowilo Melba czy jakos tak robilam ja ostatnio i nawet zdiecia zamiescilam na blogu jej ...

    A mama mmm cudowna obiadek zostawila wam to super taka mama to skarb :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Melba to mi się kojarzy z lodami, brzoskwiniami i sosem malinowym :) ale zwał jak zwał.

    Mama jest kochana i bardzo lubimy jej obiadki! Mam nadzieję, że stosunki między nią a L. się nie zmienią i nie będzie konfliktu teściowa-zięć w przyszłości.

    OdpowiedzUsuń
  7. odgapiaczka.! :) A swoją drogą to masz śliczną tapetę i to coś na czym stoją te galaretki ;) aaa i nie wpadłabym na takie krzywe galaretki a strasznie mi się podobają ;D Ja chcę takie.!

    weź L. ze sobą i idźcie razem...

    OdpowiedzUsuń
  8. Czerpię dobre pomysły ;)
    To są takie panele ścienne, żeby mi się ściana nie brudziła, a kafelki są droższe, brzydsze i więcej z nimi zachodu. A to na czym stoją to zostało zakupione pod nazwą "ścierka", ale bardziej pasuje mi jako obrus, bo na szmatkę nie wygląda ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Upały uwielbiam! Dla mnie przez cały rok mogłoby być 25-30 stopni w słońcu. I gdyby kiedyś przyszło mi do głowy wyemigrować, to tylko gdzieś na południe Włoch, ewentualnie Francji, a powodem nie byłyby kiepskie zarobki tutaj, a pogoda.

    OdpowiedzUsuń
  10. Szalona ;) a ja bym wybrała się się na północ.
    Z ciepłych to jest jeszcze Hiszpania!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ostatnie upały też dały mi się w kość! Nie miałam ochoty nigdzie wychodzić z domu, piłam hektolitry wody mineralnej i dusiłam się wręcz w mieszkaniu, w którym aż parzyło! Także również się cieszę z mniejszej temperatury. Jeżeli chodzi o lemoniadę to nigdy jej nie robiłam, ale pora wypróbować, czasem jak jesteśmy gdzieś z ukochanym w jakiejś restauracji to sobie ją zamawiam i delektuję się jej smakiem. Poza tym napatrzyłam się na te galaretki i stwierdziłam, że koniecznie muszę je zrobić. Wyglądają przepysznie!

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. W restauracja to mogą zaskoczyć z lemoniadami ;) A domowa jest bardzo zdrowa, bo to woda z dużą dawką witaminy C, a jak słodzimy miodem to dobrze, bo powinno się codziennie jeść trochę prawdziwego miodu! A galaretki są dobre na anemię :)

    Odpiszę tutaj też na komentarz pod notką o babeczkach czekoladowych.
    Przeprowadzając się nie miałam pojęcia, że piekarnik będzie mi aż tak niezbędny, więc kupiłam sobie elektryczny wielkości większej mikrofalówki, jest lekki i mogę go przestawiać gdzie chcę. Jednak jak się będę kiedyś wyprowadzać to na pewno będę remontować nową kuchnię i wtedy piekarnik będzie obowiązkowym zakupem.

    OdpowiedzUsuń
  13. Hmm no to pięknie to wygląda powiem Ci szczerze :) a cieszę się, że jestem taki motywującym kimś :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Dziękuję ;)
    Dlatego też postanowiłam pisać o tym co robię w kuchni, bo może kogoś to zainspiruje. Działa to w obie strony :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie lubię galaretek, jednak nie powiem bo wyglądają przepięknie ! Wszystkie zdjęcia są Twojego autorstwa? :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ach, narobiłaś mi ochoty na taką piękną galaretkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Czasem można zrobić coś prostego, a wyglądającego ciekawie i to też sprawia mi dużą przyjemność w kuchni :)
    Chyba wszystkie zdjęcia potraw są moje (w notce o jajkach dwa znalazłam w internecie, zdarza się to sporadycznie). Wiem, że nie są najlepsze (czasem jak wchodzę na blogi kulinarne to mi szczęka opada, że ktoś gotuje i takie zdjęcia robi jeszcze), ale sama się nie znam na fotografii, do tego mój obecny aparat jest dość słaby. Są podciągnięte w Picasie tzn. trochę je przycinam i potem używam 4 suwaczków do operowania światłem i cieniami ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Kulka, no to trzeba się przejść do sklepu i zrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  19. aj, żebyś wiedziała, bo co wejdę do Ciebie i widzę jakiś przepis to zaraz sama chcę coś robić ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Powiem Ci, że nie jesteś jedyna i bardzo mnie to cieszy ;) Sama kiedyś bałam się co to będzie jak przyjdzie mi gotować w domu - a tu się okazało, że jest to całkiem proste.

    OdpowiedzUsuń
  21. ale cukier, bita śmietana i wspomnienie łatwego ciasta czekoladowego już mniej ;) Swoją drogą, dobre to ciasto ;P

    OdpowiedzUsuń
  22. To dobrze, że dobre :) ja na początku stwierdziłam "Boże, ale to słodkie!", ale z czasem zaczęłam dodawać miej cukru i mogę zjeść więcej niż mały kawałek.

    OdpowiedzUsuń
  23. Dokładnie, szczególnie, ze cukier na jakoś nie wpływa, to nie jest mąka, ze musi być tyle i tyle, tu możesz sobie odpuścić ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Podrzuciłaś mi wspaniały pomysł;) Jutro zrobię galaretkę na deser;) Dziękuję;*

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde słowo :) I przepraszam anonimowych czytelników za brak możliwości komentowania, jednak zalewająca mnie fala spamu zmusiła mnie do wyłączenia tej opcji. Będzie mi miło poznać Was - zarejestrowanych ;)