Notki przygotowuję w pośpiechu, podobnie z resztą jak posiłki ostatnio. Dużo muszę ogarnąć, bo zapowiadają się na dość męczące i wymagające 3 tygodnie. Jeśli jednak uda mi się wstać o takiej porze jak zaplanowałam (bez dodatkowych 15 minut drzemki) staram się zacząć dobrze dzień, a najlepszy dla mnie sposób to pożywne śniadanie.
Tym razem odkrywam kolejny sposób na jajka - w koszulkach. Co prawda po kilku próbach dalej nie mam idealnego sposobu, ale czasem trafi się jedno ładnie przygotowane ;)
Składniki na 1 kanapkę:
-kajzerka
-plasterek koziego sera
-2 plasterki szynki suszonej
-jajko
-warzywka
-sos musztardowy
Potrzebujemy także:
-octu
-małą miseczkę
-szeroki garnek
-łyżkę cedzakową
Kajzerkę zapiekamy - jedną połówkę z szynką i serem kozim. W tym czasie gotujemy wodę do ugotowania jajka. Na litr wody dodajemy łyżkę octu spirytusowego 10%. Najlepiej gotować w dość szerokim garnku, żeby udało się bez problemu wlać jajko, a wody musi być na tyle dużo, żeby jajko mogło się unosić.
Jajko delikatnie wbijamy do niewielkiej miseczki. Kiedy woda wrze zmniejszamy ogień do minimum, i tworzymy lekki wir (łyżką, rózgą do ubijania jajek) i z niewielkiej wysokości wlewamy jajko sprawnym ruchem. Musimy uważać, żeby wir nie był za szybki, a wysokość wlewania za wysoko, bo inaczej żółto z powodu swojej masy ucieknie nam z białka i idealne jajko będzie ciężko osiągnąć ;)
Gotujemy ok 2,5 - 3 minuty i delikatnie wyciągamy.
Sos musztardowy to nic innego jak musztarda z odrobiną soku z cytryny i oliwy.
***
Weekend minął bardzo szybko :) W sobotę urodzinowy grill u dziadków - przyjechała Mała K., więc mogłyśmy trochę poszaleć. Najlepiej oczywiście wchodzi się na moje ulubione drzewo w ogrodzie dziadków - orzech. Wspinała się mała i wspinałam się ja.
W niedzielę obiad u moich rodziców, a popołudniu postanowiliśmy zrobić sobie nieco dłuższą wycieczkę rowerową z L. i moją mamą. Najczęściej wyskakujemy na godzinkę na drogę pomocniczą przy autostradzie i jeździmy dla samego ruchu. Jednak zdecydowanie nie możemy tam wykorzystać technicznie naszych rowerów górskich. Dlatego co pewien czas robimy rundkę 30-50km po okolicznych drogach przez lasy, gdzie czekają na nas kamienie, korzenie, podjazdy, piach, błoto i kałuże. Wczoraj wróciłam cała w centki ;)
Pyszna kanapka:) Podziwiam Was za tą aktywność:)
OdpowiedzUsuńJak się lubi to się jeździ :) U mnie zawsze były rodzinne, weekendowe sportowe wypady, więc teraz wciągnęłam w to L. :)
UsuńMniam, mniam, pysznie wygląda ta kanapeczka :D Tak dawno nie jadłam jajka w koszulce, jest pyszne :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam kanapki z jajkiem w koszulce - właśnie za to rozpływające się po bułce żółtko :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie śniadanko!
OdpowiedzUsuńu nas ostatnio ciągle wcinamy jajko w koszulce:)
Oj, ja też w dzieciństwie łaziłam po drzewach :)
OdpowiedzUsuńna sam widok ślinka cieknie *-* pychota !!
OdpowiedzUsuńMój Mąż robi coś podobnego, tylko bez sera, a za to z kotletem mielonym w środku;) Domowy hamburger powstaje tym sposobem;):)
OdpowiedzUsuńŁażenie po drzewach ta sama frajda :D Pamiętam jak ja w dzieciństwie śmigałam po drzewach. Z koleżankami i kolegami mieliśmy domki. Ach co to były za sielankowe dni :)
OdpowiedzUsuńTo się nazywa kanapka! Taką to ja poproszę :))
OdpowiedzUsuńCała w cętki, ale za to jaka zadowolona? :)
OdpowiedzUsuńŻebym ja miała z rana chociaż odrobinę więcej czasu... to też bym sobie takie śniadanka z miłą chęcią zaserwowała... Bo w końcu śniadanie to podstawa :)
Ja niestety wstaję po 5 do pracy i absolutnie nic nie jest mi w stanie przejść przez gardło o tak wczesnej porze... :( Śniadania jadam w pracy :)