photo 1_zpsf71e6e78.png photo 2_zpsa04d1f5f.png photo 3_zps76d47384.png

poniedziałek, 18 lutego 2013

weekly food diary

Po męczącej podróży czekał nas męczący, ale pełen wrażeń tydzień. Od pewnego czasu ferie zimowe to czas, którego najbardziej wyczekuję. Odkąd mamy możliwość wyjazdu w Alpy, czekam nawet bardziej ;)
Szaleństwo zimowe zaczęliśmy od słonecznej niedzieli, ja od snowboardu w Laax. Popołudniu przejechaliśmy do miejsca, w którym się zatrzymaliśmy na kolejne 5 dni. Silvaplana - miejscowość na wysokości 1800m w kantonie Gryzonia, z widokiem na jezioro i góry, oddalona od St. Moritz o 5km. W poniedziałek pogoda była dość kiepska, ale mimo mgły dobrze nam się jeździło na nartach. We wtorek w ramach "odpoczynku" postanowiliśmy spróbować jak to jest na biegówkach :) Trasy biegowe w okolicy biegły po zamarzniętym i ośnieżonym jeziorze. Zrobiliśmy ok 20km, wróciliśmy strasznie zmęczeni, ale bardzo nam się podobało. Spróbowaliśmy także jazdy na łyżwach po jeziorze, ale jednak po sztucznym lodowisku jeździ się lepiej, bo jest bardziej równe i nie słychać trzasku lodu w czasie jazdy. Kolejne dni na stoku na nartach przy o wiele lepszych warunkach, a w piątek wieczorem wróciliśmy do miejscowości, w której mieszka siostra L. Sobotę przeznaczyliśmy na odpoczynek - po tygodniu, gdzie spędzaliśmy po 6-7h na trasach moje mięśnie potrzebowały nic nie robić, a do tego warunki w okolicy nie były najlepsze. Niedziela w samochodzie - powrót do Polski.

nasze śniadania

Rösti z białą kiełbaską.
Rösti to tradycyjna szwajcarska potrawa,
z grubo tartych ziemniaków smażonych na tłuszczu
i podawanych na patelni.
Takie placki ziemniaczane ;)


Spaghetti napoli, z racji bliskości włoskiej granicy


czekając na autobus narciarski


Gerstensuppe mit Wienerli,
czyli szwajcarska wersja krupniku z parówkami

obowiązkowo Apfelstrudel

kiedy człowiek zaczyna tęsknić za warzywami...


torcik orzechowy

Kulinarną gwiazdą tygodnia stało się raclette. Miałam okazję spróbować go już rok temu, ale w tym roku okazało się, że siostra L. wraz z mężem posiadają maszynkę do przygotowywania raclette w domu. Kupiliśmy odpowiedni ser, warzywa konserwowe i do dzieła! Najbardziej smakowała mi wersja sera z czosnkiem oraz ze świeżymi pomidorami pod gorącym serem na kanapce. 






w takich warunkach biegaliśmy

niestety, ale na zdjęciach ze stoku
ciężko mnie rozpoznać ;)

19 komentarzy:

  1. apetyczne podróże w góry , pycha ! i ten torcik tak smacznie wygląda *-*

    OdpowiedzUsuń
  2. To nie Alpy, to jakaś Kraina Rozkoszy (ach ta biała kiełbacha...) :D

    OdpowiedzUsuń
  3. ach! Zazdroszczę! I jaka piękna pogoda!

    OdpowiedzUsuń
  4. super! fajny wyjazd:) a torcik orzechowy....mmmm:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakie pyszności mieliście okazję jeść! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No, no, no smakowo :) Zazdroszczę takiego wypadu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Suuuuuuuuuuper, zazdroszczę :) Jak zwykle... same pyszności i dużo atrakcyjnie spędzonych chwil :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Mniam! Aż naprawdę zrobiłam się głodna!:)
    Wspaniała wyprawa, wspaniałe widoki- ten śnieg! No i jedzonko- wygląda wspaniale:)
    A tu trzeba wracać do rzeczywistości uczelnianej;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja też chcę takie ferie:-), wspaniały mieliście czas:-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Widoki jeszcze wspanialsze niż te co my podziwialiśmy w Zakopanem. Naprawdę super. A dania niektóre wyglądają niezwykle smakowicie. Różowy ludziku :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu 'trochę' niżej jest ;) Startowaliśmy z ok 1600-1800, a najwyższy zjazd był z 3303 :)

      Pewnie będzie Ci ciężko uwierzyć, ale ja za różowym nie przepadam. Tak jakoś wyszło, że kupiłam różowe spodnie, a rok później kurtkę w miarę pasującą.

      Usuń
    2. No to u Nas było ok 1200... Najwięcej chyba 1300. A to i tak robiło mega wrażenie ;-)

      Nie raz tak się zdarza. Za dużo różu... to nawet niezdrowo. Ale jak coś jest ładnego, to można twarzowo i elegancko wyglądać. Oczywiście zależy dużo od ciucha, fasonu.

      Sama chciałam kupić kurtkę taką ,,oczo*ebną'' żeby ludzie na stoku mnie widzieli.
      Miałam ambitny plan nauki jazdy na nartach :)
      Coby od razu być ostrzeżeniem dla innych! :))

      Usuń
  11. Ależ zazdroszczę!! I skręcona z tej zazdrości nic więcej nie napiszę;p Pozdrawiam ciepło:**

    OdpowiedzUsuń
  12. Szwajcaria jest piękna :) byłam kilka lat temu :)) ale te pyszności co pokazałaś... mniam :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Warto jest surfować po internecie i znajdować dobre blopgi, jak twój

    OdpowiedzUsuń
  14. Chyba zrobiłam się głodna :)

    OdpowiedzUsuń
  15. I jak ja mam się odchudzać czytając twojego bloga?! :) Zapraszam do mnie na DIY- loovelyblog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde słowo :) I przepraszam anonimowych czytelników za brak możliwości komentowania, jednak zalewająca mnie fala spamu zmusiła mnie do wyłączenia tej opcji. Będzie mi miło poznać Was - zarejestrowanych ;)