Prosto, szybko i smacznie - tak ostatnio wygląda moje kucharzenie. Tym razem postanowiłam wykorzystać nadmiar łososia wędzonego. W towarzystwie kremówki, ulubionego makaronu, parmezanu i rozmarynu. 10-15 minut i aromatyczny obiad gotowy.
Składniki na 1 porcję:
-makaron
-50-70g wędzonego łososia
-1/3 szklanki kremówki
-1/3 szklanki startego parmezanu
-odrobina rozmarynu oraz pieprzu
Makaron gotujemy i odlewamy wodę po ugotowaniu. Nie musimy odlewać dokładnie, powinno troszkę zostać. Dolewamy śmietankę kremówkę, dosypujemy parmezan, roztarty rozmaryn oraz pieprz. Wszystko mieszamy, dodajemy pokrojonego na kawałeczki łososia i podajemy.
***
Vive la France!Korzystając z chwili wytchnienia i blisko tygodniowej przerwy pomiędzy egzaminami wybraliśmy się z L. do kina na "Nędzników". Czytałam różne recenzje i byłam ciekawa filmowej adaptacji. Pierwsze o czym należy wspomnieć to fakt, że jest to filmowa adaptacja musicalu, który bazuje na książce. W związku z tym nie zawsze przekaz jest wierny.
Opowiada historię Jeana Valjeana, mężczyzny, który za kradzież chleba w czasach głodu został skazany na pracę na galerach. Po 19 latach i z papierami więźnia nie umie powrócić do normalnego życia w społeczeństwie. Dzięki dobroci napotkanego biskupa Valjean postanawia zmienić swoje życie i pomagać innym. Jest tylko jeden problem - postanawia przestać być Valjeanem, musi ukrywać swoją tożsamość, za co grozi mu powrót na skazanie. Jedyną osobą, która może mu zagrozić to inspektor Javert, sprawiedliwy, jednak mało ludzki, oficer policji. Ich losy przeplatają się przez 20 lat na tle burzliwych nastrojów społecznych XIX-wiecznej Francji.
Les Miserables zostało zrealizowane ze sporym rozmachem, jednak mimo tego nie dało się uniknąć wpadek. Dobór aktorów nie jest najgorszy, ale myślę, że powinien zostać bardziej przemyślany, zarówno pod względem gry aktorskiej, jak i możliwości wokalnych. Najbardziej podobał mi się duet Heleny Bonham Carter oraz Sachy Baron Cohena, sporym zaskoczeniem był Eddie Redmayne, grający młodego buntownika Mariusa. Najmocniejszymi punktami filmu są partie chóru, czyli to co mnie w musicalach porywa najbardziej.
Film nie jest rewelacyjny, jednak potrafi dostarczyć wzruszeń. Nam się podobał :)
Mi film na pewno by się spodobał, gdybym podczas jego oglądania jadła takie pyszności :D
OdpowiedzUsuńwedzony łosoś <3 pycha !
OdpowiedzUsuńWłaśnie wybierałam się na ten film :) przepadam za filmami w takich klimatach, więc mam nadzieję że się nie zawiodę ;)
OdpowiedzUsuńObiad pyszny, niby taki prosty a właśnie najlepszy :)
Oglądałam film, nie wiem jak podobałby mi się musical :-)
OdpowiedzUsuńdoskonałe smaki! Moje smaki:)zrobiłam się głodna:)
OdpowiedzUsuńcudowne połączenie, uwielbiam takie dania!:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam łososia. W każdym wydaniu :) Pychotka :)
OdpowiedzUsuńTakie obiady lubię najbardziej! Szybkie, niewiele składników, a przepyszne :))
OdpowiedzUsuńTo lubię. I obiad i film.
OdpowiedzUsuńPrześladuje mnie dziś łosoś... no gdzue nie wejdę. a nie ma w lodówce. Idę smażyć jajko...
OdpowiedzUsuńsmacznie wygląda
OdpowiedzUsuńPodrzuć takie danie do mnie. :)
OdpowiedzUsuńMy robimy coś bardzo podobnego, tylko zamiast spaghetti faszerujemy makaron muszle łososiem wędzonym i sosem z papryki i śmietany. Wychodzi bardzo smaczne!:)
OdpowiedzUsuńNa "Nędzników" też się wybieramy, uwielbiam musicale!
Bardzo lubię miusicale... Do tej pory najmilej wspominam Moulin Rouge i Mama Mia... Niestety mój K. nie lubi takich filmów i nie mam z kim iść na to do kina, a bardzo bym chciała... :(
OdpowiedzUsuńmmm.. musi być genialne, a na szybki obiad to w sam raz;D
OdpowiedzUsuńWspaniałe danie:-)
OdpowiedzUsuńHej, zostałaś otagowana! Szczegóły u mnie: http://loovelyblog.blogspot.com/2013/02/tag-versatile-blogger.html
OdpowiedzUsuńLubię szybkie i proste pasty, pod warunkiem, że są dobrze przygotowane. Tutaj nie mam wątpliwości, musiało być pysznie :)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam łososia, makaron mniej, ale myśle że pomysł wart wypróbowania. :)))
OdpowiedzUsuńYum Yum, smakowicie to wyglada. Pozdrawima serdecznie :)
OdpowiedzUsuń