Szaleństwo zimowe zaczęliśmy od słonecznej niedzieli, ja od snowboardu w Laax. Popołudniu przejechaliśmy do miejsca, w którym się zatrzymaliśmy na kolejne 5 dni. Silvaplana - miejscowość na wysokości 1800m w kantonie Gryzonia, z widokiem na jezioro i góry, oddalona od St. Moritz o 5km. W poniedziałek pogoda była dość kiepska, ale mimo mgły dobrze nam się jeździło na nartach. We wtorek w ramach "odpoczynku" postanowiliśmy spróbować jak to jest na biegówkach :) Trasy biegowe w okolicy biegły po zamarzniętym i ośnieżonym jeziorze. Zrobiliśmy ok 20km, wróciliśmy strasznie zmęczeni, ale bardzo nam się podobało. Spróbowaliśmy także jazdy na łyżwach po jeziorze, ale jednak po sztucznym lodowisku jeździ się lepiej, bo jest bardziej równe i nie słychać trzasku lodu w czasie jazdy. Kolejne dni na stoku na nartach przy o wiele lepszych warunkach, a w piątek wieczorem wróciliśmy do miejscowości, w której mieszka siostra L. Sobotę przeznaczyliśmy na odpoczynek - po tygodniu, gdzie spędzaliśmy po 6-7h na trasach moje mięśnie potrzebowały nic nie robić, a do tego warunki w okolicy nie były najlepsze. Niedziela w samochodzie - powrót do Polski.
nasze śniadania
Rösti z białą kiełbaską.
Rösti to tradycyjna szwajcarska potrawa,
z grubo tartych ziemniaków smażonych na tłuszczu
i podawanych na patelni.
Takie placki ziemniaczane ;)
Spaghetti napoli, z racji bliskości włoskiej granicy
czekając na autobus narciarski
Gerstensuppe mit Wienerli,
czyli szwajcarska wersja krupniku z parówkami
obowiązkowo Apfelstrudel
kiedy człowiek zaczyna tęsknić za warzywami...
torcik orzechowy
Kulinarną gwiazdą tygodnia stało się raclette. Miałam okazję spróbować go już rok temu, ale w tym roku okazało się, że siostra L. wraz z mężem posiadają maszynkę do przygotowywania raclette w domu. Kupiliśmy odpowiedni ser, warzywa konserwowe i do dzieła! Najbardziej smakowała mi wersja sera z czosnkiem oraz ze świeżymi pomidorami pod gorącym serem na kanapce.
w takich warunkach biegaliśmy
niestety, ale na zdjęciach ze stoku
ciężko mnie rozpoznać ;)
Też tak chcę!;)
OdpowiedzUsuńapetyczne podróże w góry , pycha ! i ten torcik tak smacznie wygląda *-*
OdpowiedzUsuńTo nie Alpy, to jakaś Kraina Rozkoszy (ach ta biała kiełbacha...) :D
OdpowiedzUsuńach! Zazdroszczę! I jaka piękna pogoda!
OdpowiedzUsuńsuper! fajny wyjazd:) a torcik orzechowy....mmmm:)
OdpowiedzUsuńJakie pyszności mieliście okazję jeść! :)
OdpowiedzUsuńNo, no, no smakowo :) Zazdroszczę takiego wypadu :)
OdpowiedzUsuńSuuuuuuuuuuper, zazdroszczę :) Jak zwykle... same pyszności i dużo atrakcyjnie spędzonych chwil :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Mniam! Aż naprawdę zrobiłam się głodna!:)
OdpowiedzUsuńWspaniała wyprawa, wspaniałe widoki- ten śnieg! No i jedzonko- wygląda wspaniale:)
A tu trzeba wracać do rzeczywistości uczelnianej;)
jakie smakołyki ;d
OdpowiedzUsuńJa też chcę takie ferie:-), wspaniały mieliście czas:-)
OdpowiedzUsuńWidoki jeszcze wspanialsze niż te co my podziwialiśmy w Zakopanem. Naprawdę super. A dania niektóre wyglądają niezwykle smakowicie. Różowy ludziku :P
OdpowiedzUsuńW końcu 'trochę' niżej jest ;) Startowaliśmy z ok 1600-1800, a najwyższy zjazd był z 3303 :)
UsuńPewnie będzie Ci ciężko uwierzyć, ale ja za różowym nie przepadam. Tak jakoś wyszło, że kupiłam różowe spodnie, a rok później kurtkę w miarę pasującą.
No to u Nas było ok 1200... Najwięcej chyba 1300. A to i tak robiło mega wrażenie ;-)
UsuńNie raz tak się zdarza. Za dużo różu... to nawet niezdrowo. Ale jak coś jest ładnego, to można twarzowo i elegancko wyglądać. Oczywiście zależy dużo od ciucha, fasonu.
Sama chciałam kupić kurtkę taką ,,oczo*ebną'' żeby ludzie na stoku mnie widzieli.
Miałam ambitny plan nauki jazdy na nartach :)
Coby od razu być ostrzeżeniem dla innych! :))
Ależ zazdroszczę!! I skręcona z tej zazdrości nic więcej nie napiszę;p Pozdrawiam ciepło:**
OdpowiedzUsuńSzwajcaria jest piękna :) byłam kilka lat temu :)) ale te pyszności co pokazałaś... mniam :D
OdpowiedzUsuńWarto jest surfować po internecie i znajdować dobre blopgi, jak twój
OdpowiedzUsuńChyba zrobiłam się głodna :)
OdpowiedzUsuńI jak ja mam się odchudzać czytając twojego bloga?! :) Zapraszam do mnie na DIY- loovelyblog.blogspot.com
OdpowiedzUsuń