Składniki na ok 15-18 pączków:
-2,5 szklanki mąki
-jajko
-1/2 szklanki mleka
-1/4 szklanki wody
-łyżka cukru
-1,5 dag świeżych drożdży
-2-3 łyżki masła
-łyżeczka spirytusu albo octu
-tłuszcz do smażenia (u mnie smalec)
Mąkę przesiewamy do dużej miski. Mleko podgrzewamy z wodą, tak aby płyn był ciepły. Dodajemy drożdże i mieszamy. Odstawiamy na 5-10 minut. Następnie łączymy wszystkie składniki oprócz masła i zagniatamy. Pod koniec dolewamy roztopione i przestudzone masło i wyrabiamy ciasto przez 10-15 minut. Odstawiamy do wyrośnięcia na ok 1,5h.
Ciasto wyrabiamy i rozwałkowujemy na grubość ok 1 cm i wycinamy okręgi o średnicy 7-8 cm. Na środku przy pomocy zakrętki lub kieliszka wycinamy dziurki. Układamy na oprószonym mąką blacie i zostawiamy do podwojenia objętości. Tłuszcz rozgrzewamy do ok 175 stopni i smażymy pączki z obu stron. Odsączamy z tłuszczu na papierze śniadaniowym i lukrujemy.
Dojechaliśmy. Zaraz po moim egzaminie wskoczyliśmy do samochodu i w drogę! Niestety w 1/3 trasy w Niemczech złapały nas koszmarne śnieżyce m.in. poruszaliśmy się autostradami z prędkością 60km/h, tiry zatrzymywały się na środku drogi na awaryjnych, bo nie były w stanie jechać pod górę. Na szczęście nie trwało to cały czas, więc w 11,5h udało nam się pokonać 1200km :) Sobota to głównie odpoczynek - po pracy, po sesji, po podróży. Wczoraj wczesna pobudka i na stok. Ja rozpoczęłam wyjazd od snowboardu. Popołudniu do naszego pensjonatu i czekamy na to, co przyniesie nam tydzień. Zatrzymaliśmy się w miejscowości Silvaplana, skąd mamy bliziutko na dwa spore ośrodki narciarskie i kilka mniejszych.
Wczoraj była masakra na drogach - zmiana turnusu. Jedni wracali, inni wyjeżdżali. A jeszcze ta pogoda :/ Wiem, bo moi rodzice wracali z Włoch, a przyjaciółka jechała do Włoch. A mój brat cioteczny wracał z Francji ;) Wszędzie okropne korki :/ Ale najważniejsze, że szczęśliwie dojechaliście ;)
OdpowiedzUsuńMy jechaliśmy w piątek i nie było źle z ilością samochodów, tylko warunki pogodowe :/
Usuńoo u ciebie jeszcze pączkowo , fajne ci wyszły ;D
OdpowiedzUsuńMniam! Też robiłam, chociaż w wersji dietetycznej:)
OdpowiedzUsuńbardzo smakowite:) ja też takie lubię!
OdpowiedzUsuńKto by pomyślał, że najlepszą częścią pączka może być dziurka ;))
OdpowiedzUsuń"Bo brudzi i ma dziwną konsystencję" :D, dobre ;)
OdpowiedzUsuńA chyba większość dzieci właśnie nadzienie lubiły najbardziej :)
Bawcie się dobrze na stoku :)
Mój siostrzeniec-niejadek też nie ruszy niczego, co ma nadzienie lub jest czymkolwiek z wierzchu posypane. Do tego większość potraw mu śmierdzi i dlatego nie je.
OdpowiedzUsuńA najgorsze to są jogurty z kawałkami owoców!
UsuńI jak tam śmiganie na desce?
OdpowiedzUsuńJa całe życie byłam narciarką- potem przerzuciłam się na deskę, wróciłam do nart, a wczoraj po kilku latach przerwy znów deska :-)
Dobrze, że dotarliście :)
OdpowiedzUsuńUdanego szusowania :)
Już myślałam, że po czwartkowym objadaniu nie będę mogła patrzeć na pączki, a tu proszę, znów mam na nie ochotę;):) Wyglądają super!
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że dojechaliście, bawcie się dobrze i przywieźcie mnóstwo zdjęć i niesamowitych wrażeń:)
...ale smakowicie wyglądają
OdpowiedzUsuńJak zazdroszczę wyjazdu... doceniaj każdą sekundę, bo nie każdy ma możliwość rozkoszować się wypoczynkiem, szczególnie u boku ukochanej osoby. :)
OdpowiedzUsuńKasiu udanego wypoczynku, dla Was obojga!
OdpowiedzUsuńBaw się dobrze, a pączki wyglądają przepysznie:)
OdpowiedzUsuńMiłego odpoczynku:-), pączki wypasione:-)
OdpowiedzUsuń