Przepis podpatrzyłam u Deli, a potem pojawiał się coraz częściej. Dość długo się wahałam, bo jak to tak - surowe mięso trzymać przez prawie 2 tygodnie? I to się ma nie zepsuć? Jednak stwierdziłam, że zrobię na Wielkanoc i w niedzielny poranek byłam bardzo mile zaskoczona. Pięknie pachnie, dobrze smakuje i co najważniejsze - jest to domowa wędlina. Nie udało mi się tylko przekonać L. do spróbowania, bo on surowego mięsa nie tknie. Jego strata ;)
Składniki:
-pół kg schabu (stwierdziłam, że za pierwszym razem zrobię z niedużej porcji mięsa, gdyby się miało zepsuć)
-2 łyżki soli
-1/2 łyżeczki świeżo zmielonego pieprzu
-1/2 łyżki tymianku
-łyżka majeranku
-łyżeczka cukru
-kilka kulek ziela angielskiego
-2 liście laurowe
-3 ząbki czosnku
-czysta pończoszka
Zioła ucieramy w moździerzu. Dodajemy resztę przypraw oraz czosnek przeciśnięty przez praskę, wszystko mieszamy. Oczyszczony, umyty i osuszony schab nacieramy przygotowaną mieszanką, wkładamy do naczynia z pokrywką (u mnie była to szklana miska przykryta talerzykiem) i wstawiamy do lodówki na 5 dni. Co najmniej raz dziennie sprawdzamy mięso i jeśli zacznie puszczać soki to odlewamy je. Ja dla bezpieczeństwa wyjmowałam mięso, myłam i osuszałam miskę i wkładałam z powrotem.
Po pięciu dniach zawijamy mięso w czystą pończochę czy podkolanówkę i wieszamy w ciepłym, stosunkowo przewiewnym miejscu. U mnie była to rura przy kaloryferze. Bałam się, że z mięsa coś może jeszcze kapać, więc podstawiłam talerzyk, ale okazał się zbędny. Trzymamy tak nasz schab przez 7 dni. Po tygodniu wyjmujemy schab z podkolanówki i możemy zajadać ;)
***
Ufff...to był naprawdę męczący tydzień, a ja wciąż nie mogę jeszcze spokojnie usiąść i odpocząć. Wychodzę z domu koło 8, wracam koło 17, a potem siadam i spędzam 3-4h nad projektem. Dobrze, że do pracy i z pracy na uczelnię mam 15 minut i niewiele czasu tracę na przemieszczanie się po mieście ;)
Dzisiaj czeka mnie kończenie projektu i zaległe sprawozdania, na szczęście sprzątanie i zakupy zostały załatwione w tygodniu. Mam nadzieję, że z kolejnymi tygodniami będzie tylko lepiej ;) Przynajmniej nie mam poczucia, że marnuję czas (dobra, mam przy robieniu tego projektu).
Udanego weekendu Wam życzę!
Chciałam zrobić do momentu, gdy przeczytałam, że ma wisieć w ciepłym miejscu 7 dni:) Z kotem byłoby to bardzo trudne:)
OdpowiedzUsuńDużo sił w takim razie:*
A powiem Ci, że Deli też ma kota ;) Ale jakoś się jej udało.
UsuńWłaśnie przeczytałam i jak dorwę jakiś ładny schab to zaczynam zabawę:)
UsuńKurcze faktycznie surowe mało przekonuje :D ale wierzę na słowo, że pycha!
OdpowiedzUsuńDzielna dziewczyna... już niedługo będą wakacje i odpoczniesz od tych wszystkich projektów... :)
OdpowiedzUsuńA ten schab wygląda wyśmienicie.. chętnie zjadłabym taki na śniadanko ze świeżym chlebkiem :)
MAsz zajęcie, więc się nie nudzisz:)
OdpowiedzUsuńA to mięso zadziwiająco łatwe!
Schab wygląda apetycznie zrobić go łatwo, tyle że u mnie suszyć by go nie było gdzie, bo mieszkanie mam tak ciepłe, że jeśli temperatura na zewnątrz nie spada w okolice -10, to kaloryfer tylko w łazience włączony jest.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście widziałam już gdzie niegdzie tak przyrządzony schab. Twój wygląda przepięknie! Zrobię na pewno. Lubię surowe mięso ;). Lubię próbować surowe mielone ;).
OdpowiedzUsuńMusze zrobić,w Hiszpanii surowe wędliny są na porządku dziennym,słynny jamon ze świńskiej nogi tez surowy,a pyszny bardzo.pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWygląda megaapetycznie! Z tego, co piszesz, nie jest łatwo go przyrządzić, ale nie wiem, czy się nie skuszę, bo przepadam za domowymi wędlinami. Kojarzy mi się także z szynką, którą moja ciocia przywiozła kiedyś chyba z Grecji. Coś wspaniałego!:)
OdpowiedzUsuńNie znam tego przepisu.Bardzo ciekawy...:)
OdpowiedzUsuńjeden z ładniejszych kawałków mięcha, jakie widziałam. zjadłabym na kanapce ;)
OdpowiedzUsuńkurcze... ciekawe czy ja bym się przekonała do surowego mięsa :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy przepis! Fajny blog, pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńCiekawy przepis! Podoba mi sie twoj blog. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń