Manufaktury Czekolady chyba nie muszę przedstawiać, bo każda miłośnik czekolady słyszał o tej polskiej fabryce przywiązującej najwyższą wagę do ziaren kakaowca, które wykorzystują w swojej produkcji. W paczce znalazłam czekolady wyprodukowane z ziaren ekwadorskich, dominikańskich i kolumbijskich, o różnej procentowej zawartości kakao z serii Grand Cru, czyli czekolad bez dodatków. Mimo tego, że ziarna kakaowca zależnie od miejsca uprawy smakują inaczej, co też przekłada się bezpośrednio na zróżnicowany smak tabliczek, chyba nie umiałabym wybrać, która z czekolad posmakowała mi najbardziej. Postanowiłam z tabliczek (lub tego co z nich zostało) wydobyć mocny, czekoladowy aromat przygotowując intensywny w smaku pieczony mus czekoladowy.
Przepis jest dość prosty, a efekt zachwycający i zależnie od długości pieczenia możemy mieć wilgotny, lekko ścięty mus albo mocniej wypieczone puszyste ciasto.
Składniki na 4 porcje:
- 120g dobrej gorzkiej czekolady, u mnie połączenie Grand Cru [70% kakao z Dominikany], Grand Cru [70% kakao z Ekwadoru] oraz Grand Cru [85% kakao Kolumbia]
- 4 jajka
- 50g masła
- 2 łyżki oleju kokosowego
- 1/4 szklanki cukru (chyba, że wolicie bardziej słodkie to ciut więcej)
Czekoladę roztapiamy z masłem i olejem kokosowym, a następnie studzimy. Piekarnik rozgrzewamy do 190 stopni. Żółtka ucieramy z cukrem na puszystą masę i mieszamy z czekoladą. Białka ubijamy na sztywną pianę z szczyptą soli i łączymy z pozostałą masą. Przelewamy do kokilek.
Do blaszki lub brytfanki wlewamy gorącą wodę i wstawiamy do niej kokilki z masą czekoladową. Pieczemy ok 25 minut.
Piekłam 30 minut i masa była dość mocno ścięta, miała konsystencję normalnego ciasta. Jeśli chcecie wilgotny i bardziej lekki mus to wyjmijcie kokilki po ok 20-25 minutach.
Mam nadzieję, że uda mi się trafić jeszcze na warsztaty do Łomianek, bo tam własnie znajduje się czekoladziarnia Chocolate Story, ale do tego czasu internet jest wystarczająco dobrym miejscem na czekoladowe zakupy ;)
***
Co jeszcze można przygotować z czekolady? Wybrałam dla Was kilka pomysłów, które już wcześniej pojawiły się na blogu.
Mniam! Kasiu po prostu slinka mi pociekla... Ja kocham czekolade... gorzka, mleczna, biala... pod kazda postacia :) Bede musiala sprobowac Twojego przepisu, tym bardziej ze jakos szczególnie nie da sie go zepsuc... :)
OdpowiedzUsuńzachwyciły mnie te musy już na porannym! i dobrze, że jest i przepis na nie :)
OdpowiedzUsuńpoza tym chętnie spróbowałabym tych czekolad, szczególnie 85%! :)
Wygląda super! Chyba muszę zacząć używać oleju kokosowego nie tylko do włosów i ciała;)
OdpowiedzUsuńWszystkiego czekoladowego :D
OdpowiedzUsuńWspółczuję, że takie warsztaty przeszły Ci koło osa ;C
OdpowiedzUsuńJetsem pod wrażeniem, ten mus jest boski!
Wybieram lody czekoladowe :-)
OdpowiedzUsuńWszystko, co czekoladowe kocham bezgranicznie, więc biorę w ciemno;)
OdpowiedzUsuń