Składniki na ok 30 sztuk:
-5 szklanek mąki
-2/5 szklanki cukru
-szczypta soli
-2-3 dag drożdży świeżych
-3 jajka
-niecałe 1,5 szklanki mleka
-15 dag masła
-2 słoiki powideł - domowej roboty, powidła i dżem truskawkowy (też domowy) spisały się najlepiej, konfitura morelowa niestety jest dość rzadka, wypływała i ciężko było ułożyć drożdżówki
Mleko podgrzałam razem z masłem i przestudziłam do temperatury pokojowej. Do dużej miski wsypałam mąkę, cukier, sól, dodałam jajka i rozkruszone drożdże. Wlałam mleko z masłem i zagniotłam ciasto. Wstawiłam do lodówki na całą noc, ale po pierwszej godzinie mocno wyrosło, więc je odgazowałam. Rano wyjęłam, zagniotłam przez kilka minut i odstawiłam na godzinę, żeby trochę ruszyło i się ogrzało*. Podzieliłam na dwie części. Każdą z nich rozwałkowałam na prostokąt (ok 15x40cm), posmarowałam słoikiem powideł i zwinęłam wzdłuż krótszego boku, czyli tak aby ciasto zostało długie. Pokroiłam w niewielkie krążki i poukładałam na blaszce w niewielkich odstępach**. Zostawiłam na ok pół godziny do wyrośnięcia. Upiekłam w 200 stopniach - ok pół godziny w piekarniku, a następnie polukrowałam.
*myślę, że robiąc je normalnie wystarczy mu 1-1,5h w temp. pokojowej do wyrośnięcia
**śpieszyłam się, więc musiałam upchnąć ich jak najwięcej na blaszce, przez co odstępy miały ok 0,5cm i ślimaczki wyszły koślawe (szczególnie z pierwszej blachy, na zdjęciach), jeśli odstępy będą większe, to drożdżówki będą bardziej okrągłe
***
Kto by przypuszczał, że nawet moje plany dot. wizyt i badań lekarskich potrafią stanąć na głowie. Miałam dzisiaj zaplanowanego holtera - jak co roku na koniec wakacji. Jednak w zeszłym roku moja kardiolog postanowiła mnie zapisać na badanie rezonansem magnetycznym, w celu lepszej oceny stanu mojego serca, szczególnie prawej komory. W lipcu okazało się, że to wcale nie jest taka prosta sprawa, bo szpital informuje o wolnym miejscu na rezonans dzień wcześniej - pierwszy raz dzwonili jak byłam we Włoszech. Zadzwonili też wczoraj - informując, że mogę przyjechać na 12.30 i muszę mieć tylko ze sobą badania na stężenie kreatyniny. Całe szczęście, że mój tato ma L4 i mógł ze mną pojechać do laboratorium (mam w zwyczaju omdlewanie po pobraniu krwi) oraz że tego badania nie trzeba robić na czczo (telefon o 10.30, kiedy ja już dawno po śniadaniu byłam). Szkoda tylko, że mnie zawsze później ręka boli i planowany trening się przesunął na nie wiem kiedy.
Natomiast jutro wybieram się do Katowic na spotkanie blogerów organizowane przez Doceń Polskie :)
I uwielbiam plakaty na witrynie w Matrasie:
Premiera planowana na 3-go października. W związku z tym postanowiłam skompletować Jeżycjadę - dokupuję na allegro książki, których mi brakuje :)
mniam ,ostatnio jakoś ciągle mam ochotę na drożdżowe ...
OdpowiedzUsuńCudnie wyglądają. :) Prawdziwie wyrośnięte, drożdżowe bułeckzi. :)
OdpowiedzUsuńDaj znać, jak było na spotkaniu blogerek! To musi być świetna sprawa
Relacja się pojawi, o ile nic mi nie przeszkodzi ;)
Usuńhehe zobaczysz jeszcze, jako pani cukiernik skończysz ;)
OdpowiedzUsuńNie miałabym nic przeciwko ;)
UsuńAle bym zjadła takie do kawki teraz mmmmm :)
OdpowiedzUsuńUsłyszeć taki zachwyt - bezcenne :D
OdpowiedzUsuńBrakuje mi takiego ślimaczka do porannej kawki :)
OdpowiedzUsuńale cudowne te ślimaczki! zaśliniłam laptopa..:)
OdpowiedzUsuńkwaskowate powidła i słodki lukier - mhmhmhmh
OdpowiedzUsuńfajne te ślimaczki!
OdpowiedzUsuńcoś magicznego jest w tych drożdżowych wypiekach :)
OdpowiedzUsuńSuper pomysł i świetne smaki! Takie domowe drożdżówki nie majaą sobie równych, są najlepsze!!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Próbowałam robić drożdżówki, ale moje nie wyszły takie śliczne... Zastanawiam się, czy przypadkiem nie rozwałkowuję ciasta zbyt cienko - jak to wygląda u Ciebie? Jest to cieniutki prostokąt, czy jednak ma dobrych parę mm? A, i jeszcze się zastanawiam - czy jeśli wszystkie krążki nie zmieszczą się na jednej blaszce, i piekę na dwie tury, to czy ta druga blaszka nie będzie zbyt długo czekać na swoją kolej i ciasto nie 'przerośnie' i opadnie?
OdpowiedzUsuńMój ma z pół centymetra. I te z brzegu wychodzą bardziej zwinięte, na środkowe trzeba uważać. Dużo także zależy jakiej konfitury użyjesz, bo mi się z bardziej wodnistymi rozwalały trochę.
UsuńJa od razu przygotowałam trzy tury i nie było problemu :)
no, no... to się nazywa deser pierwsza klasa!
OdpowiedzUsuńA ile na Allegro "Jeżycjada" kosztuje? Bo ja zbieram 370 zł, żeby mi Mikołaj całość pod choinką położył w pudełku z nalepką wydawcy. Jeśli zaś o czytanie chodzi, to jedna trzecia już za mną - wczoraj zaczęłam "Noelkę".
OdpowiedzUsuńNie wiem ile całość, ja część mam (szczególnie te najnowsze) i dokupuję wybrane tomy - wybieram używane, najtańsze, ale już w nowych okładkach.
UsuńDrożdżowe ślimaczki to dla mnie odkrycie roku :) Są przepyszne ze wszystkimi dodatkami :)
OdpowiedzUsuńTeż czekam na McDusię:) Zamówiłam przez Empik i w dniu premiery mają mi dostarczyć:) Nie mogę się doczekać:)
OdpowiedzUsuńŚlimaczki wyglądają świetnie! Chyba się skuszę i spróbuję, zwłaszcza, że w przyszły weekend znajomi wpadają:)
Ja jeszcze nie zamawiałam, może naciągnę L., żeby mi kupił :D
UsuńJeżycjadę czytałam dobre parę lat temu, tych nowych tomów już nie czytam, jakoś mnie nie ciągnie :)
OdpowiedzUsuńsama bym chętnie takie zamówiła! :)
OdpowiedzUsuńGdybyś mieszkała w moim rejonie, to sama bym u Ciebie zamawiała takie pyszności :)
OdpowiedzUsuńUdanego spotkania z blogerami :)
no nie dziwię się, że są prośby o stałe dostawy na te bułeczki. z chęcią bym się na takie pisała ;)
OdpowiedzUsuńoo co to za spotkanie? Mieszkam blisko, jak bym wiedziała,to bym się może wybrała ;p
OdpowiedzUsuńMam zamiar je zrobić:)
OdpowiedzUsuń