photo 1_zpsf71e6e78.png photo 2_zpsa04d1f5f.png photo 3_zps76d47384.png

niedziela, 8 czerwca 2014

leniwe śniadanie w Lenivcu, Warszawa

W piątek wieczorem wybraliśmy się na szybką wycieczkę do Warszawy, w której mieliśmy spędzić większość soboty. Zaplanowaliśmy kilka spotkań już od samego rana, więc konieczne było znalezienia przyjemnego miejsca na śniadanie, które będzie otwarte przed 10 rano. Kolejnym ważnym punktem była lokalizacja, czyli w miarę w centrum, a najlepiej na trasie od hotelu do pierwszego spotkania. Po przejrzeniu kilku opcji stwierdziliśmy, że wybierzemy się do Lenivca położonego przy ulicy Poznańskiej.





Lokal znaleźliśmy bez problemów, chociaż Warszawy za dobrze nie znamy. Na miejscu okazało się, że w weekendy dostępne są śniadania tylko w postaci bufetu oraz poza-śniadaniowa część karty. Rozwiązanie jest całkiem dobre, bo kosztuje niewiele więcej (25zł za osobę) niż śniadania z karty, a wybór jest naprawdę spory. Zaczynając od tradycyjnych polskich parówek, szynek, serów i talerza warzyw przez twarożek z warzywami, pastę jajeczną, pasty rybne, sałatki, chlebki pita, rożki (chyba) z filo ze szpinakiem do naleśników, ciasta z owocami, owoców i bakławy. Jedyny problem to dość spore kawałki bagietki, więc jeśli chcecie spróbować wszystkiego, a nie macie 4 godzin na siedzenie na miejscu to lepiej wziąć jeden kawałek bagietki na 2 osoby ;)
Do tego chcieliśmy zamówić cold brew, ale się skończyło, więc stanęło na dripie na lodzie.










Sam lokal jest całkiem fajnie urządzony. Ściany z cegły przeplatają się z tymi bielonymi. Na ścianach wiszą dość abstrakcyjne dzieła sztuki, a najbardziej charakterystyczne są kolorowe karteczki i kubki z kredkami stojące na każdym stole. Przy wejściu można znaleźć kawałek ściany zaklejony karteczkami.
Tablicowa, czarna ściana za barem służy raczej jako dekoracja niż faktyczne miejsce na menu, bo dla poznania całej oferty warto skorzystać z karty.
W ciepłe dni można także usiąść na dworze, chociaż ja nie jestem fanką siedzenia na ulicy w zatłoczonych polskich miastach ;)









6 komentarzy:

  1. czytając takie wpisy zawsze zadaje pytanie - dlaczego w pobliżu nie ma tak przyjemnych knajpek, gdzie można dobrze zjeść!? chyba mieszkam nie tam gdzie trzeba :D ... z drugiej strony - w końcu to Warszawa ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do Gliwic z Rybnika jest całkiem blisko, a u nas jest Mięta :) Myślę, że w Kato tez by się coś znalazło.

      Usuń
  2. Widzę, że na terenie "mojej" Warszawy Leniviec leniuchuje.

    OdpowiedzUsuń
  3. nie pogardziłabym śniadankiem w takim miejscu:) super sprawa

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne miejsce! Szkoda, że spory kawałek od mojego miasta, choć dla samych croissantów warto by było przejechać dłuższą drogę;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam leniwe śniadania, ale tylko pod wtedy, kiedy towarzyszy mi Mariusz. Niestety rzadko mamy okazję na leniwe śniadanie. Fajny pomysł na lokal i bardzo ciekawy wystrój.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde słowo :) I przepraszam anonimowych czytelników za brak możliwości komentowania, jednak zalewająca mnie fala spamu zmusiła mnie do wyłączenia tej opcji. Będzie mi miło poznać Was - zarejestrowanych ;)