photo 1_zpsf71e6e78.png photo 2_zpsa04d1f5f.png photo 3_zps76d47384.png

piątek, 6 września 2013

Cafe Griensteidl, Wiedeń

Myśląc o Wiedniu zawsze myślałam o zabytkowych miejscach – Opera, Schonbrunn, dom Mozarta czy liczne kościoły, które wciąż wyglądają wspaniale, nadając temu miastu niepowtarzalną atmosferę. Zapomniałam jednak, że nie tylko stare budowle budują atmosferę miasta. Są to przede wszystkim miejsca, gdzie spotykają się ludzie, a w Wiedniu są to liczne kawiarnie z historią. Do naszej trafiliśmy tuż przed wyjazdem, w trakcie spaceru po Starym Mieście, kiedy patrząc na zegarek stwierdziliśmy, że mamy jeszcze pół godziny do zagospodarowania i można by coś zjeść. Niewiele się zastanawiając weszliśmy do najbliższej kawiarni – Cafe Griensteidl i znaleźliśmy się w nieco innym świecie.



Cafe Giensteidl, Michaelerplatz 2, Wiedeń


Potężne drzwi i bordowe dywany. Meble wykonane z ciemnego drewna, a przy niewielkich stolikach miejsce można zająć na siedzeniach obitych w bordowy aksamit. Jeszcze tylko ciemnoczerwone gerbery na stole i elegancko ubrany pan kelner pod muszką podaje nam kartę.









 Od razu przeszliśmy do sekcji deserów i kaw. Po chwili zastanowienia zamówiliśmy Apfelstrudel (3,50EUR), Esterhazytorte (4,20EUR) oraz dwie kawy – dla mnie Melange z mlekiem i pianką, a dla L. Latte macchiato (4,00 i 4,65EUR).







Apfelstrudel nas nie zachwycił, bo był zimny. A przecież my, Polacy, wiemy najlepiej, że jak ciasto z jabłkami to na ciepło, najlepiej w towarzystwie lodów i sosu :) Być może, gdybyśmy zamówili wersję z sosem waniliowym (coś koło 6-7EUR) to smakowałoby nam bardziej.
Natomiast torcik, o którym niewiele wiedziałam wcześniej, okazał się być przepyszny. Cienkie orzechowo-migdałowe placki przełożone kremem maślanym aż rozpływały się w ustach. Później doczytuję, że to kolejny słynny austriacko-węgierski wypiek stworzony na cześć węgierskiego księcia.
Do tego dobra kawa i od razu humor przed nadchodzącą podróżą się poprawił.






Siedząc w kawiarni i ciesząc się spokojem zaczęłam się zastanawiać od kiedy istnieje to miejsce? I jaka jest jego historia? Po powrocie do domu nadrobiłam swoje braki i dowiedziałam się, że kawiarnia powstała w 1847 roku i była miejscem spotkań wielu ówczesnych artystów (jak większość XIX wiecznych kawiarni). Aż żal było wychodzić z tego miejsca i wracać do zatłoczonego centrum Wiednia.





9 komentarzy:

  1. A pamiętasz scenę z apfelstrudlem z "Bękartów wojny" ? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, no chciałoby się tam pójść i wszystkiego po trochu popróbować...

    PS: dziękuję za maila :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę, że czułabym się doskonale w tym miejscu.
    Kawiarnia, która przetrwała ponad 100 lat! Ciekawe czy u nas są takie miejsca :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tam to w ogóle jest inny świat.

    OdpowiedzUsuń
  5. torcik wygląda mmm! Przepysznie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Apfelstrudel wygląda wspaniale, aż ślinka leci!:) I ta kawa z pianką... Już czuję ten zapach:):)

    OdpowiedzUsuń
  7. Torcik musiał byc pychota. A kawa... jak mi kawy brakuje tej prawdziwej to szok.

    OdpowiedzUsuń
  8. Po Twoim opisie tego miejsca wyobraziłam sobie bardziej przytulne miejsce, ale i tak chętnie bym tam wstąpiła na ciacho i kawę. Mmmm :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde słowo :) I przepraszam anonimowych czytelników za brak możliwości komentowania, jednak zalewająca mnie fala spamu zmusiła mnie do wyłączenia tej opcji. Będzie mi miło poznać Was - zarejestrowanych ;)